Wpis z mikrobloga

Galak Pizza Lisa Walas'hk - N4A #lacunafabularniestarwars #lacunafabularnieczarnolisto

---------------------------------------------------------------------

- To będzie dwa tysiące kredytów - uśmiechnęła się sprzedawczyni. - Czy potrzebuje Pan czegoś jeszcze?
- Tak, aktualną mapę Republiki - odparł Xidus. - Proszę podłączyć swiatłowód do myśliwca, zaraz sobie zaktualizuję oprogramowanie.

Xidus sprawnie dokonał wytyczenia trasy, odpiął kabel wychylając się z kokpitu pomachał na pożegnanie kobiecie. Odpalił silniki i powoli wystartował z hangaru.

- Kierunek: Cor! - powiedział do siebie, wzbijając się ku niebu.

W tym samym czasie w jednym z biur Agencji Bezpieczeństwa Republiki dziesiątki analityków w pełnym skupieniu przeglądało miliony danych, pracując nad zlokalizowaniem wszystkich wrogów Republiki.

- Mam coś! - krzyknął jeden z analityków.

* * *

Szum statku w nadprzestrzeni dla wielu podróżnków był uspokajający. Dla wielu z nich, żyjących niepewnym życiem Najemnika, był często jedynym momentem spokoju. Jedi również szukali równowagi w takich chwilach, w przerwie od dziesiątków trosk trapiących nie tylko Republikę, ale i ich samych. Veela medytowała w części sypialnej statku, kiedy do pomieszczenia wszedł Auron.

- Mistrzyni, otrzymaliśmy informację od Rady Bezpieczeństwa - powiedział lekko podekscytowany Padawan. - Najemnik Xidus Malei dokonał zakupu myśliwca na planecie Skarpeton i wyruszył nim na planetę Cor.

Veela otworzyła oczy. Dostrzegła wchodzących do pomieszczenia Tar'vrven'heqa i Jett-Dariego.

- To dobra okazja, aby polecieć za Xidusem, schwytać go i wycisnąć informacje o pobycie i planach Galak Pizzy - powiedział mistrz Tyraust.
- Nie, lecimy na Skarpeton.
- Mistrzyni, nie mamy gwarancji że reszta załogi tam przebywa - zauważył Tar'vrven'heq. - A tym bardziej Spock.
- On tam jest - Veela zignorowała uwagę Strażnika. - Czuję to.

* * *

Brzęk spadającego klucza i następujące po nich przekleństwa Hana stały się częścią ekosystemu tej części Skarpetonu obok śpiewów ptaków i szumu drzew. K9 obserwował Spocka, który oddalił się na kilkadziesiąt metrów od statku, aby porozmawiać z kimś przy pomocy komunikatora. Gdy zbliżył się do Jamesa, hologram z zakapturzoną postacią zniknął, a Spock odwrócił się do przywódcy Galaków z poważną, choć przyjazną miną.

- Jesteś świetnym nauczycielem James - powiedział wesoło K9. - Erk i Han robią niesamowite postępy...
- Musimy wyruszać, nie możemy czekać na Xidusa - odparł Spock.
- Dokąd lecimy?
- Na spotkanie ze starym przyjacielem
- Pytałem dokąd, a nie z kim...

Spock nie zdążył skomentować przekomarzanek Najemnika, ponieważ w tej samej chwili dostrzegł nadlatujący w ich kierunku statek. Republikańskie dystynkcje i model reprezentacyjno-dyplomatyczny statku nie pozostawiał żadnych wątpliwości.

- Veela... - powiedział do siebie, po czym krzyknął do "Dziewiątki" - WIEJEMY!

Dwa mężczyźni zaczęli biec w kierunku lekkiego transportowca Galak Pizzy. Erk i Han od razu zorientowali się o nadchodzących problemach i wbiegli do kabiny pilotów, próbując uruchomić statek. Veela nie czekała na lądowanie jej statku i wyskoczyła z włazu, wykonując w powietrzu kilka obrotów i lądując miękko na skarpetonowej trawce. Repulsory statku Galak Pizzy zdołały oderwać ich od ziemi, a Han przesunął dźwignię na pełną moc silnika. Statek jednak poza mocnymi wibracjami nie przesuwał się ani o centymetr. Erk wyjrzał przez okno i z przerażeniem dojrzał mistrzynię Jedi, wyciągającą swoją dłoń przed siebie.

- Spock, zrób coś! - krzyknął i w tym momencie wraz z pozostałymi członkami załogi huknął o sufit i spadł na podłogę.

Veela wyciągnęła drugą rękę, z błękitnych koniuszków jej palców wyskoczyły cienkie jak pajęcza nić jasnoniebieskie iskry, które błyskawicznie przeskoczyły na statek Galaków, wywołując serię iskier, wydobywających się z kadłuba. Silniki uciekającego statku zgasły.

