Wpis z mikrobloga

T3P - Wyprawy #gothicfabularnie

* * * * *

KARTA POSTACI

* * * * *

Obóz Bractwa

Był wyjątkowo senny poranek, nawet jak na standardy Bractwa. Przed obozem w otoczeniu porannej mgły stały trzy postacie.

- Macie wszystko? - zapytał pozostałą dwójkę Ziółko.

- Cztery chleby, trzy kiełbasy, dwie butelki wody, kilka pochodni, lina … - wymieniał zawartość plecaka Borys

- Jeden miecz. - wtrącił Ker'edar.

- … no i oczywiście zapas ziela na kilka dni. - dokończył uczeń.

- Dobrze, to macie jeszcze to. - Ziółko wyciągnął z torby dwie buteleczki i wręczył je towarzyszom. - To powinno wam pomóc w razie kłopotów. Niech Śniący nad wami czuwa.

Borys i Ker'edar podziękowali za podarunek po czym wyruszyli na południe zgodnie z poleceniem guru, po drodze odpalając po pierwszym mroku północy aby lepiej wyczuć znaki dawane im przez bóstwo. Według ostatnich wizji gdzieś w górach skrywał się sekret konieczny do kontaktu ze Śniącym, i pomimo braku szczegółów czego dokładnie mają szukać ochoczo wkroczyli na tereny dotychczas niezbadane przez członków Bractwa.

- Ciii, stój … Słyszałeś to? - rzekł Borys zatrzymując kompana.

- Tak, wydaje mi się że w tamtym zagajniku coś się poruszyło. Ale patrz - wskazał w przeciwnym kierunku Ker'edar - tam się coś przejaśnia. Podaj kolejne ziele bo czuję że jesteśmy blisko.

Po kilku minutach ostrożnego marszu jego domysły zostały potwierdzone. Gdy dotarli na miejsce znaleźli ruiny starej świątyni zbudowanej blisko niemal pionowego zbocza góry. Był to okrągły plac otoczony rzędem kolumn po środku którego, na podwyższeniu, stało coś co kiedyś musiało być swego rodzaju obeliskiem. W skalnej ścianie dostrzegli nieco zarośnięte wejście do jaskini.

- To musi być to. Na początek pójdę sprawdzić tamtą jamę, podaj pochodnię. - powiedział Ker'edar, rozglądając się po terenie.

- Dobrze, ja w tym czasie postaram się zbadać ten obelisk. Czuję że wciąż można się z niego wiele dowiedzieć.

Przez kilka kolejnych godzin badali pozostałości nieznanego kultu, starając się notować wszystkie przydatne szczegóły. Borys odkrył że wiele kolumn posiada symbole podobne do tych które widział na Placu Świątynnym w obozie, co mogło oznaczać tylko że za zbudowanie obu miejsc odpowiadała ta sama cywilizacja. W tym samym czasie Ker'edar znalazł pozostałości po prostych regałach, stołach i skrzyniach. To miejsce musiało służyć kapłanom do przygotowania rytuałów. W pozostałościach jednej ze skrzyń udało mu się nawet znaleźć niewielki pierścień który postanowił zachować.

Tego samego dnia na bagna wyruszyła druga ekspedycja której dowodził Heldefredus. Z pomocą Dalii i Dreszcza miał zbadać roślinność w niezbadanej jeszcze części moczarów. Wspólnie przedzierali się przez gąszcz, od czasu do czasu zapadając się na luźniejszym gruncie.

- Ughh, to chyba najgorsze co mogliśmy dostać do zrobienia. - stwierdził Dreszcz, po raz kolejny wpadając w błotnistą dziurę.

- Nic nie poradzimy. Tego życzyli sobie guru a oni zawsze wiedzą co jest najlepsze. - odpowiedział mu Heldefredus.

- Zawsze mogło być gorzej. - dodała Dalia. - Nie wiem jak, ale na pewno mogło.

- Eee, chyba wiem jak mogłoby być gorzej. Chyba utknąłem.

- Jak to ‘utknąłem’? Przecież to dziesiąta dziura w jaką wpadłeś dzisiaj.

- Nie nie nie nie, coś jest nie tak. Pomóżcie! Coś mnie wciąga głębiej - w tym momencie Dreszcz zaczął gwałtownie zapadać się pod pod powierzchnię.

Towarzysze widząc to doskoczyli do niego chwytając go za ręce i próbując wyciągnąć. Niestety ich wysiłki niewiele zmieniły i ich brat powoli znikał w bagnie.

- COŚ MNIE ZŁAPAŁO ZA NOGĘ! DALIA RZUĆ W NIEGO JAKIMŚ CZA . blub blub - ostatnie słowa zostały ucięte gdy jego głowa znalazła się pod powierzchnią.

