Wpis z mikrobloga

188 348 + 39 + 134 + 125 + 134 + 93 + 100 + 95 = 189068

W dniach 26.07.2019 - 01.08.2019 wybrałem się z żoną na #rower #szosa na małą #podrozerowerowe po niemieckiej części szlaku rowerowego Odra Nysa. Wyszło tego 720km w 7 dni.
Trasę opisali lepsi profesjonaliści ode mnie o tu i tu
Nie będę się tu rozwodził na temat walorów historycznych i atrakcji na trasie. Możecie poczytać w w/w linkach, czy gdzie indziej. Powiem krótko: interesowała nas "droga", leniwe pedałowanie z nóżki na nóżkę, spędzenie czasu razem i obgadanie na spokojnie paru spraw. Udało się. To jest to, co chcę robić na urlopie. Dawno tak psychicznie nie wypocząłem. Fizycznie, to inna bajka ;)

Gdyby ktoś chciał spróbować podróży rowerowej połączonej ze spaniem pod namiotem itp, to trasa wydaje mi się idealna. Spokojna, bezpieczna, nic tylko jechać.

Wpis to delikatne podsumowanie: jak trasa, wrażenia co wyszło z planów, co zabrałem, co było niepotrzebne, czego brakowało. Dla mnie na przyszłość. A może i ktoś z Was skorzysta. Gdyby ktoś chciał spróbować podróży rowerowej połączonej ze spaniem pod namiotem itp, to trasa wydaje mi się idealna. Spokojna, bezpieczna, nic tylko jechać.

W spoilerach opis poszczególnych dni.



Sam szlak jest w większości "asfaltowy" w miastach czasem prowadzi po bruku, po kostce (o dziwo całkiem gładkiej) W ostatniej części za niemieckim Anklam trafiają się części szutrowe, słabej jakości asfalty, drogi gruntowe, betonowe płyty, ogólnie nic co osoba jadąca na rowerze szosowym chce oglądać. Ale nam się udało, to przetrwać. Jeśli ktoś nie chce tego przeżywać, polecam wcześniej zjechać do Szczecina.
Jazda po szlaku, czy to części wydzielonej z ruchu samochodowego, czy to po ulicach to bajka. Kierowcy traktują rowerzystów jakby ci byli z jajka. Przy wyprzedzaniu i wymijaniu zwalniają, zachowując wymagany odstęp. Byłem w szoku kiedy pierwszy raz zobaczyłem auto z naprzeciwka, które zwolniło i jeszcze bardziej "przytuliło się" do prawej krawędzi jezdni. Część poprowadzona poza ruchem samochodowym jest niemal wyłącznie asfaltowa. Ruch był całkiem spory. Mijaliśmy 3 pary starszych Niemców na tandemach obładowanych sakwami, dwie rodziny z małymi dzieciakami w przyczepkach i masę innych rowerzystów. Wszyscy mili, uśmiechnięci: Guten tag, hallooo, Entschuldigung itp.
W części współdzielonej z pieszymi też raj. Idzie pan z pieskiem, na smyczy (chyba nie widziałem psiaka latającego luzem, może na campingu...) widzi rowerzystów i skraca smycz. Jprdl. Jaki szok. Tylko kurde grupka Polaków, też wycieczka rowerowa, zatarasowała cały DDR, chociaż za rogiem mieli kawał pustego placu ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Autochtoni na trasie, bardzo bardzo mili, wskazywali drogę kiedy nie ogarnialiśmy trasy. Mistrzem był jakiś wiekowy dziadek, który próbował mi opowiadać historię mostu kolejowego łączącego Zgorzelec z Goerlitz. Ja mu mówię, że nie szprecham po dojczowemu, a ten dalej swoje :D
Bardzo żałuję, że nie odświeżyłem sobie języka. Byłoby mi łatwiej na trasie, bo z angielskim to tak różnie bywało. Zwłaszcza gdzieś w kawiarniach. Aaaa i polecam mieć zapas gotówki na campingi i z płaceniem kartą poza lidlami i innymi sieciówkami miałem czasem problem.
Trasa poza miastem jest głównie poprowadzona wzdłuż rzek, można jechać wałem, bądź pod nim. Zaraz obok często widziałem pola uprawne, głównie zboża. Już w większości po żniwach, także nie było szans na zdjęcia ( ͡° ͜ʖ ͡°) Po drodze trafiłem na masę zwierzaków typu zające, sarny, różne ptactwo, w tym drapieżne.





