Wpis z mikrobloga

Jak mnie ostatnio triggeruje pieprzenie naszych rządzących. "Nie zaleca się noszenia masek", "maski nic nie dają", "maski nie chronią przed wirusem", "noszenie masek ma sens tylko wtedy, gdy mamy objawy, by nie rozsiewać wirusa dalej".

Właśnie to ostatnie zdanie dokładnie pokazuje, że noszenie masek MA SENS i to przez wszystkich. Skąd mamy wiedzieć, że zarażamy, skoro możemy rozsiewać wirusa bezobjawowo? Przy myśleniu zdroworozsądkowym rząd powinien wręcz nakazać noszenie masek i zachwalać ich skuteczność. Wtedy każdy chcąc chronić siebie, przy okazji chroniłby innych.

W Tokio już od ponad dwóch tygodni wszyscy noszą maski, taka kultura. Jest potrzeba, zakładają i nikt nie opowiada, że to nieskuteczne. Noszą je po to właśnie, żeby innych nie zarażać.

Ale w Polsce nie będziemy nosić, bo w telewizji mówią, że nam to nie pomoże, no ludzie złoci. Ok, skoro siebie nie ochronię, to po co mam zabezpieczać sąsiada.

Uważam taką retorykę rządu za działanie wysoce szkodliwe i każdego, kto tak mówi w telewizji, chętnie strzeliłabym kapciem.

A nasz minister zdrowia nie zaleca z jednego bardzo prostego powodu. Tych masek po prostu nie ma już gdzie kupić w normalnej cenie i wybuchłaby panika. A wtedy cyk i niezadowolenie społeczne tuż przed wyborami. I nie łudźcie się, że jest inaczej.

#koronawirus #covid19 #2019ncov
  • 29
@Guzdrala_Rodriguez:
cóż...
owe maski są JEDNORAZOWE ( piszę o w miarę skutecznych, medycznych, dostępnych np. w aptekach do niedawna ), ich skuteczne działanie to ok 10 minut. Potem trzeba zutylizować i założyć nową.
I po prostu w tej chwili ich przez panikarzy i "handlowców" NIE MA nawet w takiej ilości, by EWENTUALNI chorzy mogli je nabyć i używać, chroniąc innych.
Ba!
Nie ma ich nawet dla np. stomatologów w hurtowniach!