Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Jestem z dziewczyną w związku prawie 2 lata. Przeżyliśmy razem wiele niesamowitych chwil, momentów i zaskoczeń. Mogę powiedzieć, że jest to moja pierwsza prawdziwa miłość w życiu. Dopiero po roku mieliśmy jakieś pierwsze kłótnie, ale nic wielkiego. Lecz od jakiegoś czasu związek zaczął nam się psuć, zaczęły się większe kłótnie, uszczypliwości, brak zrozumienia z obu stron, a co gorsze pojawiły się dwa wielkie problemy.
Pierwszym z nich jest jej brak zrozumienia dla mojej pasji. Gram w piłkę nożną w klubie, czysto hobbystycznie, ale jednak regularnie od 6 lat. Chodzę na treningi 4 razy w tygodniu, które trwają po ok. 3h z dojazdami i kocham to. Od około 2-3 miesięcy ciągle słucham narzekania, że "znowu trenujesz", "a jak miałbyś dziecko, to też tak będziesz?" "gdzie czas na rodzinę?". Dodam, że spędzamy ze sobą masę czasu jak na nasze możliwości, nie mieszkamy razem ale naprawdę męczy mnie to, że kiedyś idąc na trening po prostu pisałem "kochanie, pojutrze trenujemy z chłopakami" i leciałem tego dnia z radością na trening, nie mogłem się tego doczekać. Trenowałem zawsze tak, aby nie kolidowało z naszymi spotkaniami. A teraz? Teraz informując o treningu czuję stres, zbieram się do tego kilka minut, bo po prostu nie chcę kolejnej kłótni, nie chcę tej niezdrowej i niezrozumiałej relacji. Naprawdę próbowałem już o tym rozmawiać na każdy możliwy sposób i nic. Boli mnie to, że zamiast wsparcia i dodatkowej motywacji w mojej pasji, jakiegoś zaangażowania ukochana osoba podcina mi skrzydła.
Druga sprawa. Dowiedziałem się niedawno, że moja dziewczyna ma stwierdzoną depresję. Miewała gorsze dni, czasem nawet tygodnie, ale teraz jest po prostu tragicznie. Jest pod stałą opieką specjalistów i staram się ją bardzo wspierać w tym, a mimo to słyszę, że nic nie robię i za mało się widzimy. A jak się widzimy, to bardzo często po prostu nasze plany ulegają zmianie, ma ona wahania nastrojów, co też coraz bardziej wpływa na moje samopoczucie. Z pięknego związku mam coś, co stresuje mnie na każdym polu i po prostu męczy od dłuższego czasu. Najchętniej to zakończyłbym ten związek, ale informacja o depresji zbiła mnie z tego i nie chciałbym jej dodatkowo skrzywdzić, bo wciąż zależy mi na niej. Ale jednocześnie przed spotkaniem myślę tylko o tym, aby było miło jak kiedyś. W dzień spotkania przychodzę uśmiechnięty, a po jej oschłej reakcji momentalnie wszystkiego mi się odechciewa. Moje starania idą na nic. Czuję, że po prostu tym zachowaniem zabiła lub przygasiła moje uczucie. Myślicie, że zostawienie jej w takim stanie będzie najgorszym wyborem? Sam nie wiem co już robić, bo sam nie chcę więcej cierpieć i nie widzę przyszłości dla nas. Wiem, że depresja to kolejny problem, ale nie jedyny i wyleczenie jej raczej nic nie zmieni... ale mimo to mam taką myśl, że może jednak wróci to co było wcześniej i że zerwanie może ją tylko bardziej skrzywdzić. Co myślicie?
#logikarozowychpaskow #zwiazki #psychologia

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy dla młodzieży

Co byście zrobili?

  • Rozstanie przy najbliższej okazji 60.2% (71)
  • Rozstanie po wyleczeniu depresji 2.5% (3)
  • Ograniczenie kontaktu i wycofanie się 20.3% (24)
  • Przeczekanie z nadzieją na powrót 2.5% (3)
  • Wspieranie do końca z nadzieją i dalsze cierpienie 6.8% (8)
  • Inne 7.6% (9)

