Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Witam #niebieskiepaski
Chciałbym podzielić się swoimi małymi spostrzeżeniami odnośnie wychodzenia z #przegryw , co może wam pomóc choć częściowo (do tego później) polepszyć swoje życie.
Oczywiście cześć rzeczy tutaj napisana, podpada pod określony scenariusz ale może ktoś znajdzie coś dla siebie.

- Jeżeli nadal mieszkasz z matką, ciotką, MUSISZ zdobyć pieniądze na wyprowadzkę z domu (najlepiej tak żebyś mógł przeżyć na 3 miesiące). Czym więcej zwlekasz z wyprowadzką tym bardziej utrwalasz się w niebycie w którym jesteś. Proces szukania i przeprowadzki do nowego miasta może potrwać nawet do 2 miesięcy. Czym dalej odjedziesz tym lepiej, szukaj pracy która cię interesuję i tak nie masz nic do stracenia, Kraków, Warszawa, Wrocław, co cie interesuję tam aplikuj nawet jak są oferty po angielsku. (Sam się tak załapałem do pracy mimo że mój angielski do A2-B1 a co dziennie odpisuję dwa - 3 zdania w tym języku i całą dokumentację także w nim mam...)
W nowym mieście szukaj jakiegoś pokoju tak żebyś do pracy miał z 20-30 min z buta najlepiej w centrum czasem warto zapłacić 100-150 więcej niż dopłacać tyle samo za bilet i jeździć do pracy 1h-1.30h.

- Kiedy będziesz w nowym mieście, #!$%@? sukcesywnie wszystkie ubrania, bo znając życie masz je jeszcze z czasów studiów, albo z okresu gdzie żyłeś w tym maraźmie.
Nawet jak jesteś do tego stopnia zepsuty i nie wiesz jaki masz rozmiar spodni ubrań zawsze może wziąźć całą rozmiarówkę do przymierzalni...

- Jeśli masz problem z dietą to nie jedz pieczywa, oraz zainstaluj sobie Fitatu na komórkę ustaw sobie cel i kup sobie wagę, jak będziesz już chodził do pracy i dostaniesz multisporta to zapisz się na siłownie i choć przynajmniej 3 razy w tygodniu (ustaw sobie plan treningowy z http://www.kulturystyka.pl/atlas/ , zapomnij na początku o ćwiczeniach ze sztangom przez pierwszy miesiąc rób ćwiczenie na każdą partię mieśni na maszynach, Dorzyć jeszcze 5 min bieżni prze trzymania albo wiosłowanie na 1000m albo 5 min) Ja w ciągu 3 miesięcy schudłem z 105 na 92 kg. Robiąc tylko na maszynach i kontrolując ile mogę jeszcze zjeść na Fitatu. Czasem będziesz miał ochotę na #!$%@?ć się chipsów albo batonów to normlanie mam tak czasem raz na dwa tygodnie ale ważnie żeby jak już to był jeden dzień luzu ale potem dalej wpisywał do apki wszystko a nie przejmował się że nie dałeś radę. Waga będzie daje w dół lecieć. Siłownia jest nie dla tego żebyś się laską podobał tylko dla zdrowia i żebyś poczuł się pewnie, i nie miał nadwagi.

- Musisz wiedzieć ile wydajesz i na co, przyda ci się Money Manager na komórkę dzięki temu już po 2-3 miesiącach będziesz mógł powiedzieć ile wydajesz na jedzenie, zabawę i ile ci zostaję.

- Teraz kwestia najtrudniejsza wychodzenie do ludzi sam mam jeszcze częściowe problemy, ale mimo to uważam że warto moich przemyśleń przesłuchać.
Prędzej czy później ten dzień nadejdzie, chodzi przede wszystkim o stany depresyjne, będziesz sam w mieszkaniu głównie będzie to się zaczynać w piątek,weekend kiedy będziesz miał czas wolny na rozmyślaniem i to co ze swoim życiem robisz i czego żałujesz w życiu. Wtedy ja od razy wychodzę na miasto się przejść, i kupuję kawę i siedzę na dworze ewentualnie zwiedzam miasto aby się czymś zająć, pewnego dnia odważyłem się pójść do klubu (z pustą głową bez obaw jak ktoś mnie będzie postrzegał a tylko żeby mnie wpuścili) I tutaj taki pro tip jak jesteście na mieście to zobaczcie jacy ludzie gdzie wchodzą bo żebyście czasem nie poszli w dresie gdzieś gdzie ludzie bawią się w koszulach i na odwrót. Ale ani razu nie zostałem zatrzymany za ubiór (jak widać nie potrzebnie się nakręcałem...)
Początki były bardzo ciężkie żeby na siłe się przemóc, ale nigdy nie spotkałem się z jakimś ocenianiem i wyśmiewaniem, jak tańczysz to patrz co inni robią szczególnie zwróć uwagę na to żebyś ruszał ramionami i rękoma oraz nie stał w miejscu to wszystko.
Po 3 trudnych wyjsciach do clubów postanowiłem że zwiedze je wszystkie w nowym mieście. I tak się stało każdy piątek na sobotę, sobota na niedziele była moja. Po prostu po tych 3 razach stało się coś magicznego i nie miałem żadnych obaw oraz uprzedzeń i wiedziałem z czym to się wiąże. Wejściówki to koszt 10-25zł, kawa przed 6-10zł + jakieś picie wydaję mi się że przed 50 zł się spokojnie można zamknąć. Jak widać można pokonać strach przed takimi miejscami zmuszając się do tego a po pewnym czasie stanie się to czymś normalnym. Jak będziesz chodził po klubach to zwracaj uwagę na całujące się pary to też znak że ty też masz szanse, jak tańczysz to staraj się uśmiechać do wszystkich to zwiększy twoją szanse że będziesz mógł koło niej zatańczyć albo z nią potańczyć za ręce. Jeśli laska wyskakuję od razu albo po 3 zdaniu czy postawisz jej drinka powiedz że nie i odejdź w 99% przypadków szukają frajera, napiją się pogadają z tobą i zacznie szukać następnego żeby się na imprezie za darmo napić, mówię to z mojej obserwacji 12 odwiedzonych klubów. Celem wyjścia do klubów nie jest spotykanie kobiet a pokonanie twoich fobii społecznych. W klubach najczęściej przynajmniej 70% to faceci a reszta kobiety albo nawet gorzej, z czego większość przychodzi z facetami, albo z swoim gronem. Możesz się poczuć odrzucony bo będziesz przez 90% albo nawet 100% tańczył sam ale to nie jest jeszcze proces rozmawiania z kobietami a twój proces oswajania się z rzeczywistością...

