Wpis z mikrobloga

Moja żona choruje na epilepsję, nic poważnego tak w zasadzie, ale żeby było tak dobrze jak jest musi brać leki. Jednak nasz lekarz rodzinny ma to w poważaniu i nie chce wypisywać recept, bo on bez podkładki od neurologa nic nie wystawi.
Więc raz na pół roku jeździmy 100 kilometrów w jedną stronę, żeby Pan neurolog się podpisał i przybił pieczątkę na kartce z napisem "Proszę o wydanie recepty na leki X i Y".

Ostatnia wizyta skończyła się można powiedzieć wścieklizną neurologa:
"To nie dość, że mi tutaj płacicie po 100 zł, to robicie 200 kilometrów, bo jakiemuś staremu dziadowi nie chce się wypisać recepty? Jutro tam zadzwonię i z nim porozmawiam"

Szczerze? Pomogło, od tamtej pory wydaje recepty bez problemu.

Wie ktoś dlaczego się tak zachowywał i nie chciał ich wypisać skoro diagnoza epilepsji zaczęła się właśnie od naszego lekarza rodzinnego?

#nfz #lekarz #epilepsja #neurologia
  • 26
@KornixPL: Lekarze tak mają. Szczególnie w mniejszych miejscowościach. Chcą podkładkę jako proforma, wtedy muszą klepnąć co trzeba i tyle. Co się będą wysilać bez tego. Znam lekarzy, którzy nawet jak pacjent przychodzi - no to nie da skierowania np. do neurologa, aby sprawdzić przyczynę. Bo wiesz - trzeba wziąć blankiet, wypisać, a głowa przecież każdego czasem boli. Przykład z miejscowości ok. 5000 mieszkańców.
Znam lekarzy, którzy nawet jak pacjent przychodzi - no to nie da skierowania np. do neurologa, aby sprawdzić przyczynę. No głowa boli czasem każdego przecież...


@Kosiek30: No to ten sam lekarz co żonie nie chciał wypisywać recept teściowej przepisywał kurna paracetamol i ketanol, gdzie się okazało że ma jakieś zmiany w płacie czołowym.
Wziąłem ją i zawiozłem do tego naszego neurologa to aż się zagotował, dał mi prywatny numer i mam
@jabl: Też nad tym myślałem, jak kiedyś byłem u niego w gabinecie i uderzył mnie taki fetor jakby się rozbiła flaszka przed drzwiami. Odwróciłem się na pięcie i wyszedłem, teraz jeżdżę tam tylko po recepty, które i tak sprawdzam czy dawka się zgadza i czy to na pewno te leki, bo nigdy nie wiadomo
@bialegomisa: u nas to odpadało, wróciliśmy ze świeżą receptą od neurologa, leki były wyliczone, że wystarczą do kilku dni po wypłacie - zapas jakby nie było ich na miejscu - a ten wyjechał nam z tekstem że nie wypisze bez zaświadczenia. Neurolog we Wrocławiu wtedy przyjmował raz w tygodniu, ale przyjechał dla nas i wypisał nam kolejną receptę + kartkę dla lekarza ważną pół roku (powiedział, że po jej okazaniu normalnie
@KornixPL:

W Krakowie na chirurgii (nie powiem, której) przyjmował doktor; którego męczył jeden pacjent, przychodząc po raz czwarty celem wydania KOLEJNEGO zaświadczenia dla ZUS-u z powodu utraty w wypadku tramwajo­wym obu nóg.

Problem w tym, że urzędnicy z ZUS uwzięli się albo na pacjenta albo na chi­rurga, bo z uporem maniaka za każdym ra­zem przyznawali mu rentę CZASOWĄ.

Gdy pacjent czwarty raz pojawił się z drukiem na kolejną rentę czasową, chirurg
Wie ktoś dlaczego się tak zachowywał


@KornixPL: To ta tajemnicza "podkładka". Starsi lekarze nie ogarniają przepisów i wolą by sytuacje, których do końca nie rozumieją rozwiązywał ktoś inny.