Wpis z mikrobloga

"Jezus rzekł: «Każde królestwo, wewnętrznie skłócone, pustoszeje. I żadne miasto ani dom, wewnętrznie skłócony, się nie ostoi [zostanie zrujnowany]." (Ew. Mateusza 12:25 )

Od wczoraj nurtuje mnie to pytanie. Tak szybko wszystko się zmienia. Jeszcze niedawno panował w Polsce kult Jana Pawła II (Karola Wojtyły). Papież Benedykt XVI (Joseph Aloisius Ratzinger) cieszył się nawet niemałym poważaniem, ale to już nie to o całe rzędy wielkości. Papieża Franciszka (Jorge Mario Bergoglio SJ) krytykują dzisiaj nawet na łamach FRONDY! :) Jak się to wszystko czyta, to należy się zastanowić: pod jakim wzgledem papieżę przypominają apostoła Piotra i kto im dał prawo do wprowadzanianm własnych nauk w miejsce biblijnych - własnych słów w miejsce (jak sami twierdzą) Słów Boga Wszechmogacego, Stwórcy nieba i ziem i!? :)

https://www.fronda.pl/a/stu-duchownych-i-swieckich-uczonych-protestuje-przeciwko-swietokradczym-aktom-papieza-franciszka,136076.html

"Stu duchownych i świeckich uczonych protestuje przeciwko świętokradczym aktom papieża Franciszka

- Grupa stu duchownych i świeckich katolików z USA, Niemiec, Anglii i innych krajów opublikowała wczoraj swoje oświadczenie pt. "Protest przeciwko świętokradczym aktom papieża Franciszka". Dokument ten dotyczy kultu figurek pogańskiej bogini Pachamama na Synodzie Amazońskim, który niedawno zakończył się w Rzymie - pisze ks. Tadeusz Isakowicz - Zaleski w felietonie na portalu radia RMF FM

Według duchownego, "sytuacja jest bez precedensu."

- Papież Franciszek wciąż spotyka się z krytyką. Wspomnijmy choćby zarzuty, jakie w listach otwartych postawił mu arcybiskup Carlo Viganò, były nuncjusz watykański w USA, który zarzucił m.in. zatajanie prawdy w sprawie skandali obyczajowych. Jednak tak ostrego, zbiorowego protestu - jak wspomniane oświadczenie - nie było do tej pory - stwierdza ks. Isakowicz - Zaleski

Jak piszą sygnatariusze oświadczenia, "potępienie i protest odnoszą się do następujących aktów świętokradztwa"

I wymieniają:

4 października papież Franciszek uczestniczył w bałwochwalczym kulcie pogańskiej bogini Pachamamy.

Franciszek zezwolił na to, by akt ten miał miejsce w Ogrodach Watykańskich desakralizując tym samym pobliskiegroby męczenników oraz kościółPiotraApostoła.

Franciszek uczestniczył w tym akcie bałwochwalczego kultu poprzez pobłogosławienie drewnianego wizerunku Pachamamy.

7 października bożek Pachamamy umieszczony został przed głównym ołtarzem w bazylice św. Piotra, a następnie przeniesiony w procesji do sali obrad Synodu. Papież Franciszek odmówił modlitwy podczas ceremonii związanej z wizerunkiem bożka, a następnie dołączył do wspomnianej procesji.

Kiedy drewniane wizerunki tego pogańskiego bóstwa zostały usunięte z kościoła Santa Maria in Traspontina, w którymzostały uprzednio świętokradczo umieszczone, iwrzucone do Tybru przez katolików oburzonych tą profanacją kościoła, papież Franciszek 25 października osobiście przeprosił za usunięcie wizerunków i innydrewniany wizerunek Pachamamyzostał zwrócony do wyżej wymienionego kościoła. W ten sposóbnowa desakralizacja zostałazainicjowana.

27 października podczas Mszy na zakończenie Synodu Franciszek przyjął czaszę używaną podczas bałwochwalczego kulty Pachamamy i umieścił ją na ołtarzu.

Jak dodają, "papież Franciszek osobiście stwierdził, iż wspomniane drewniane wizerunki są pogańskimi bożkami".

"W swoich przeprosinach za usunięcie bożków z katolickiego kościoła, nazwał je wyraźnie Pachamama, posługując się imieniem fałszywej bogini Matki Ziemi zgodnie z pogańskimi wierzeniami w Ameryce Południowej " - zaznaczają

Według nich, "uczestnictwo papieża Franciszka w bałwochwalczych ceremoniach wskazuje na to, iż interpretuje on powyższe stwierdzenie w rozumieniu heterodoksyjnym, zezwalającym na postrzeganie pogańskiego kultu bożków jako dobra pozytywnie zamierzonego przez Boga."

