Aktywne Wpisy
iTuTego +598
Mireczki, trzymajcie kciuki za moją Żonkę, właśnie jedziemy na przeszczep serca. Lubię tą społeczność bo obcuje z Wami już wiele lat, a o tej porze nawet się nie mam komu wygadać.
Banderoza +60
Mirasy, mój wujek spalił się pod kocem elektrycznym xD
Właśnie dzwoniła ciotka i zapraszała nas na pogrzeb. Ogólnie to cała sytuacja rozpoczęła się 2 tygodnie temu kiedy #!$%@? wujo #!$%@?ł gołą ręką szybę w oknie jak go żona nie chciała wpuścić do domu. Później go już wpuszczała bo się bała o inne okna, ale jego ciąg alkoholowy dalej trwał. Wczoraj przyszedł naprany jak bolszewik ale nastały chłodne noce a w oknie dziura
Właśnie dzwoniła ciotka i zapraszała nas na pogrzeb. Ogólnie to cała sytuacja rozpoczęła się 2 tygodnie temu kiedy #!$%@? wujo #!$%@?ł gołą ręką szybę w oknie jak go żona nie chciała wpuścić do domu. Później go już wpuszczała bo się bała o inne okna, ale jego ciąg alkoholowy dalej trwał. Wczoraj przyszedł naprany jak bolszewik ale nastały chłodne noce a w oknie dziura
Mireczki jak poradzić sobie z zazdrością o przyjaciółkę mojego chłopaka? :(
Od zawsze jestem zazdrosna, ale teraz doprowadza mnie to do naprawdę sporych nerwów i nie wiem czy mam już lecieć do psychologa czy jeszcze da się to "wyleczyć" na własną rękę.
Z chłopakiem jestem krótko, bo dopiero ponad pół roku, ale znamy się od 4 lat. Kiedyś mieliśmy się ku sobie, ale nasze drogie się rozdzieliły, bo wyjechaliśmy na studia, w
międzyczasie mieliśmy partnerów, więc nie było nam po drodze. Ale tym roku spotkaliśmy się po latach i cóż, zaiskrzyło. Zakochałam się w nim i po prostu zaangażowałam emocjonalnie w ten związek.
Tyle, że szybko się okazało, że mój niebieski ma bardzo bliską przyjaciółkę. Dziewczyna jest od nas parę lat młodsza (dopiero ma za sobą pierwszy rok studiów, my jesteśmy już na magisterce). Niby nie jest to duża różnica, ale laska jest w dodatku alternatywką, pali dużo zielonego i ma oczywiście problemy psychiczne, które leczy u psychiatry. Oczywiście ona ciągle potrzebuje jego wsparcia. Stałam się o nią coraz bardziej zazdrosna, bo niebieski poświęca jej sporo czasu (mnie więcej niż jej, ale może to kwestia czasu jak się to zmieni...). Powiedział, że poznali się jak miał kiepski czas w życiu (m.in. wywalili go ze studiów, potem wznawiał je, problemy z rodzicami, które skończyły się zerwaniem kontaktu, jedynie z siostrą utrzymuje go) i ta przyjaciółka była przy nim. Opowiadał mi szczerze, że podobała mu się, chciał z nią być, ale dała mu kosza. Tkwił w friendzone aż się podobno wyleczył z tego "zakochania" i po prostu się przyjaźnią, bo dobrze się rozumieją i mogą na siebie liczyć. Traktuje ją jak drugą siostrę.
Tyle, że mnie ta zażyłość boli. Często się widują, w dodatku ona zawsze woli sam na sam z nim i jeszcze do tej pory jej nie poznałam, żeby nawet przekonać się, że nie mam o co się martwić. Bo mówiłam chłopakowi, że boli mnie to, jestem zazdrosna, a on uważa, że nie ma o co i że to tylko przyjaźń. Ja rozumiem przyjaźń damską-męską, bo sama mam kumpli w tym jednego przyjaciela od piaskownicy, na którego też mogę liczyć, ale nie ma między nami chemii, po prostu traktuję go jak brata (jako nastolatki owszem, zastanawialiśmy się nad byciem razem, ale potrwało to może z tydzień, bo doszliśmy do wniosku, że to nie to xd).
Po prostu zaczęłam się bać, że dalej się w niej #!$%@? i liczy na to, że będzie z nią, a ja jestem jakimś "kołem zapasowym", żeby nie być samemu. Mój poprzedni związek, który trwał ok. 3 lata rozpadł się, bo były mnie zdradził właśnie ze swoją "tylko koleżanką" i po prostu boję się powtórki...
W dodatku ona poznaje go ze swoimi koleżankami na co on się bardzo cieszy, że ma tyle znajomych, bo brakowało mu towarzystwa o podobnych zainteresowaniach (głównie muzyczne, bo rock-metal, też w tym tkwię) i uważa, że dobrze mieć też znajomych przeciwnej płci, bo sama perspektywa męska nie wystarcza + nie chce, żeby jego jedyną znajomą była jego dziewczyna.
Nie wiem, co zrobić. Czy zrywać tylko z takiego powodu czy gdzieś się "leczyć"? Nie mogę spokojnie funkcjonować, bo ilekroć jest jej temat to boli mnie brzuch z nerwów, jak patrzę na jej zdjęcia to mnie aż ściska w sercu...
I żeby nie było, że nie ma swojego życia - pracuję w tygodniu, bo studiowałam zaocznie (w tym roku zdalnie z powodu pandemii), po pracy mam swoje życie, dbam o siebie (siłownia, czasem rower). Staram się jak mogę, żeby żyć dobrze i z kimś i ze sobą. Jak wspomniałam, przyjaciół mam więc nie jestem jakimś samotnikiem. Niemniej jednak źle się czuję w tym związku przez to i wiem, że muszę coś zmienić. Od przyjaciół słyszę, że albo mam się tym nie przejmować i zaakceptować albo go rzucić.
Czy ktoś miał podobną sytuację i może mi coś poradzić? Ciekawi mnie szczególnie perspektywa niebieskich, którzy mają przyjaciółki a jednocześnie są w związku. Czy to da radę pogodzić?
Proszę, pomóżcie. :(
#logikarozowychpaskow #zwiazki
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #5f2bad1165ae7239fe3d4659
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Precypitat
Doceń mój czas włożony w projekt i przekaż darowiznę
[====================....................] 51% (120zł/235zł)
Uzbieraliśmy już na 2 lat działania AMW!
Komentarz usunięty przez moderatora
Komentarz usunięty przez autora
Ten komentarz został dodany przez osobę dodającą wpis (OP)
Zaakceptował: LeVentLeCri
Może to ja jestem #!$%@?,ale nie wierzę w damsko-męską przyjaźń. A ludzie,którzy utrzymują jakieś relacje z byłymi albo osobami które ich sfriendzonowały są głupi. Ich partnerzy,którzy na to przyzwalają są jeszcze głupsi.
Zawsze przynajmniej jedna strona będzie chciała czegoś więcej
Miałem dużo koleżanek,kilka przyjaciółek. Z każdą prędzej czy później dochodziło do czegoś więcej,albo były jakieś dziwne sytuacje,niedomówienia. Tylko z jedną nic nigdy nie było bo znamy się od dziecka i
To niestety brzmi bardzo niewiarygodnie....