- Z moich obserwacji z klubów i pracy wiem jedno możesz być nawet 5/10 ale jak jesteś wygadany i ludzie czują się w twoim towarzystkie dobrze to kobiety będą pragnęły twojego towarzystwa bardziej niż tych pakerów z siłowni, mam dwie osoby z pracy, jedna która nie jest za piękna ale w taki sposób jak ona opowiada pewne rzeczy i takie riposty co potrafi dawać że każdy chce więcej za każdym razem dostaje nowe zaproszenia od nieznajomych nawet jak siedzimi gdzieś na mieście bo siedziały za nami i fajnie się słuchało (takie często odpowiedzi dostawał na fb sam pokazywał...)
Druga osoba ma nadwagę, i nie przejmuję się tym co powie, i nie zważa na to co ktoś pomyśli o nim i mimo to do niego zawsze przy obiedzie kobiety się dosiadają a nie do mnie czy do kogoś innego.

I moim zdaniem to właśnie wszelkie smal talki, czy poprostu komunikacja z człowiekiem jest najwazniejsza podaczas wyjścia z przegrywu. Jest jednak ona najtrudniejszą sztuką z którą ja sam mam jeszcze problem..

Jak znacie jakieś dobre książki związane z komunikacją i smal talkiem to chętnie poczytam. Aby całkowicie z tego stanu wyjść.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy studenckie - bogata oferta przez cały rok
  • 15
I moim zdaniem to właśnie wszelkie smal talki, czy poprostu komunikacja z człowiekiem jest najwazniejsza


@AnonimoweMirkoWyznania: No wiadomo że w tych czasach kompetencje społeczne i umiejętności interpersonalne są warte wiele więcej niż rozległa wiedza czy nawet majętność (no chyba że mówimy o naprawdę wysokich kwotach). Jest jedno ale, te umiejętności kształtują się <20 potem można tryhardować ale ciężko będzie cokolwiek ugrać (dlatego z przegrywu nie da się wyjść) ale życzę powodzenia
Ja bym do tego dodał zasade małych kroków, jeśli masz problemy z odzywaniem się do ludzi. Oczywistą oczywistością jest, że jeśli jesteś nieśmiałym introwertykiem nie staniesz się z dnia na dzień królem parkietu. I tak:
- w osiedlowym sklepiku mów: dzień dobry, dziękuje, do widzenia
- jeśli zamawiasz paczke to nie odbieraj jej w domu tylko przejdź się na poczte
- zapisz się do osiedlowej biblioteki
- pojedź do jakiegoś urzędu coś
@AnonimoweMirkoWyznania: odniosę się tylko do jednej rzeczy. Jak ktoś jest #!$%@? psychicznie pod względem socjalizacji, obcowania z innymi ludźmi, nawiązywania znajomości i ciągnie się to latami to nie ma takiej siły, żeby powiedział sobie "#!$%@? od dzisiaj będę wygadany i wyjdę do ludzi". Nie ma szans. Wyjście tylko na jeszcze większego creepa niż jest. Taka zmiana #!$%@? w towarzyskiego gościa to są długie miesiące psychoterapii.
Jest też inne wyjście. Zarobić w
@Eugeniusz_Zua: niestety w życiu, albo jesteś rekinem, ale pożrą cię inne rekiny ( ͡° ͜ʖ ͡°). Prawda jest taka, że jak ktoś nie potrafi żyć sam ze sobą, ma jakieś problemy psychiczne i z takim stanem zacznie szukać znajomych czy kobiety to tylko bardziej się pogrąży bo nikt takich ludzi nie toleruje.
Najsilniejsze bestie chodzą solo. I to do nich ludzie lgną, a nie na odwrót.
Najpierw