- Excuse me do you speak english?
- No, only Deutsch und Polen.
- Polen? O chui, rodak :D
Ziomek, pracownik na budowie pobliskiej autostrady, miły. Zaproponował, kawkę, herbatkę, piwko. Powiedział, że właściciela obiektu nie ma, ale możemy się spokojnie rozbijać, później się z nim dogadamy.
Dogadaliśmy się tak, że nie musieliśmy rozbijać namiotu. Stał już przygotowany jeden, dość wiekowy, ale czysty, cały. Z materacami w środku. Dostaliśmy prześcieradła i wyspaliśmy się po królewsku :)



Dobra to była podróż. Nie zapomnę jej nigdy.

Co zabrałem:

Rower żony:
Uprząż na kierownicę Newboler:
- Karimata
- dwa śpiwory Fjord Nansen Fredvang, nie zmarzliśmy. Sprawdziły się. Spakowane w pokrowiec od namiotu Fjord Nansen Lima II
Torba w ramę noname:
- Ładowarki
- czytnik kindle x 2
- telefon
- Spork x2 (jakiś plastik, baliśmy się, że je połamiemy, trzeba będzie zaopatrzyć się w coś mocniejszego)
torba podsiodłowa newboler 10l
- rękawki, nogawki x2
- drugi komplet rowerowych ciuchów x2
- druga para skarpet x2
- kurtka wiatrówka do biegania x 2
- ciuchy sportowe: spodenki do biegania (bielizna w jednym) + koszulka x2 (w tym też spaliśmy, albo i nie) ( ͡° ͜ʖ ͡°)
- nóż mora companion
- dętki sztuk dwie
- żel do mycia, dezodorant w kulce
- kubek stalowy 0,5l dyndał sobie luźno.

Mój rower:

Uprząż na kierownicę Newboler
- Karimata
- Namiot Fjord Nansen Lima II (tropik + sypialnia)
- na tym wisiała apteczka
Torba w ramę Newboler (ta większa)
- Portfel
- Bidon
- multitool
- gaz pieprzowy
- olej do łańcucha
- ładowarka do akumulatorków l działa w 2 strony, ładuje akumulatorki, albo, dzięki akumulatorkom, można ładować inny szpej.
- akumulatorek 18650 do latarki convoy s2+. (Tak, kurła. Nie wiem jak to zrobiłem, ale zapakowałem 1 (słownie: jeden) akumulatorek. Dobrze, że po nocy nie przyszło nam jeździć.
Uszkodzona torba podsiodłowa Newboler 15l ułożona na bagażniku, zabezpieczona elastycznymi pasami
- wokół torby i bagażnika owinąłem linkę
- stelaż namiotu
- ręczniki na basen decathlon, x2 całkiem fajne, nieźle schną, ale duże strasznie, muszę poszukać czegoś lżejszego.
- Szpej do gotowania. Chińskie gary kuchenka BRS-3000T, kartusz coleman 300, gąbka do mycia naczyń. Mix przypraw, herbata zielona. Plan był taki żeby gotować w trasie, ale nam się nie chciało ¯\(ツ)_/¯ Byłby też problem z przewożeniem półproduktów, z uwagi na brak miejsca. Jednoporcjowe owsianki jeszcze bym zmieścił, ale otwartego opakowania z 700 gram makaronu, czy innej kaszy raczej średnio. Koncepcja trochę mi się zmieniła. Fajnie jest przysiąść i zjeść normalny posiłek w knajpie. W dzikie ostępy się nie wybieram. Będę chciał przeorganizować szpej "kuchenny" i zostawić BRSa, może zakupić jakiś większy kubek z pokrywką. Stołowanie dalej w knajpach, a w razie kryzysu, utknięcia gdzieś w czarnej dvpie, mieć przy sobie liofilizaty.

