Wpis z mikrobloga

@zarodziec_malaryczny997: jak miałem jakieś 10 lat, dziadek wziął tuzin królików na hodowlę. Jeden z nich szybko stał się moim ulubieńcem - wypuszczałem go na podwórko, głaskałem go, patrzyłem i śmiałem się jak śmiesznie wcina koniczynę. Z kolegą nazywaliśmy go "kosiarka", cieszyłem się, że prócz kotów mam od teraz królika.

Mina mi zrzedła, gdy dziadek wszystkie króliki przerobił na pasztet. Byłem rozgoryczony i zły na dziadka - dlaczego nie zostawił przy życiu