Oddanych głosów: 118

  • 14
@AnonimoweMirkoWyznania:
Jezeli twierdzisz ze zrobiles wszystko co mogles by do niej dotrzec, wliczajac w to rzecz jasna wytlumaczenie jej ze Cie krzywdzi swoim zachowaniem to niestety nie ma co sie kopac z koniem bo ta osoba prawdopodobnie przestala sie juz liczyc z twoimi uczuciami bo albo bierze Cie za pewnik w swoim zyciu albo juz kladzie na Ciebie przyslowiowa lache, milosci zycia z tego nie bedzie wiem po sobie bo tez
@AnonimoweMirkoWyznania: A teraz zrób taki eksperyment myślowy: wyobraź sobie, że dalej jesteście razem, zaczynacie wspólne mieszkanie, może nawet ślub itp. no i nagle niestety ty dostajesz diagnozę onkologiczną. I twoja kobieta pisze tu analogicznego posta jak twój. Coś w stylu "jesteśmy razem wiele lat, to prawdziwa pierwsza miłość, do tej pory było rewelacyjnie, ale pojawił się problem - on zachorował na nowotwór i jest w trakcie leczenia, po chemii robi się
@przyprawca:
Bierz pod uwage to ze zdrowy zwiazek to 50/50 z jednej i drugiej strony a jak op napisal on probowal do niej dotrzec na kazdy sposob co znaczy ze sie stara, poswieca a depresja nie tlumaczy zupelnie jej zachowania bo milosc o ile jest prawdziwa i silna to przynajmniej wedlug mnie najsilniejsze uczucie, depresja moze to przytlumic ale nie calkowicie przycmic.
Co probuje powiedziec, dziewczyna moze miec depresje ale to
@AnonimoweMirkoWyznania:
Generalnie to juz pomijajac wszystko mam troche wrazenie ze op i jego partnerka rozmijaja sie w oczekiwaniach i potrzebach, nad tym da sie pracowac ale wymaga to takich podstaw jak szczera rozmowa o uczuciach, chec kompromisu i najzwyczajniej w swiecie poswiecenie dla osoby ktora sie kocha czyli innymi slowy wysilek, op moze chciec a druga strona nie, i co wtedy ma sie meczyc tkwiac w relacji ktora sie nie rozwija
@PripyetMist: Kolego depresja jako choroba bardzo zmienia ludzi. Nie wiem na jakiej podstawie twierdzisz, że choroba nie tłumaczy jej zachowania, skoro są ludzie, którzy potrafią nie odzywać się do najbliższych, zaszywać się gdzieś, unikać wszelkich form kontaktu, a nawet posunąć się do prób samobójczych, co nie ma związku z tym, że te najbliższe osoby bardzo kochają. Skoro nie masz możliwości, żeby wstać z wyra i pójść pod prysznic, to trudno oczekiwać,
@przyprawca:
Bardziej mialem na mysli ze nie tlumaczy braku >jakiegokolwiek< okazywania uczucia, a twierdze to na podstawie tego ze sam mam za soba ponad rok leczenia, pobytow na oddziale i terapii i jako tako mam pojecie jak to wyglada chociaz tez rozumiem ze nie u kazdego przebiega tak samo.
Z opisu opa wynika ze po kazdym spotkaniu jest podlamany wiec zapewne sa to klotnie rozpoczynane przez rozowa a chlopak z tego
@PripyetMist: No więc dokładnie. Jak słusznie zauważyłeś, nie u każdego przebiega to tak samo. Może to depresja, może jakieś spektrum zaburzeń lękowo-depresyjnych. Nie wiadomo, od kiedy ona się leczy, czy w grę wchodzi farmakoterapia, czy tylko terapia. To czepianie się treningów może być również skutkiem choroby. Może ona teraz po prostu bardziej potrzebuje spotkań, bo zanikło jej życie towarzyskie, może czuje się zagrożona w związku i dlatego tak reaguje. Natomiast jest
@AnonimoweMirkoWyznania: Tak mówiąc prosto bez #!$%@? to po prostu ona robi z ciebie pantofla bez zainteresowań żebyś był gotowy do łożenia na jej bąbelka i nie rozpraszał się innymi zajęciami. Nie ważne czy robi to specjalnie, prawdopodobnie instynktownie.

Poznajesz emocjonalne działanie od świadomego tym, że podczas świadomego działania masz w głowie "Uważam że on spędza za dużo czasu na pasjach, moim zdaniem powinien więcej czasu poświęcać dla mnie." albo "Uważam że
Mogłeś poświecić jej więcej czasu w depresji - chyba o to jej chodzi wypominając Ci czas spędzany na treningach. Wydajesz się trochę samolubny w tym trudnym czasie - z jednej strony Ci zazdrosze asertywności i posiadania własnych celów a z drugiej - nie chciałabym mieć takiego przyjaciela w trudnym czasie.
dobra rada : depresja to szerokie pojęcie. jestem od 9 lat w związku z osobą chorą na depresję, mamy dziecko (to mnie trzyma). To czasami jest wyleczalne ale czasami nie, i są nawroty. Kosztuje to duuuużo wszystkiego (cierpliwość, poświęcenie, stres itp itd). pomyśli dobrze, jeżeli nie jesteś trędowaty...

Zaakceptował: Eugeniusz_Zua