"Z wielkim smutkiem i głęboką miłością, którą żywimy do Stolicy Piotrowej błagamy Wszechmocnego Boga, by darował karę winnym członkom Swego ziemskiego Kościoła, na którą zasłużyli prze te straszne grzechy." - podkreślają"

https://www.fronda.pl/a/kard-joseph-zen-krytykuje-papieza-franciszka-za-milczenie,146974.html

"Kardynał Joseph Zen, emerytowany biskup Hongkongu, opublikował na swoim blogu wpis, w którym zwraca uwagę na fakt, że papież Franciszek wciąż nie odpowiedział na jego dubia w sprawie wytycznych duszpasterskich, jakie rok temu Watykan skierował do kapłanów w Chinach. Watykańskie wytyczne podawały powody, dla których chińscy księża z podziemnego Kościoła powinni się oficjalnie zarejestrować. Tuż po ich opublikowaniu kard. Zen skrytykował dokument, uważając m.in., że jest on „całkowicie przeciwny kościelnej doktrynie, ponieważ zachęca ludzi do bycia częścią Kościoła schizmatyckiego”.

Stwierdziwszy, że od roku nie usłyszał od papieża Franciszka „ani słowa” i nie jest pewien, czy jego listy dochodzą do ojca świętego, kard. Zen wyraża nadzieję, że to, co napisał na blogu, w jakiś sposób do niego dotrze. Jednocześnie wysuwa oskarżenia pod adresem watykańskiego sekretarza stanu kard. Pietro Parolina. „Parolin sam jeden dopełnił teraz trylogię mordowania Kościoła w Chinach” – napisał emerytowany biskup Hongkongu."

https://natemat.pl/204743,fronda-ma-nowego-idola-to-kardynal-ktory-przekonuje-ze-ksieza-i-wierni-wcale-nie-musza-sluchac-papieza#

"Kardynał udzielił wywiadu Rossowi Douthatowi z "New York Times". Pytany, czy uważa papieża Franciszka za wybranego zgodnie z prawem, odparł:

"Tak, tak. Ludzie przedstawiali mi wszelkiego rodzaju argumenty wzywające do zakwestionowania wyboru papieża Franciszka. Wymieniam go jednak zawsze, gdy celebruję Mszę świętą, nazywam go papieżem Franciszkiem, to nie jest z mojej strony jakieś pustosłowie. Wierzę, że jest papieżem. Staram się zawsze to ludziom mówić, bo [...] dostrzegam, że ludzie stają się coraz bardziej radykalni w swoich odpowiedziach na to, co dzieje się w Kościele".

"Mamy zerwanie w głównym autorytecie nauczycielskim rzymskiego biskupa. Zasadniczną posługą następcy św. Piotra jest nauczanie i dyscyplina, ale papież Franciszek pod wieloma względami odmówił wykonywania tej posługi. Na przykład sytuacja w Niemczech: Kościół katolicki w Niemczech znalazł się na drodze stania się narodowym kościołem z praktykami, które nie są w zgodzie z Kościołem powszechnym" - powiedział dalej. "

https://www.google.com/search?ei=pgxFX8i_EqenrgS59qGIDA&q=Ppaiez+Franciszek+Raymond+Leo+Burke.&oq=Ppaiez+Franciszek+Raymond+Leo+Burke.&gs_lcp=CgZwc3ktYWIQDDIHCCEQChCgAVDeIljeImD3QGgAcAB4AIABogGIAaQCkgEDMC4ymAEAoAECoAEBqgEHZ3dzLXdpesABAQ&sclient=psy-ab&ved=0ahUKEwjIqpLitbbrAhWnk4sKHTl7CMEQ4dUDCA0

"Fronda ma nowego idola. To kardynał, który przekonuje, że księża i wierni wcale nie muszą słuchać papieża Franciszka

Dla wielu hierarchów i prawicowców w Polsce papież Franciszek stanowi poważny problem. Gdy mówi o uchodźcach, o homoseksualistach, czy o życiu w ubóstwie, jego słowa spotykają się z ich strony z otwartą krytyką lub co najmniej z lekceważeniem. Do tej pory tacy katolicy mogli czuć dyskomfort, że to trochę nie wypada, bo w końcu jest on następca św. Piotra. Jednak dzięki portalowi Fronda.pl już nie muszą odczuwać skrupułów."

https://pl.wikipedia.org/wiki/Raymond_Leo_Burke

"W 2010 Benedykt XVI mianował abp. Burke kardynałem diakonem Sant'Agata de’ Goti[3]. Kardynał Burke brał udział w konklawe 2013, które wybrało papieża Franciszka. 8 listopada 2014 papież odwołał go z funkcji prefekta Trybunału Sygnatury Apostolskiej, mianując go jednocześnie patronem Suwerennego Zakonu Maltańskiego. 26 września 2015 mianował go także członkiem Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych[5].

