Wpis z mikrobloga

#werdicontent #filozofia

Jeśli potraktujemy naukowy punkt widzenia poważnie, to okaże się, że nie ma czegoś takiego jak cele i nie ma nikogo, kto wybiera lub określa działania. Proces "wybierania" w istocie nie zachodzi; wszystko to jedynie dynamiczna samoorganizacja. Co więcej, przetwarzanie informacji zachodzące w ludzkim mózgu nie jest nawet procesem opartym o zbiór zasad decyzyjnych. Ostatecznie działa ono jedynie zgodnie z nakazem praw fizyki. Najlepszy opis mózgu to potraktowanie go jako złożonego systemu nieustannie próbującego utrzymać stabilny stan poprzez porządkowanie chaosu.

Zgodnie z czysto fizykalnymi założeniami nauki, nic we wszechświecie nie posiada immanentnej wartości i nic nie jest celem samym w sobie; fizyczne obiekty i procesy to wszystko, co istnieje. Taka wydaje się być istota ściśle redukcjonistycznego podejścia - i jest to dokładnie to, w co istoty posiadające wewnętrzną reprezentację samych siebie taką jak my, uwierzyć nie są w stanie. Rzecz jasna, reprezentacje celów mogą istnieć w mózgach organizmów biologicznych, ale ostatecznie - jeśli neuronauka ma potraktować swoje założenia poważnie - do niczego się one nie odnoszą. Przetrwanie, przystosowanie, dobre samopoczucie i bezpieczeństwo nie są jako takie wartościami bądź celami w prawdziwym sensie tych słów; oczywiście, tylko te organizmy, które wewnętrznie reprezentowały je jako cele przetrwały. Ale skłonność do mówienia o "celach" organizmu lub mózgu sprawia, że neuronaukowcy przeoczają to, jak silne są poczynione przez nich założenia. Najwyraźniej nawet zatwardziali naukowcy nie doceniają niekiedy, jak radykalne może być połączenie neuronauki i teorii ewolucji: że może ono ukazać nas jako istoty, które zmaksymalizowały swoje przystosowanie poprzez urojenie sobie celów.

Nie twierdzę, że jest to prawda cała i ostateczna. Zwracam jedynie uwagę na to, co wydaje się wynikać z odkryć neuronauki i na to, jak te odkrycia wchodzą w konflikt z naszymi świadomymi obrazami samych siebie. Subpersonalna samoorganizacja zachodząca w mózgu nie ma po prostu nic wspólnego z tym, co rozumiemy poprzez "wybór". Oczywiście, złożone i elastyczne zachowania spowodowane przez wewnętrzne reprezentacje "celów" istnieją i wciąż możemy nazywać te zachowania "działaniami". Ale nawet jeśli działania, w tym właśnie sensie, w dalszym ciągu będą częścią obrazu tych procesów, okazać się może, że z tymi, którzy działają jest inaczej - to jest, że podmioty podejmujące działania nie istnieją.

Thomas Metzinger -- Tunel Ego, 2009
(tłum. MZ)
  • 1
@Werdandi: Potocznie rozumiane cele były raczej z reguły wiązane ze świadomością lub emocjami. Jasne, można te cele nazwać "urojonymi", ale byty abstrakcyjne są motorem do działania, a nawet do powstawania bytów materialnych, a więc nie można powiedzieć, że nie istnieją realnie. Jednym z najczęściej przywoływanych jest szczęście - termin bardzo niejasny i wielu powiedziałoby, że również urojony - lecz często przywoływany w kontekście bycia częścią mniejszej lub większej wspólnoty.

Takie podejście