Woda, więcej wody. Nasze tribany oferują jedno miejsce na bidon. To mało. Muszę pomyśleć o jakiś ekstra uchwytach, pewnie na widelec. Na trasie Odra - Nysa ratowałem się dodatkową butelką 0,5l ładowaną w tylną kieszonkę.
Nie zabrałem ze sobą żadnej kurtki przeciwdeszczowej na rower (bo nie miałem ( ͡° ͜ʖ ͡°)), to błąd. No i chwilami przydałby się cieplejszy ciuch. O ile rękawki dawały radę, tak w klatkę piersiową wiało chłodem ostatniego dnia.
Muszę zainwestować w aparat, bo zdjęcia były robione mikrofalówką. Potrzebuje czegoś lepszego.

Jaka ściana tekstu. Ciekawe, czy ktoś to przeczyta ( ͡° ͜ʖ ͡°)
#wykoptribanclub #podrozujzwykopem
-

#rowerowyrownik
  • 12
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@SnikerS89: to nie był paint, tylko jakaś randomowa strona z internetów ( ͡° ͜ʖ ͡°) wcześniej z niej korzystałem i było ok.
Rano się za to zabiore i poprawie. Teraz zabieram, póki jeszcze dużo osób nie widziało( ͡° ͜ʖ ͡°)
No i dzięki za tipa :)
@Wycu91: Super wyprawa.
Warto było targać dwa kindle? Był czas poczytać? Ile czasu dziennie spędzaliście na rowerach?
Co to za tribany z jednym mocowaniem bidonu? Jakieś mniejsze rozmiary czy starsze modele?
Warto było targać dwa kindle? Był czas poczytać?


Był, był. Chociaż teraz stwierdzam, że mogłem wykorzystać część czasu, który poświęciłem czytaniu, na zapisywanie swoich spostrzeżeń. Bo odgrzebywanie wszystkiego z pamięci nie idzie mi najlepiej. - Także jeden kindle byłby wystarczający.

Co to za tribany z jednym mocowaniem bidonu? Jakieś mniejsze rozmiary czy starsze modele?


2 tribany 500

Ile czasu dziennie spędzaliście na rowerach?


@WuERA: Samego pedałowania wychodziło różnie, ok 5-6 godzin.
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@solimoes: Jezu, gratuluję, że przeczytałaś całość. Ja zrobiłem to drugi raz rano i najchętniej wystawiłbym posta jeszcze raz po poprawkach :D
Nawet nie wiesz ile przed wyjazdem czytałem :p w końcu trzeba było zamienić teorie w czyny :)
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@solimoes: jak gdzieś pojadę, będzie więcej. Dzięki starszej parze z Francji podróżującej przez Europę kamperem, moja żona w końcu mogła przetestować swój francuski w praktyce. Jest dobrze, mimo że nie używała go lata. Jest plan w niedalekiej przyszłości zrobić jakiś francuski szlak. Podobno też Bawaria ma całkiem ciekawą trasę rowerową.
W ogóle na campingach i w trasie spotkaliśmy tylu pozytywnych ludzi, że o matko. Tego się nie spodziewałem.
@Wycu91: Jak chcesz nieco egzotyki i niewiadomych polecam Rumunię, parę lat temu byłam z sakwami dwa tygodnie, extremalne przeżycia ale kraj piękny i nadal dziki, namiot rozbić możesz wszędzie co jest plusem jak i minusem ( ͡° ͜ʖ ͡°). Do dziś mi nie przeszła niechęć do namiotów, 14 razy rozbijałam i zwijałam i wszystko na rowerze. Ale to była niezapomniana przygoda.