Wpis z mikrobloga

#sad #bozy #swiadectwo #wiary

Sąd boży „Służba tego rodzaju jest naprawdę godna pogardy” | Świadectwa wiary chrześcijańskiej

Autorstwa Ding Ning, Miasto Heze, prowincja Shandong

W ciągu ostatnich kilku dni kościół wprowadził zmianę w mojej pracy. Gdy otrzymałam to nowe zadanie, pomyślałam: „Muszę skorzystać z tej ostatniej sposobności, by zwołać spotkanie z moimi braćmi i siostrami, jasno do nich przemówić o sprawach i zostawić po sobie dobre wrażenie.” W związku z tym spotkałam się z kilkorgiem diakonów i pod koniec naszej rozmowy powiedziałam: „Poproszono mnie o zaprzestanie w tym miejscu i przejście do innej pracy. Mam nadzieję, że zaakceptujecie przywódczynię, która przybędzie, aby mnie zastąpić i że będziecie wspólnie z nią pracować jednym sercem i jednym umysłem.” Na moje słowa część obecnych sióstr zbladła, a z ich twarzy znikły uśmiechy. Niektóre z nich chwyciły mnie za ręce, inne mnie objęły i płacząc powiedziały: „Nie możesz nas zostawić! Nie możesz nas odrzucić i zignorować naszych potrzeb! …” Zwłaszcza siostra rodziny gospodarzy nie chciała mnie puścić. Powiedziała mi: „Tak dobrze, że jesteś tu z nami. Jesteś kimś, kto potrafi znosić trudności, i jesteś dobra we współtworzeniu wspólnoty prawdy. Bez względu na to, kiedy cię potrzebowaliśmy, zawsze byłaś przy nas, aby nam cierpliwie pomagać. Co zrobimy, jak odejdziesz? …” Gdy zobaczyłam ich niechęć wobec rozstania się ze mną, moje serce wypełniło się radością i satysfakcją. Pocieszyłam ich tymi słowami: „Polegajcie na Bogu. Gdy będę mogła, wrócę i was odwiedzę…”