Do mistrzyni dobiegli Tar'vrven'heq i Auron, którzy również wyskoczyli z lądującego właśnie statku Rady Jedi. Kiedy i Jett-Dari opuścił pokład statku, z unieruchomionego lekkiego transportowca powoli wyszła załoga Galak Pizzy, popychając lekko przed siebie Spocka. James położył na chwilę dłoń na rozbitej głowie K9, by po chwili wytrzeć łupież Najemnika w jego płaszcz. K9 pogładził się po głowie i oglądał rękę, szukając i nie znajdując jakichkolwiek śladów krwi.

- Veela! - krzyknął z udawaną radością. - Zanim odetnę Ci głowę, powiedz jak mnie tu znalazłaś? Znowu sztuczki Jedi?
- Nierozsądne zakupy Waszego towarzysza, mistrzu - powiedział Auron.
- Proszę proszę, widzę że mój uczeń jest teraz twoim rzecznikiem.

Veela nadal się nie odzywała. Jej gniew był wyczuwalny również dla niewprawnych w Mocy. Zdradzała ją nie tylko negatywna auta wokół jej osoby, ale i zacięty wyraz twarzy.

- Poddaj się Spock - powiedział Jett-Dari. - Jest nas czwórka, a ty sam.
- Zaraz, chwila! - oburzył się Han, ale został powstrzymany przez K9
- Czy aby na pewno sam? - uśmiechnął się Spock. - Moi uczniowie, to doskonała okazja aby pokazać swoją lojalność wobec osoby, która nauczyła was wszystkiego. Co zawdzięczacie Zakonowi? Wieczne ograniczenia i ochłapy w postaci misji takich jak ta? Tak chcecie spędzić całe swoje życie? W jaskini, oglądając nagie senatorki?

Tar'vrven'heq dobył swój miecz. Dwa żółte ostrza zapłonęły jasnym żarem, oświetlając cztery potężne ręce Besaliska.

- Spock, nie marnuj więcej naszego czasu. Poddaj się albo zgiń.

Zielony miecz Jett-Dariego i niebieski Aurona również zaczęły wywierać presję na uciekinierze. K9 skierował rękę w stronę kabury, nerwowo rozglądając się za jakąś osłoną.

Veela wciąż stała nieruchomo, wpatrując się w Spocka. James w głębi duszy zaczynał odczuwać głęboki dyskomfort z tego tytułu. Jego wzrok na chwilę uciekł w stronę horyzontu za ścigającymi ich Jedi.

- Kogo wypatrujesz? - zapytała zimno Veela. - Pomocy?
- Czyli jednak umiesz mówić - Spock na zewnątrz nie tracił rezonu.
- Mistrzyni, daj sygnał a go schwytamy - powiedział cicho Jett-Dari.
- Nie... - odparła Veela. - on jest MÓJ!

Mówiąc to wyskoczyła w powietrze i wykonała zamach mieczem świetlnym. Spock w ostatniej chwili sparował atak, ale został zepchnięty do głębokiej defensywy. Veela atakowała go z szaleńczą prędkością, niewidzianą do tej pory przez Spocka. Oszołomieni błyskawicznym obrotem spraw pozostali Jedi również dołączyli do pojedynku. James zdołał odepchnąć na kilka metrów Veelę, ale w tym momencie zaczęły na niego spadać ciosy trzech Jedi. Tar'vrven'heq błyskawicznie przejął kontrolę nad pojedynkiem, szybko zadając Jamesowi powierzchowną ranę w lewą rękę. Spock skrzywił się, ale nie odpuścił obrony.

Korzystając z zamieszania załoga Galak Pizzy pośpiesznie próbowała wbiec na pokład lekkiego transportowca, ale wszyscy momentalnie zesztywnieli i wyprężyli się, wyginając głowy do tyłu.

- Zostaniecie tutaj, szczury - warknęła Veela, po czym jednym gestem odepchnęła Mocą trzech Jedi walczących ze Spockiem. - ON JEST MÓJ!

Szarża Veeli ponownie zakończyła się rozpaczliwą i słabnącą z każdą chwilą obroną. Veela podkręcała tempo, zasypując uciekiniera cięciami ze wszystkich kierunków, wykonując obroty i pchnięcia na które jej przeciwnik nie miał żadnej odpowiedzi. W pewnym momencie Veela w ferworze walki położyła lewą dłoń na czole Jamesa. Upadły Jedi momentalnie stracił wzrok i przerażony próbował bronić się przed niewidoczną przeciwniczką, ale był w tym momencie bezradny. Poczuł palący ból pod lewym kolanem, a następnie stracił dwa przedramiona, trzymające miecz świetlny, po potężnym kończącym cięciu mistrzyni Veeli. Niewidomy, ranny i oszołomiony z bólu upadł z jękiem, ciężko oddychając.

