Wpis z mikrobloga

Pasta kolegi, nie pozwole żeby zniknęła w czeluściach messengera xD

#sranie #kibel #srajzwykopem #pasta #pierdzepokotach

Ooo #!$%@?, dzisiaj chce mi dupsko #!$%@?ć. Po śniadaniu coś już czułem nie tego. Na początku puściłem takiego małego wariacik.mp3. Myślę sobie, a tam #!$%@? mały niepozorny. To był błąd. Nie doceniłem go, nie brałem nawet pod uwagę że to jest #!$%@? esencja esencji. Wtedy już wiedziałem, że dzisiaj moja dupa pożałuje własnego istnienia. No to tak jak mówiłem - po śniadaniu w końcu usiadłem na tronie. Patrzę, w polecanych jakiś gównofilm na yt. Idealny do stawiania posągu. Tutaj byłem już nieco bardziej świadom tej broni biologicznej, która za parę chwil opuści swoje terytorium i rozpocznie ekspansję na mój układ oddechowy, a może i nawet kubki smakowe oberwą rykoszetem. Jeszcze nie byłem świadom tego co mnie czeka. Trzeba to zrobić, bo wiadomo - kret u bram to i sram. Trzeba naciągnąć poślady i wygodnie ułożyć dupsko na tej dziurze przeznaczenia. Bo jak dobrze każdy wie - im mniej się obsrasz tym mniej do wycierania i pucowania, a szary papier po 6 przeciągnięciu jest już coś w okolicach gramatury ściernej 280. No po prostu żadna przyjemność tak skrobać pierścień. Wystarczyło lekkie poluzowanie zwieracza by rozpętać piekło. Kabina gazowa w obozach była chyba już tylko jeden poziom wyżej. To co wyszło - a póki co nie było tego dużo już dawało jasny znak, że żegnanie się piętą po plecach to jedyne wyjście, które pozwala na ocalenie. Dalsza część posiedzenia z każdą minutą pokazywała, że jednak to co z początku poszło, to wcale nie było takie złe. Kolejne partie, jedna po drugiej w krótkich, cienkich i smukłych kawałkach opuszczały moje wnętrze. Po drugim kawałku plusnęło tak, że nawet wcześniej wrzucony papier nie ochronił mnie przed ochlapaniem dupska i jajec. Zimna woda, która dotknęła mojej torby spowodowała popuszczenie największego kawałka, istnej kumulacji totalizatora sportowego. #!$%@? szóstka wypełniająca moją sralnię metr na metr. Koronawirus? To dobre do zabijania dzieci. Po prawdziwe doznania zapraszam w tym momencie. Kratka zaczyna się topić, spłuczka samoistnie rzyga, ludzie w oczyszczalni już wiedzą, że jeszcze dzisiaj czeka ich apokalipsa i tylko nieliczni wrócą do domu. Tak sobie myślę, że chyba to jest pierwszy raz jak moje jelita wypuszczają taki toksyczny ściek. Nuty zapachowe w połączeniu ze smakowymi wyniosły sranie na zupełnie inny poziom. No i później to tylko było łatwiej. Nitki spaghetti wychodziły z kakaowej otchłani raz za razem. Praktycznie jednolitym tempem leciało ze mnie przez 6:53 i do tego jakąś minutę. Skąd wiem? Tyle miał włączony gównofilmik. Przez cały czas jak on leciał, to leciało i ze mnie. Nawet nie wiem po czym to było, jaka kombinacja jedzenia musiała przejść przez mojego żołędzia by spowodować takie spustoszenie. Ale nie ma co opisywać, oszczędzę Wam szczegółów. Gówno jakie jest, to każdy wie. Dodam tylko, że jadłem kukurydzę. Ostatnie chwilę na kiblu to już tylko osuszanie dupy gazami. Co dało mi jednak do myślenia! Czaicie, że bąki to takie beknięcia, które przeszły dalej w jelita? A beknięcia to takie bąki, które jeszcze są nagromadzone w żołądku. #!$%@?.jpg.
