Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Zabieram się po raz chyba piąty za sklecenie wypowiedzi ze strzępków myśli. Może tym razem się uda. Nie chcę się żalić, raczej wyrzucić to z siebie, bo ponoć pomaga. Pewnie wyjdzie nieskładnie, ale co tam.

Czuję się zagubiony i bezsilny. W dużym skrócie od małego starzy za bardzo cisnęli mnie do nauki i wygrywania konkursów. Publicznie, np. wśród rodziny zawsze chwalili, prywatnie gnębili gdy przyniosłem nie piątkę a czwórkę. Byłem strasznie skołowany, pamiętam ten okres jak przez mgłę. Zacząłem się wtedy izolować, po raz pierwszy odmówiłem wzięcia udziału w pewnym corocznym konkrusie, ojciec był wściekły a ja coraz bardziej się od nich oddalałem. Cały czas jednak byłem od nich zależny - "my Cię utrzymujemy, my za CIebie płacimy" i czesto gdy naciskali musiałem wbrew sobie ganiać po przeróżnych zawodach, z których zajmowałem wysokie miejsca, bo sporo czasu spędzałem na nauce (matematyka bardzo mnie kręciła, uwielbiałem udowadniać przeróżne twierdzonka i zależności dla wlasnej satysfakcji). Mature zdałem świetnie, wybrałem (zły) kierunek studiów na jednej z czołowych uczelni. Po 2 latach zacząłem mieć poważne obawy co do słuszności tegoż wyboru, popadłem w marazm i uwaliłem cały semestr (nie chodziłem na uczelnie od grudnia do lutego, naprawdę nie pamiętam co wtedy ze mną było ani co robiłem). Pamiętam, że zadzwoniłem do matki na początku tego felernego grudnia, ale nie wiedziałem co powiedzieć, bo nigdy rodzice ze mną nie rozmawiali. W akcie desperacji wybłagałem u dziekana nieskreślenie z listy studentów, lecz mój stan się pogarszał, nie miałem z kim porozmawiać i... kolejny semestr również uwaliłem. Po niedługim czasie starzy się oczywiście dowiedzieli, znowu zostałem zrugany. w międzyczasie zainteresowałem się programowaniem, to było to! Spędzałem niezliczone godziny ucząc się kodzenia, głównie niskpoziomowego i rozumienia "jak to wszystko działa". Po pewnym czasie zapisałem się na informatykę, również na jednej z najlepszych polskich uczelni. Czułem ogromne zgorszenie z tego powodu, że miałem 3 lata w plecy, zacząłem czuć ogromną presję. Oczywiście jak tylko pojawiałem się w rodzinnej miejscowości (a miałem rozkaz wracać w sobote) ojciec miał zawsze swoje 3 grosze do powiedzenia. Mimo to, na początku nowych studiów było bardzo ciekawie, potem strasznie mi to zbrzydło - masa gównoprzedmiotów, ciekawych było... hmm może 5, no sami wiecie jak to jest. Studia skończyłem z małymi perturbacjami w wieku 27 lat i.... zupełnie nie mam siły nic dalej robić. Z jednej strony wykończyły mnie studia, z drugiej zauważyłem w jak patologicznej sytuacji dorastałem (zawsze było ciepło i było co jeść, lecz nigdy nie czułem się w domu dobrze). Tak gdzieś w wieku 24 lat "wyszedłem do ludzi", chodziłem do przeróżnych miejsc i nie mogłem uwierzyć, jak wyglądają zdrowe relacje międzyludzkie - np jak ojciec tłumaczy swojego 6-letniemu dziecku świat - ja tego nigdy nie doświadczyłem!
Czuję coraz większą odrazę do rodziców, ojciec trochę się zmienił, od kiedy unikam domu rodzinnego, na mój widok zaczął zachowywać się jakby naćpał się środków rozweselających. Jestem strasznie skołowany. Od zawsze mnie męczyli, a teraz oczekują, że nagle wszystko jest OK.
Nie mniej, nie chcę nikogo obwiniać, bo koniec końców chodzi głównie o moje życie. Ale obraz świata jaki mam po tych prawie 28 latach życia, że tak powiem "nie napawa mnie optymizmem" i rzutuje na bardzo niską samoocenę i skutkuje niechęcią do działania.
Najgorzej, że ten post w bardzo małym stopniu oddaje to, co chciałem wyraźić pomimo napracowania ()

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: LeVentLeCri
  • 7
po tych prawie 28 latach życia, że tak powiem "nie napawa mnie optymizmem" i rzutuje na bardzo niską samoocenę i skutkuje niechęcią do działania.


@AnonimoweMirkoWyznania: jak chcesz się sam pozbierać do kupy to musisz przyjąć jakąś strategię działania. Skorzystaj ze sprawdzonych wzorców. Też kiedyś się pogubiłem na parę lat w bardzo podobny sposób jak Ty, można by powiedzieć równoległa historia... W każdym razie zacznij problemy rozwiązywać stopniowo i w pewnej kolejności.
Pobierz S.....l - > po tych prawie 28 latach życia, że tak powiem "nie napawa mnie optymizmem...
źródło: comment_1582704923qYmsBuBu21xSfhtiMyMNI8.jpg
@AnonimoweMirkoWyznania: Doskonale cię rozumiem, też jestem w podobnej sytuacji, tylko że wcześniej #!$%@?łem sobie 10 lat, zanim życie dało mi kopa w dupę i zrozumiałem, że długo nie pociągnę w takim stanie. Przede wszystkim daj sobie czas, zmiana jest możliwa ale nie obwiniaj i nie ciśnij siebie za mocno, bo z tego wychodzi się małymi krokami. Byłeś w pewnym sensie "gaslightowany" przez 28 lat i odkręcenie tego gówna zajmie chwilę, ale