Veela stała nad pokonanym przeciwnikiem nie okazując nawet cienia zmęczenia. Najemnicy z Galak Pizzy wciąż stali usztywnieni. Jett-Dari podbiegł do Veeli.

- Wspaniała robota mistrzyni - powiedział zadowolony. - Zabieramy go przed oblicze Rady...
- Nie... - przerwała mu Veela

Pośród jęków Spocka zapadło niezręczne milczenie, które Jett-Dari starał się szybko przerwać.

- No jak nie Mistrzyni - zaśmiał się nerwowo mistrz Tyraust. - Hop do Bacty a potem proces. Może do niego podejść nawet na swojej ostatniej nodze.
- On tutaj umrze...

Tar'vrven'heq słysząc te słowa podszedł zdecydowanym krokiem do dwójki. Auron obserwował naprzemiennie sparaliżowanych Najemników i trójkę Jedi, stojącą nad Spockiem.

- Mistrzyni, wybacz za słowa, ale nie opowiadaj bzdur - powiedział Strażnik. - Pokonaliśmy go, ale z tych ran się może jeszcze wylizać. Nie możemy go dobić, kiedy jest bezbronny.

Zielony miecz Veeli zapłonął i mistrzyni wykonała nim zamach znad głowy. Ostrze miecza frunęło w stronę drżącej szyi Spocka, ale zostało powstrzymane przez skrzyżowane żółte ostrze miecza Tar'vrven'heqa i zielone ostrze mistrza Tyrausta.

- Nie bądźcie niemądrzy - warknęła Veela
- Z całym szacunkiem mistrzyni, - sapał ciężko Jett-Dari - ale mógłbym powiedzieć to samo.

Trzaski skrzyżowanych mieczy ustały kiedy Veela odskoczyła kilka metrów do tyłu. Zielone ostrze wciąż płonęło, choć miecz trzymała opuszczony. Nie wiadomo jak dialog potoczyłby się dalej, bowiem wszyscy uczestnicy nietypowej scenki zostali zaskoczeni zbliżającym się szumem kilkunastu jednostek latających. Jedna z nich, przypominająca atmosferyczną wersję republikańskiego myśliwca, miała na podwoziu zamontowane kilkanaście megafonów.

- SIŁY PLANETARNE SKARPETONU - odezwał się wzmocniony głos. - JESTEŚCIE ARESZTOWANI DO CZASU WYJAŚNIENIA SPRAWY. OPÓR JEST DAREMNY, ZALECAMY KOOPERACJĘ.
- Sprawy Jedi, wynoście się stąd! - krzyczała Veela, ale zapewne nie była słyszalna.
- OSTATNIE OSTRZEŻENIE, ODŁÓŻCIE BROŃ I PODDAJCIE SIĘ
- Mam immunitet dyplomatyczny!

Krzycząc to Veela wyciągnęła legitymację holograficzną członka Rady Jedi, ale zanim zdążyła ją wyświetlić, jeden ze statków oddał w jej kierunku strzał z potężnego działa plazmowego. Punkt w którym znajdowała się Veela został trafiony, a sama Mistrzyni wystrzeliła w powietrze wraz z kawałkami darni, upadając bezwładnie i bez czucia na ziemię. Najemnicy w tym samym momencie odzyskali kontrolę nad własnymi ciałami, a cierpiący Spock zamrugał z niedowierzaniem swoimi powiekami.

- Veela! - krzyknął Jett-Dari i pobiegł w jej stronę. Kolejne statki rozpoczęły ostrzał, a mistrz Tyraust poczuł szarpnięcie i pofrunął wraz z nieprzytomną Veelą kilka metrów obok. Po upadku na ziemię zobaczył głęboką na metr dziurę w miejscu w których jeszcze ułamek sekundy znajdował się z mistrzynią z Rady. Na drugim planie dostrzegł wyciągniętą dłoń Hana ChoNaSolo, który szybko odwrócił się od mistrza Jedi i pobiegł wraz z towarzyszami po umierającego Spocka.

Tar'vrven'heq wyciągnął miecz i pokazał dwoma wolnymi rękami wulgarne gesty w stronę napastników. Na odpowiedź nie czekał długo, ponieważ i on został zasypany serią strzałów ze statków Sił Planetarnych Skarpetonu. Osłupiały Auron obserwował jak z niezwykłą szybkością i precyzją Besalisk nie tylko odbijał wszystkie wiązki plazmy, ale i odsyłał je z powrotem do ich właścicieli, niszcząc przy tym statek za statkiem. Jett-Dari wyrwał Aurona z zadumy i dwaj Jedi korzystając z okazji przenieśli mistrzynię do statku Rady Jedi. Wchodząc na pokład Jett-Dari dostrzegł startujący lekki transportowiec Galak Pizzy, ale nie zawracał sobie nimi teraz głowy. Nakazał Auronowi włożyć Veelę do zbiornika z Bactą i sam pobiegł do wyjścia ze statku, chcąc pomóc Tar'vrven'heqowi.

