Wpis z mikrobloga

Chyba od tygodnia mnie to zastanawia. Załóżmy że zatrzymuje mnie patrol policji, chcą dać mi mandat ze wzgledu na opuszczanie domu bez wyraźnych potrzeb życiowych. Mówie ze idę/jadę do domu. Skąd? Z domu, mam dwa. Bylem zakręcić wodę/gaz, nakarmić psa/kanarka/myszojelenia. Przecież oni nie mają tego jak sprawdzić. Bo przecież mogę mieszkać u dziewczyny, bez meldunku, bez żadnego potwierdzenia. Wymówek są przecież tysiące. Nawet przed sądem, jak oni to udowodnią? Większość z tych mandatów/wezwań generuje niepotrzebne koszty. Ile osób to zapłaci, ile się wybroni a ile pieniędzy będzie kosztować praca administracyjna? Jeśli się mylę to proszę wyprowadźcie mnie z błędu.
#covid19 #koronawirus #kiciochpyta
  • 3
@Ananaos: te mandaty to jest problem jedynie dla jp sebkow ktorzy nie umieja normalnie policjantowi odpowiedziec, a przed pandemia alkomaty OGRANICZALY ICH WOLNOSC, lub ludzi ktorzy faktycznie wyszli kompletnie z dupy bo nie ruszal sie od ostatnich 5lat, ale skoro nie zaleca sie to on teraz postanowil zostac lesnym biegaczem.
Jesli umiesz sie normalnie porozumiewac nie dostaniesz żadnego mandatu
@Ananaos: no przecież osoby, które mają spójne wytłumaczenie swojego wyjścia z domu nie dostają nawet pouczenia często. Mandaty i kary dostają ci, co "ja nie bede sie psom spowiadać", "konstytucja, mam prawo", "nie bede nic mowic bo mam prawo odmowic zeznan". A pozniej na wypoku pytaja, jak sie z mandatu / kary sanepidowskiej wykrecic. 99.9999% ludzi nie dostaje nawet pouczenia oficjalnie - w sensie nawet notatki ze spotkania policjant nie pisze