Wpis z mikrobloga

#przegryw #ama Panowie moi drodzy, czytam od dłuższej chwili wasze wpisy i zastanawiam się co wy robicie ze swoim życiem. Jednak zanim o, kilka słów o mnie. (wersja dla niecierpliwych - przewiń do końca). Jako dziecko byłam typem brzydkiego kaczątka. Gruba, chorowita, przez nikogo nie chciana i wiecznie wyśmiewana, często wręcz nakłaniana do samobójstwa przez rówieśników. Kiedy zaczęłam dorastać wstydziłam się swojego nowego ciała, więc udawałam chłopczycę. Kochając gry (kto nie zna Diablo, Mass Effecta i Metina ten do ziemi xd) , zabawę z IT i uciekając od komedii romantycznych na rzecz filmów Marvela byłam... Sama. Idąc do klasy informatycznej w technikum z 35 chłopakami byłam szykanowana, na większości wolnych zajęć pod pretekstem "zabawy" byłam obrażana, wyzywana od blonddebilek (byłam trzecią najlepszą uczennicą na dwie klasy informatyczne), często chłopcy dotykali mnie bez pozwolenia, obmacywali, ciągle słyszałam "kobiety do garów" i "Islam wie jak was traktować". Byłam do tego stopnia zaszczuta że nosząc na nodze ortezę nie byłam w stanie zmusić się do ubrania nawet najdłuższej Spódnicy tylko męczyłam się w spodniach. Do ostatniej klasy technikum byłam singielką. W trzeciej klasie miałam wypadek który na ponad rok odebrał mi władzę w rękach. Wtedy "z litości" zaopiekował się mną chłopak który wcześniej uważany za przegrywa uznał to za swoją "szansę" przez pół roku traktował mnie jak sekszabawkę kiedy zobaczył że pod luźnymi bluzami jest nie aż takie złe ciało, wykorzystywał na pieniądze, a na koniec żeby się wybielić próbował wmówić mojej matce że mam chorobę psychiczną. Miałam. Ale nie schizofrenię jak usiłował wmówić tylko depresję. W wakacje przed studiami gwałtownie schudłam, mama wyciągała mnie do sklepów, a w międzyczasie zdecydowałam się spełnić swoje marzenie z dzieciństwa i zostać cosplayerką. Zobligowało mnie to do nauki sztuki makijażu, wypracowania ciała i poprawienia wyglądu. Idąc na Politechnikę zmieniłam się w heterę pijącą równo z chłopakami, ale nie mającą z nimi żadnych interakcji na gruncie romantycznym. Paradoksalnie wręcz przeciwnie, brałam ich pod skrzydła, poprawiałam mankamenty wyglądu, pomagałam znaleźć dobre i wartościowe partnerki. Sama zaryzykowałam tylko dwa razy. Pierwszy zostawił mnie po miesiącu "bo nie pasowaliśmy". Drugi zostawił mnie dla swojej ex po czym próbował wrócić. W tej chwili wciąż jestem na studiach, mam wygląd anioła, swojego "niebyłego" chłopaka traktuję jak grę ekonomiczną, pracuję jako tancerka w jednym z najpopularniejszych klubów tego miasta a zamiast serca mam kawałki tłuczonego szkła które w kupie trzymają antydepresanty. Nadal wspieram moich dawnych przyjaciół, choć już nie jeżdżę po kraju by ratować samobójców. Chyba już z tego wyrosłam. Może tak I lepiej. Mimo to wciąż jeszcze mam sentyment do samotników i szczególnie w pracy lubię usiąść z takim na boku by dać kilka rad które mnie już nic nie kosztują, a jego mogą ocalić. Mała rada, nie róbcie czegoś takiego miłym dziewczynom, ani nie pozwalajcie innym robić. Inaczej faktycznie zabraknie miłych dziewczyn. Ama otwarte, pytajcie o co zechcecie (opcja porady nadal dostępna) i miłego dnia wszystkim :)
  • 39
@4PEXH83R: na dawnych ludziach? Wystarczył mój sukces by ich pogrzebać, bardzo ciężko doprowadzić mnie do sytuacji kiedy robię się mściwa. Za życia udało się to trzem, może czterem osobom. Aczkolwiek zmieniłam podejście. Zostałam z paniczem "cheaterem nr 3" i on zagra w moją grę. A za kilka lat kiedy mój rachunek bankowy będzie się ładnie układał przejdę na poziom single player again. Dla pytających : obecnie to ja zarabiam, oboje jesteśmy
@MamutStyle: Mamucie mój drogi, nie wylewam żali żeby mnie tu pocieszano, tylko żeby pokazać ludziom czego nie robić. Ja mam już swój styl życia i swoją wizję, a jestem od dawna w zupełnie innym miejscu. Ale możliwe że ktoś kto to czyta ma taką siostrę, koleżankę bądź sam jest taką osobą. Wtedy lepiej żeby rzucił taga pod spodem i dostał kilka rad "jak przejść ten level i zachować serce". Ja swoje
@SelfishRichQueenOfLoneliness: Jeśli ktoś ma ambicje w byciu ogólnie tancerką w jakimś klubie to spoko, ale dla mnie to osobiście byłaby jakaś porażka, że nie umiem na siebie zarobić inaczej niż ciałem, zwłaszcza że po technikum informatycznym jest kilka lepszych, jak dla kogo, opcji.
Moja historia jest bardziej skomplikowana niż Twoja i w sumie, cieszę się, że udało mi się przekuć mój mózg na zysk, a nie coś innego.
Chociaż u mnie