Wpis z mikrobloga

#godelpoleca #muzyka #indierock #polskamuzyka

#dekadawmuzyce - podsumowanie ostatnich 10 lat w muzyce.

Piosenki.

#5
pies – znowu idę

Gatunki: indie rock
RIYL: Ścianka, Agnieszka Maciąg - Zatrzymaj czas, Kolorofon - Bomba atomowa, Wczasy, Immanuel Kant

strona 189

pamiętasz która z kartek kalendarza zbierała wtedy kurz z ziemi? którą nogą rozpoczęłaś dzień? jak dogadywałaś się z nocą przed? ile czasu się stroiłaś zanim poznaliśmy się?

czy było to na schodach ceglanej fortecy, gdzie ukryliśmy się w cieniu czerwonego sztandaru?
czy może w zatrzasku dworcowego hałasu, który mówił ci, że już się więcej nie zobaczymy?
czy pod puszystą fontanną, tańczącą w lustrzanej kopule nad naszymi głowami?

to nie istotne. umówmy się, że byliśmy w każdym z tych miejsc jednocześnie. a jak mi nie wierzysz, to poczekajmy na lepszy czas, pozwól nam ubrać się tak samo i odegrajmy te minione dni jeszcze jeden raz.
~ ~ ~

do faktu, że "znowu idę" to mój ulubiony polski kawałek ostatnich 10 lat, dorzucam jeszcze "niepełną rozkminę" dotyczącą rodzimej sceny.

stawiam tezę do rozbrojenia i do uargumentowania konkretnymi przykładami w przyszłości - polskie indie, polski "niezal" dopiero w dekadzie 10s w końcu zyskał swoją osobliwą, ugruntowaną tożsamość.
dopiero w tej dekadzie, początkujący twórcy rzeźbiący na własny rachunek, po "odczarowaniu polskiego dziedzictwa", autentycznie mogli wyzbyć się ograniczających kompleksów, korzystając z piękna i bogactwa możliwości pisania piosenek w JĘZYKU OJCZYSTYM. jednocześnie wykorzystując w bardzo sprawny sposób kanon zagranicznej "alternatywy", wynikający z dorastania i wychowania w jego rytmach, trzymając na osobnej zakładce teksty, i recenzje przybliżające ich znaczenie.
nad wszystkim nie unosi się toksyczna "napinka" na "zachodni sukcesdx", bez śmiesznego parcia na zaistnienie, na wątpliwie definiowanych antypodach polskiego "show-bizu". wielu z tych artystów znalazło w końcu swoją niszę, która dała im możliwość grania tego "co i jak" chcą w niezależnych labelach, docierając do grupy odbiorców, której wcześniej na polskie scenie nie było (albo nie było dla niej odpowiednio zagospodarowanej przestrzeni?).

jest też druga strona medalu. odnoszę wrażenie, że to środowisko zamknięte jest nieco w swojej "banieczce", gdzie przemiał i przepływ treści nie wycieka z określonego grona osób, fanpejdzy, portali i grup w mediach społecznościowych. moim zdaniem nie ma w tym nic złego, dopóki to środowisko dopuszcza kogoś nowego w swoje progi, nie faworyzuje w sztuczny sposób swoich "znajomków", za bardzo wierząc w potęgę własnej opinio twórczości (co przynosi odwrotny skutek od zamierzonego...). ale co by nie mówić, polski niezal nigdy nie miał się tak dobrze jak teraz, a mi z pozycji dziada dobrze się na to patrzy. a gdy docierają do mnie tak łapiące za serce perełki jak "znowu idę", nagrane przez ekipę gości, którzy jak sami opisują się na bandcampie - "cześć, nazywamy się pies i gramy piesenki" - to czuje pewnego rodzaju uczuciową ulgę. bo słyszę, że są na świecie ludzie potrafiący mówić w mniej pretensjonalny sposób niż ja, o wszystkim tym, co miałem kiedykolwiek do powiedzenia...
KurtGodel - #godelpoleca #muzyka #indierock #polskamuzyka

#dekadawmuzyce - podsumo...