Ale potem za każdym razem, gdy wracałam myślą do tej sceny rozstania się z moimi braćmi i siostrami, czułam w sercu niepokój. Zastanawiałam się: „Czy takie wyrazy smutku to coś normalnego? Dlaczego zachowali się tak, jak gdyby moje odejście było czymś tak strasznym? A tak właściwie to dlaczego kościół chciał mnie przenieść na nowe stanowisko?” Moje serce ogarnęło mnóstwo wątpliwości, więc często stawałam przed Bogiem, poszukując odpowiedzi. Pewnego dnia czytałam „Sprawy zasadnicze, jakie należy zrozumieć, aby służyć Bogu” i natknęłam się na ten fragment: „Ci, którzy mają służyć Bogu, muszą we wszystkich sprawach wywyższać Boga i być Jego świadkami. Tylko w ten sposób mogą uzyskać owoc, jakim jest prowadzenie innych do poznania Boga. I tylko przez wywyższanie Boga i bycie Jego świadkami mogą oni doprowadzić innych do obecności Boga. Oto jedna z zasad służby Bogu. Ostatecznym owocem dzieła Boga jest właśnie dzieło polegające na prowadzeniu ludzi do poznania dzieła Bożego i tym samym dojście do Jego obecności. Jeżeli ci, którzy zajmują stanowiska przywódcze, nie wywyższają Boga, ani nie służą jako Jego świadkowie, a zamiast tego nieustannie stawiają się na piedestale…, wówczas w rzeczywistości stają oni w opozycji do Boga. … Tak naprawdę konkurują oni z Bogiem o dusze ludzkie. … W związku z tym jeśli służba ludzi nie polega na wywyższaniu Boga i byciu Jego świadkami, wtedy z pewnością wiadomo, że się popisują. Mimo że niosą oni sztandar służby Bogu, tak naprawdę pracują dla własnego statusu; w rzeczywistości pracują oni dla zadowolenia ciała. W żaden sposób nie wywyższają w swojej pracy Boga, ani nie są Jego świadkami. Jeśli ktoś zdradza tę zasadę służby Bogu, dowodzi to, że po prostu się on Bogu opiera” („Sprawy zasadnicze, jakie należy zrozumieć, aby służyć Bogu” w Dziejach Wspólnoty oraz Organizacji Pracy Kościoła cz. I). Im dłużej czytałam, tym większe zmartwienie rosło w moim sercu. Im dłużej czytałam, tym większy był mój strach. Moje wyrzuty sumienia zwielokrotniły się. Patrząc na postawę, jaką wykazywali wobec mnie moi bracia i siostry, zobaczyłam, że moja praca tak naprawdę nie miała na celu doprowadzenia moich braci i sióstr do obecności Boga, lecz doprowadzenie ich do mojej własnej obecności. Nie mogłam się teraz powstrzymać przed ponownym analizowaniem wielu scen, jakie miały miejsce w czasie spędzonym z moimi braćmi i siostrami. Często mówiłam siostrze rodziny gospodarza: „Spójrz, jakie macie szczęście. Wszyscy w twojej rodzinie są wierzący. Kiedy jestem w domu, mój mąż cały dzień mnie zadręcza. Gdy mnie nie bije, to mnie przeklina. Wykonuję mój obowiązek jak najgorliwiej, a zobacz, ile goryczy znoszę przez moją wiarę w Boga.” Gdy moi bracia i siostry napotykali trudności, nie przekazywałam im woli Bożej; nie działałam jako świadek dzieła Bożego i Bożej miłości. Zamiast tego ciągle stawiałam na pierwszym miejscu ciało i próbowałam przekonać ludzi, że ja sama jestem taka dobra i rozsądna. Gdy widziałam, że brat lub siostra robi coś wbrew zasadom, obawiałam się go obrazić, więc nie udzielałam pomocy ani rady, zawsze starając się chronić relacje między ludźmi. We wszystkim, co robiłam, najbardziej zależało mi na mojej pozycji i tym, jaki jest mój obraz w sercach ludzi. … Moim głównym celem zawsze było zdobycie współczucia i podziwu innych; stało się to moją największą satysfakcją. To pokazuje jasno, że wywyższałam samą siebie, służąc jako świadek dla siebie. Wszystko, co robiłam, w rzeczywistości stało w opozycji do Boga. Pomyślałam o Bożych słowach, które mówią: „Dokonuję swojego dzieła wśród was, ale wy nadal jesteście właśnie tacy. Jeżeli pewnego dnia nie będzie już nikogo, kto dba o was i was strzeże, to czy nie staniecie się wszyscy jak ten król na wzgórzu? Kto wówczas posprząta po was, kiedy spowodujecie ogromną katastrofę?” („Bardzo poważny problem – zdrada (1)” w księdze „Słowo ukazuje się w ciele”). Słowa Boże ponownie uświadomiły mi to, jak moja służba Bogu była tak naprawdę świadectwem wobec samej siebie i wywyższaniem siebie; pomogły mi one zrozumieć poważne następstwa tego zachowania. Słowa Boga pomogły mi dostrzec, że moja natura podobna do natury archanioła doprowadzi mnie do bycia despotycznym oprychem, i że mogę spowodować wielką katastrofę. Pomyślałam o tym, że moja służba Bogu nie była realizowana zgodnie ze słusznymi zasadami służby; nie było to wywyższanie Boga ani dawanie świadectwa o Bogu, nie było to wypełnianie mojego obowiązku. Zamiast tego spędzałam dni popisując się, niosąc świadectwo o sobie i przyciągając moich braci i siostry do mojej obecności. Czy taka służba nie jest godna pogardy? Czy to nie jest to po prostu „służba” wobec antychrysta? Gdyby nie Boża tolerancja i miłosierdzie, zostałabym już przeklęta przez Boga i strącona.

Drżałam wówczas ze strachu i wstydu; uczucie ogromnego długu przepełniło moje serce, i przypadłam twarzą do ziemi, gorzko płacząc i błagając Boga: „O, Boże! Gdyby nie Twoje objawienie i oświecenie, nawet nie wiem, na jaką głębinę bym spadła. Naprawdę zawdzięczam Ci więcej, niż kiedykolwiek będę mogła spłacić. Dziękuję Ci za zbawienie, które mi oferujesz! Dziękuję, że pomogłeś mi dostrzec moją własną brzydotę i podłość w głębi mojej duszy. Dziękuję za pokazanie mi, że moja służba Tobie jest tak naprawdę oporem wobec Ciebie. Gdybym podlegała osądowi na podstawie moich działań, nie zasługiwałabym na nic poza Twoim przekleństwem, ale Ty nie potraktowałeś mnie według moich błędów. Zamiast tego otworzyłeś mi oczy, poprowadziłeś mnie i dałeś mi szansę na odpokutowanie i rozpoczęcie od nowa. O Boże, chcę potraktować to doświadczenie jako lekcję, którą będę nieść przez całe życie. Niech Twoje karcenie mnie i Twój sąd zawsze mi towarzyszą, i niech pomogą mi szybko odrzucić starą siebie należącą do szatana i stać się prawdziwie pełną czci służebnicą Bożą, tak, bym mogła zacząć spłacać mój wielki dług.”

Źródło artykułu: Kościół Boga Wszechmogącego
Zbawienie-przez-Boga-Wszechmogacego - #Sąd #boży #Świadectwo #wiary

Sąd boży „Służ...

źródło: comment_nCf4H41m1iuP4gHIP5lVD3uO9y5CkEbq.jpg

Pobierz
  • Odpowiedz