Kiedy z niego wyskoczył, dostrzegł powoli opadający na ziemię ostatni płonący statek SPSu i Besaliska, wyłączającego miecz i idącego spokojnym krokiem w stronę statku. Gdy pokonany statek rozstrzaskał się o ziemię, nastąpiła eksplozja, ale i wtedy Tar'vrven'heq nie odwrócił się, aby ją zobaczyć.

- Co z Galakami i Spockiem? - zapytał Jett-Dari
- Nie jestem w stanie sam zatrzymać lekkiego transportowca - powiedział spokojnie Strażnik

Mistrz Tyraust powstrzymał się od kolejnych pytań, bowiem osiągnięcie Besaliska samo w sobie było imponujące. I choć Spock był poważnie ranny, to jednak znowu zdołał się wyślizgnąć Republice. Nie wiadomo było, czy kolejna taka okazja powtórzy się w przyszłości.

- Tar'v, dlaczego właściwie zostaliśmy zaatakowani przez Siły Planetarne Skarpetonu i skąd właściwie wiedzieli, gdzie będziemy?
- To pytanie do nowego senatora Skarpetonu i starego kolegi Galaków - skrzywił się Strażnik. - Już od miętowego akwarium mi się nie podobał. Ale to nie jest już nasz problem. Wracamy złożyć raport reszcie Rady.

---------------------------------------------------------------------

Mistrzyni Veela - Lekka Rana
James Spock - utrata lewej nogi i obu przedramion @gasior22
Han ChoNaSolo - +umiejętność Odepchnięcie i Przyciąganie Mocy @Gregua
Erk Gutzbag - +umiejętność Tarcza Mocy @Knyazev

Tar'vrven'heq - Lightsaber +1, Moc +1 @TynkarzCzwartejSciany

@Akumulat @Stah-Schek @Kroomka
lacuna - Galak Pizza Lisa Walas'hk - N4A #lacunafabularniestarwars #lacunafabularniec...

źródło: comment_15838589145yAjG4r8ns0xRpMncMERg4.jpg

Pobierz
  • 9
Mateo Walas'hk
- Rozkazy były jasne! Miało się obyć bez ofiar, co tam się stało?!
- Sytuacja wyrwała się spod kontroli senatorze... - wyjąkała przerażona dowódczyni Sił Planetarnych. Jej błękitna holograficzna sylwetka co chwilę znikała i pojawiała się.
- Matko! Gdybym tam był to sam bym blasterkiem to załatwił... - uderzenie w stół zrzuciło rzeczy z biurka senatora.
- To ja... Przygotuje raport...

Kobieta znikła z hologramu. Mateo spojrzał się na wyskakujące
Tar'vrven'heq był wyraźnie wzburzony, jednak w przeciwieństwie do niektórych potrafił panować nad swoimi emocjami. Usiadł w pozycji do medytacji, a Jett-Dari i Auron chwycili za stery statku. Znał się na medytacji, wiedział że w takim stanie jak teraz nie powinien odcinać od emocji. Pozwolił myślom i emocjom swobodnie przepływać przez swój umysł. Czuł gniew na Jamesa Spocka i nowego senatora Skarpetonu, satysfakcję z udanej konfrontacji z siłami planety, dumę z Padawana oraz
@gasior22 @Gregua @Knyazev

- Zrób coś Krwawy! On się wykrwawi! - Erk klęczał nad ciałem Spocka i próbował jakoś pomóc, jednak jego wiedza medyczna kończyła się na znajomości lekarstw na porannego kaca.
- Nie umiem leczyć - rzucił gniewnie kapitan rozglądając się po pokładzie - Mówiłem ci, że rekrutowałem każdego z was patrząc na specjalizację i to Walash'hk był lekarzem!
Spock tymczasem zwijał się w agonii na pokładzie statku, poruszał nerwowo ustami
Auron poderwał do góry barkę desantową Jedi tak szybko że go na chwilę zamroczyło. Miał jeszcze nogi jak z waty, adrenalina z niego schodziła. Stawił czoło swojemu mistrzowi i nie bał się... ale teraz nie czas na to, zaraz tu będą siły planetarne Skarpetronu. Nacisnął przycisk który wgrywał auto-dane do konsoli nawigatora i odbezpieczył spust hipernapędu.

- Trzymajcie się! - krzyknął do towarzyszy i odpalił nadświetlną.

@TynkarzCzwartejSciany @praise_it
Treant - Auron poderwał do góry barkę desantową Jedi tak szybko że go na chwilę zamro...

źródło: comment_1583877920DE4O8yUqj7d0ytzC4c4ork.jpg

Pobierz