Po tej kontemplacji przyszła pora na podcieranie się. Tutaj bez zbędnego #!$%@? się. Pamiętacie jak na początku mówiłem o odpowiednim ustawieniu dupska? 3 szurnięcia i dupa czysta. To jest #!$%@? odkrycie! Jak nie stosujecie odpowiedniego ułożenia dupy to polecam spróbować. Nie wrócicie do zwykłego srania, gwarantuję.
Spłukiwanie tego nienaturalnego wytworu wątpliwego pochodzenia musiało przejść kilka tur. Pierwsze spłukanie niebezpiecznie podniosło poziom wody. Bardzo dobrze znana sytuacja u każdego kto chociaż raz postawił konkretną bryłę gruzu. Bez rewelacji – woda w górę, i później po lekkim zakręceniu się opada wciągając do kanalizacji potwora. W moim przypadku zeszła cała woda z ceramiki. Widocznie to co wyszło musiało nieźle zablokować rurę i zadziałać jak tłok w strzykawce. No nic, wychodzę do łazienki umyć ręce i od razu rzucam w eter informację o skażeniu biologicznym tamtego obszaru słowami: „Dbając o Wasze zdrowie zalecam tam nie wchodzić przez jakiś czas, bo do tej pory czuć nawet smak tego toksycznego zrzutu co ze mnie wyszedł”. Każdy się dostosował wykonując prawą piętą znak krzyża na plecach. Mamy to opanowane – to nie jest pierwszy przypadek na naszym kwadracie, gdzie mikrobiolodzy mogli by zrobić badania nowego szczepu niejednego wirusa. Ale wróćmy do tematu umycia rąk i tego co było dalej. Zadowolony z siebie, że ceramika ma tylko lekkie wżery, ale nie osadziło się nic w brązie idę umyć dłonie, albo i całe ręce – nie wiadomo jak bardzo to przeszło. Nabieram delikatnie mydła w płynie – uważam by za bardzo nie wystrzelił. Kojarzycie wystrzał z #!$%@? po 6 latach nie walenia? Ja też nie, ale te #!$%@? dozowniki do mydła czasami strzelają w ten sposób jak by to mogło wyglądać. Czaicie sprawę? Jaja aż siwe od nagromadzonej ilości, każde dotknięcie siusiaka tylko prosi o pozwolenie na odpalenie rakiet ziemia-powietrze. Tak samo to mydło potrafi strzelić w oko, nos, na czoło. Nie ważne, tym razem tak nie było. Kran w łazience jak zaspawany. Chcesz trochę wody? Nie ma #!$%@? – albo pełna #!$%@? i chlapiemy na 3 pokoje dalej, albo kap, kap, kap po kropelce. Ale co was będę zanudzał. Po prostu wyszedłem z czystymi rękami, wyglądając jak bym się szarpał z tym klockiem wpychając go do rury od zlewu. Pora wrócić do toalety. Zbiornik napełniony, gotowy do drugiego odpalenia. Szybka akcja. Wchodzę, wciskam i wychodzę, nic trudnego. Bułka z masłem. Otwieram drzwi. Ciemno przed oczami, w głowie się kręci, organizm już poczuł świeże powietrze i wizyta w skażonym środowisku zdecydowanie by skończyła się źle gdyby nie wciśnięcie guzika, strzał z odświeżacza powietrza do nosa i resztę puszki w powietrze. #!$%@? TO DAŁO. Jedyne co się zmieniło, to tyle, że teraz był to odór wzbogacony nutą kwiatową. Nie miałem wyjścia. Rozwinąłem na drzwiach taśmę biohazardu, skażenie środowiska i te sprawy. Ośrodek zamknięty do odwołania. Ciekawe jest tylko to, że po tym niewinnym sraniu pod naszą klatkę podjeżdża już 6 karetka w ciągu 15 minut. Widać też 3 zastępy strażaków. Ciekawe co tam się dzieje. Ale o tym może innym razem, bo znowu mi się zbiera na poważne zagrożenie biologiczne. Trzymajcie kciuki, bo to mogła być moja ostatnia notatka w życiu.
  • 2