Nie widząc lepszego wyjścia z tej sytuacji Dalia zastosowała się do życzenia Dreszcza. Wymierzyła prosto w miejsce w którym ostatnio widziała jego głowę i wywołała najsilniejsze uderzenie wiatru jakie potrafiła. Lepkie błoto poleciało we wszystkich kierunkach a wraz z nim uwięziony pod nim Dreszcz. Towarzysze podbiegli do niego sprawdzić sprawdzić jego stan.

- Lekko poobijany ale będę żył - odpowiedział im po chwili gdy odzyskał przytomność - Ugh, nie cierpię tego bagna.

Stary Obóz

- Ej. Ej, obudź się, ktoś idzie. - powiedział jeden ze strażników bramy do obozu szturchając kompana.

- Co? Gdzie? Atakują nas w końcu?

- Nie … nie wyglądają jakby mieli nas atakować. Hej, stać! A wy to kto? - krzyknął w kierunku nadchodzącej grupy.

- Eeee, my na otwarcie areny. Mamy zapewnić gry i zabawy oraz napitek dla biorących udział w imprezie. - odpowiedział na szybko Aragorn.

- Hmmm. A co tam macie?

- Najprzedniejszą ryżówkę pod barierą. Może po buteleczce?

- Niech będzie. Właźcie. Ale jeśli usłyszymy że sprawiacie jakieś kłopoty to to będziecie mieć … kłopoty. - wpuścił ich jeszcze nie do końca rozbudzony strażnik, biorąc od kreta dwie butelki.

Wewnątrz obozu trójka członków Nowego Obozu zaczęła szukać jakiegoś miejsca blisko areny na rozłożenie stoiska. Okazało się jednak że w jej pobliżu niewiele się dzieje więc przeszli na plac targowy gdzie rozstawili prosty kram i rozpoczęli reklamować

- CHODŹCIE CHODŹCIE, GÓRNICZE MIERNOTY! PRZEDNIA RYŻÓWECZKA PROSTO Z KARCZMY NAAZIMA - krzyczał Vandil.

- A JEŚLI MACIE ZA DUŻO RUDY SPRÓBUJCIE SZCZĘŚCIA W KOŚCI - dodawał od siebie Mściwór.

Niestety głoszone hasła reklamowe nie zapewniły wielkiego ruchu i przywołały zaledwie jednego klienta. Szczęśliwie dla kretów zwabiony kopacz był świeżo po zmianie w kopalni i miał dostatecznie dużo bryłek żeby wykupić większość przyniesionych zapasów.

- Co tutaj tak mało ludzi? - zapytał mocno już podpitego górnika Vandil.

- Syscy szopli na platz … ikh … kurlowi rude zamieszcz. - z trudem wyjaśnił delikwent.

- Co?

- No po prstu poszątkiem mieziąca wysyłamy księciuniowi rudem … ikh

- Szlag, czyli nic tu po nas panowie. Zwijamy się. - obwieścił Mściwór zgarniając z prowizorycznego stolika kości i rudę na nim leżącą.

Tymczasem zgodnie z tym co mówił kopacz znacząca część członków obozu transportowała skrzynie z rudą na Plac Wymian. Z góry na konwój spoglądali Zorg i Malrik którzy zostali wysłani aby wypatrywać zagrożeń zanim zbliżą się do rudy. Dobrze wiedzieli gdzie najpewniej mogą kryć się zagrożenia gdyż dzień wcześniej sprawdzili dokładnie całą trasę.

- No to jeszcze jedno załamanie tuż nad kopalnią i jesteśmy bezpieczni. To najłatwiejsza robota jaką miałem. - oznajmił Malrik

- Zorg umi w pilnowanie. Podchodzi do kamienia i wyskakuje krzycząc o tak. - Klocuch podszedł do wielkiego głazu i wyskoczył za niego #!$%@?ą rękoma i krzycząc - Aku ku!

- AAAAaAAA!!!! - krzyknęli schowani za kamieniem ludzie.

- O, Zorg kogoś znalazł.

- Kim jesteście? - spytał nerwowo Malrik.

- Ja tu tylko poluję - odpowiedział Ponury Bob

- Oooo Śniący, gdzie jesteś? Czemuś sprowadził mnie na tą drogę? - zawodził roztrzęsiony Nóż K.

- Jestem krzaczkiem, nikogo nie widzicie. - próbował przekonać potężnego cienia schowany w kępie gęstej trawy Laszlo.

- Nie wiem czego tu szukacie ale spadajcie. No chyba że chcecie mieć do czynienia ze strażą Starego Obozu i Zorgiem.

