Wpis z mikrobloga

#tymrazemniesuchar ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Przychodzi syn ze szkoły:

- Tato, pani od matematyki chce się z tobą spotkać.

- A co się stało?

- Ona mnie pyta ile jest 7 razy 9. Odpowiadam, że 63. Ona mnie pyta ile jest 9 razy 7. Odpowiedziałem: Do #!$%@?, co za różnica?

- Rzeczywiście, co za różnica... Dobrze, zajdę do niej.

Następnego dnia syn znowu wraca ze szkoły:

- Tato, byłeś już w szkole?

- Jeszcze nie.

- Jak pójdziesz, zajrzyj jeszcze do WF-isty.

- Po co?

- W trakcie gimnastyki kazał mi podnieść lewą rękę. Podniosłem. Potem prawą. Podniosłem. Potem poprosił podnieść lewą nogę. Podniosłem. A teraz - mówi - podnieś i prawą nogę. Ja mu na to: Co, mam na #!$%@? stanąć?

- No tak, rzeczywiście... Dobrze, zajdę i do niego.

Kolejnego dnia syn znowu wraca ze szkoły:

- Tato, byłeś już w szkole?

- Jeszcze nie.

- To już nie chodź. Wyrzucili mnie.

- Co ty mówisz? Dlaczego?

- Wezwali mnie do dyrektora, wchodzę do gabinetu, a tam siedzi nauczycielka matematyki, WF-ista i pani od polskiego...

- Pani od polskiego? Na #!$%@? tam ona przyszła?

- Właśnie tak zapytałem...