Wpis z mikrobloga

@marsellus_wallace: Kiedyś to się grało w piłę na betonie popękanym od wystających korzeni drzew. To piękne uczucie zdartych łokci kiedy o jeden się potknąłeś. Za bramki służyły dwa krzaki rosnące obok, z których zleciały już liście od uderzania w nie piłką. A teraz? Same orliki, równiutkie, bramki z siatką, w dupach się poprzewracało! No i jeszcze jak JAKUB CZARODZIEJ powiedział - kiedyś to ludzie się nie kłócili tylko łapali za ręce,
@marsellus_wallace: Było nas jedenaścioro, mieszkaliśmy w jeziorze... na śniadanie matka kroiła wiatr, ojca nie znałem, bo umarł na raka wątroby, kiedy zginął w tragicznym wypadku samochodowym, po samospaleniu się na imieninach u wujka Eugeniusza. Wujka Eugeniusza zabrało NKWD w 59. Nikt nie narzekał.

Wszyscy należeliśmy do hord i łupiliśmy okolicę. Konin, Szczecin i Oslo stały w płomieniach. Bawiliśmy się też na budowach. Czasem kogoś przywaliła zbrojona płyta, a czasem nie. Gdy