- Nie no spokojnie, koledzy. Nie ma się co denerwować. My tu tak przypadkiem tylko się znaleźliśmy. - próbował uspokoić rozmówców Bob. - Nie wiecie w którą stronę można jakieś wilki znaleźć?

- Nie, a teraz sio mi stąd albo ten róg zaśpiewa tango.

- A Zorg zatańczy!

Przedstawiciele Nowego Obozu nie potrzebowali dalszej zachęty i szybko uciekli ze swojej kryjówki. Zadowoleni ze swojego wyczynu Zorg i Malrik powrócili do patrolowania trasy konwoju.

Nowy Obóz

- Ostrożnie, nie wiemy co tutaj możemy znaleźć. - ostrzegł Aren powoli idąc wzdłuż ściany skalnego przesmyku który znaleźli.

Wraz z Radixem i Nav’Ahnem próbowali odnaleźć złoża rudy w poszukiwaniu którego zostali wysłani. Niestety kilka przeszukanych do tej pory jaskiń nie było zbyt obiecujących. Gdy już mieli się poddać udało im się odkryć ledwie widoczną ścieżkę która prowadziła ich wyżej w góry. Wyraźnie widać było że nikt wcześniej nie badał tych terenów więc starali się zachować szczególną ostrożność.

- Jesteście pewni że coś tutaj znajdziemy? - spytał ork. - Mój lud żyje w takich miejscach i nie przypominam sobie żeby znajdowali wiele bogactw.

- Jedyne co mamy to słowa magów. Póki płacą możemy pospacerować. - odpowiedział mu Massa. - Chociaż też liczę że coś znajdziemy. Cały dzień łażenia po górach to nie jest najlepszy materiał na opowieść.

- Spokojnie, to się może zaraz zmienić … - powiedział Aren wskazując przed siebie.

Kilkadziesiąt metrów przed nimi ścieżka wyraźnie rozszerzała. Cała trójka przykucnęła i powoli zbliżyli się do końca ścieżki. Ich oczom ukazała sporej wielkości zapadlina w której zboczach widać było wiele jam i wylotów jaskiń.

- Wydaje mi się że jesteśmy na miejscu, ale trzeba to dokładnie sprawdzić. Przejdziemy się po kolei po wszystkich dziurach żeby sprawdzić czy jest tu co wydobywać i żeby wypłoszyć ewentualne bestie. - zarządził Aren prowadząc ich do pierwszej, i największej z zewnątrz, pieczary znajdującej się na samym dnie. Wewnątrz znaleźli dokładnie to czego chcieli - bogate w rudę ściany. Niestety gnieździły się też tam kretoszczury którym udało się do nich zakraść gdy badali złoża.

Jako pierwszy oberwał Aren, którego potwór ugryzł w nogę. Na jego szczęście stojący w pobliżu Radix szybko przybył z odsieczą tnąc wygranym mieczem. Wciąż nie posiadający broni Nav’Ahn zaczął siłować się z dwoma kolejnymi bestiami. Siła orka okazała się wystarczająca do pokonania ich gołymi rękoma. Aren, po prowizorycznym zatamowaniu krwotoku, zaczął ciskać w atakujące ich kretoszczury kamieniami. Z ich rozkojarzenia korzystał Massa bezbłędnie wymierzając kolejne ciosy. Gdy tylko ostatni przeciwnik zdechł wszyscy padli na ziemię dysząc ze zmęczenia.

- Wszyscy cali?

- Trochę posiniaczony, ale to mała cena w zamian za dobre zapasy.

- Tsss … noga cała ale lepiej wracajmy do obozu żebym mógł się porządnie opatrzyć.

* * * * *

Czas na wybranie Akcji Przygotowawczej oraz złożenie deklaracji Handlu oraz Treningu jest do piątku (15 V) do godziny 22:00.

FORMULARZ HANDLU

FORMULARZ NAUKI
Pobierz Ex2light - T3P - Wyprawy #gothicfabularnie

* * * * * 

KARTA POSTACI

* * * * ...
źródło: comment_1589402825cfeLITZTRrtt7G8HhiwxO7.jpg
  • 13
Vandil - szkodnik z Nowego Obozu

- Lares! Lares! - krzyczał z oddali obozu Vandil dobiegając do chaty Laresa.

- Czego chcesz? - warknął jeden z jego strażników.

- Mam ważne informacje o starym obozie.

- Wpuść go - odpowiedział Lares z oddali swojej chaty.

Vandil potrzebował chwili aby złapać oddech i po chwili zaczął opowiadać czego dowiedział się o starym obozie.

- Słuchaj, ogólnie ta arena to tylko pic na wodę,