Wpis z mikrobloga

Historyjka o bezczelności dłużnika

Ostatnio miałem historię z jednym dłużnikiem z mojej wspólnoty mieszkaniowej. Zadłużenie z tytułu opłat na jednym mieszkaniu należącym do pani X wzrosło do 6000zł, więc skierowałem sprawę do sądu. Obyło się bez sprzeciwu, zatem po jakimś czasie z prawomocnym nakazem udałem się do komornika, aby wszcząć egzekucję. Okazało się jednak, że pani X pracuje na pensji minimalnej, na rachunkach bankowych nie ma kasy, auta też nie ma i ogólnie klops. Ma tylko to zadłużone mieszkanie, ale ciąży na nim hipoteka banku (więc w pierwszej kolejności kasa ze sprzedaży mieszkania pofrunie na spłatę kredytu).

Jednak najlepsze jest to, że pani X nie mieszka w zadłużonym mieszkaniu tylko wynajmuje je jakiejś parce! Po rozmowie z najemcami wyszło, że oni płacą wynajmującemu czynsz i opłaty. Jednak umowę najmu mają zawartą z mężem pani X, a nie z nią, więc wierzytelności z tego tytułu nie można zająć. Nie doszedłem niestety na jakiej zasadzie mąż zawiera umowę najmu, skoro to nie jego lokal (pewnie jakieś użyczenie od żony). Pani X oczywiście przez ten czas, jaki upłynął od wniesienia pozwu do teraz dalej nie płaci na utrzymanie lokalu, więc dług wzrósł o kolejne 3000zł. W międzyczasie zgarnia kasę z najmu, a za wodę i ciepło jej najemców płaci cała wspólnota. Jak widzę takie przypadki, to naprawdę jestem za karą publicznej chłosty dłużników ;)

#najem #wspolnotamieszkaniowa #mieszkanie #dlugi
  • 5
@matti82: no ale jaki problem żeby zlicytować mieszkanie? może wartość pozostała do spłaty kredytu hipotecznego jest mniejsza niż wartość mieszkania i wtedy odzyskacie pieniądze, a dodatkowo pozbędziecie się pasożyta (bo ktoś kto kupi będzie płacił).