Wpis z mikrobloga

#lodz #zgierz

Prezydent wybierał się na delegacje do Kazachstanu. Leci samolotem, ale niespodziewanie zdarzyła się usterka. Samolot ląduje w polu, obok miasta. Nikt nie informuje Adriana, że to przez awarię, bo nie chcą denerwować głowę państwa. Adrian, jak to ma w zwyczaju, natychmiast udaje się do ludzi, aby się pokazać. Chodzi przez godzinę po mieście, aż dopadł go wysoki urzędnik, i zagaja:
- Panie Adrianie, jak się panu tu podoba?
- Bieda straszna, smród, brud, zatęchłe kamienice, obdrapane budynki...Co za miejsce, nie do życia!
Zafrapowany urzędnik oczy w słup.
- Ale dostrzega pan jakieś pozytywy?
- Zdziwiło mnie, że połowa ludności mówi po polsku!
- A jak mają mówić w Zgierzu?