Hierarcha jest znany ze sprzeciwu wobec udzielania Komunii politykom tworzącym proaborcyjne prawo."

NALEŻY PODKREŚLIĆ, ŻE PREKURSOREM takiego liberalnego podejścia do wiary katolickiej, co za tym idzie szerzycielem antybiblijnych herezji był... papież Jan Paweł II!

http://www.ultramontes.pl/Asyz.htm

"Jan Paweł II zorganizował 27 X 1986 "modlitewne" spotkanie wszystkich religii w słynnej franciszkańskiej bazylice w Asyżu. Zostali tam zaproszeni na wspólną "modlitwę" o pokój przedstawiciele 130 wyznań. Były tam wszystkie protestanckie sekty, żydzi, muzułmanie, pogańskie religie od buddystów aż po najprymitywniejsze kulty afrykańskie, które po dziś dzień oddają cześć wężom albo złym duchom. Nie mielibyśmy zastrzeżeń, gdyby te religie były zaproszone na polityczne albo etyczne debaty, ale kiedy osoba podająca się za papieża wzywa ich na modlitwę, to jest to już inna sytuacja. Idzie tu mianowicie o duchowe cudzołóstwo, gdy prawdziwą religię miesza się z pogańskimi religiami, które czczą bożki (bałwany). Św. Paweł (l Kor. 10, 20) mówi: "...co poganie ofiarują, czartom ofiarują, a nie Bogu". Bałwochwalstwo jest najohydniejszym grzechem, który szczególnie w Starym Testamencie był surowo karany. Na takie bałwochwalstwo pozwolił JPII w naszej świątyni w Asyżu. Poganie przynieśli swoje węże, bożki, którym się kłaniali. Najwstrętniejszego czynu dokonał Dalajlama – tybetański przedstawiciel buddystów, który wierzy, że jest żywym bogiem tu na ziemi. Pozwolono mu położyć posążek Buddy na nasze tabernakulum na ołtarzu, aby mógł mu oddać cześć paląc kadzidło.

Dźiniści modlili się do Dźiny, muzułmanie bluźniercy modlili się, że "nie ma różnicy między Izmaelem, Jakubem i Jezusem".

Miliony katolików w starożytnym Rzymie wolało raczej śmierć, niż wspólne uczestnictwo w pogańskich obrzędach. Tym oraz innymi spotkaniami, które JPII organizuje co roku na całym świecie udowadnia, że nie jest ani chrześcijaninem a co dopiero papieżem. JPII zapraszając pogan do "modlitwy" tym samym uznał [obiektywną] wartość ich modlitw, co stoi w sprzeczności z Chrystusowym: "Nikt nie przychodzi do Ojca, jak tylko przeze mnie" albo "Kto nie czci Syna, nie czci też Ojca..."."

https://www.piusx.org.pl/zawsze_wierni/artykul/476

"Oświadczenie w sprawie spotkania w Asyżu

Z inicjatywy papieża Jana Pawła II, do przedstawicieli wszystkich głównych religii świata, zwłaszcza do muzułmanów, wystosowane zostało zaproszenie na wielkie spotkanie modlitewne, które odbędzie się w Asyżu w duchu pierwszego takiego zgromadzenia z roku 1986. Jesteśmy głęboko poruszeni tym projektem i całkowicie go potępiamy.

Ponieważ obraża ono Boga, naruszając Jego pierwsze przykazanie.

Ponieważ neguje ono jedność Kościoła i jego misję zbawienia dusz.

Ponieważ może wywołać u wiernych jedynie dezorientację i indyferentyzm.

Ponieważ jest ono oszustwem wobec nieszczęsnych pogan i wyznawców innych religii.

Problem nie leży w celu modlitw – pokoju. Modlić się o pokój, próbować go zaprowadzać i umocniać między ludami i narodami jest samo w sobie czymś dobrym. Katolicka liturgia pełna jest pięknych modlitw o pokój – odmawiamy je całym sercem. Poza tym, przez fakt, że aniołowie głosili w dzień narodzenia naszego Pana Jezusa Chrystusa pokój ludziom dobrej woli, jest czymś zupełnie odpowiednim prosić wiernych, by błagali Jedynego Prawdziwego Boga o tak cenny dar właśnie w tym okresie roku liturgicznego.

Powodem naszego oburzenia jest dezorientacja, zgorszenie i bluźnierstwo, któ­re wynikają z zaproszenia na tę modlitwę do Asyżu przez Wikariusza naszego Pana Jezusa Chrystusa – jedynego Pośrednika pomiędzy Bogiem a człowiekiem – wyznawców innych religii.

Podano do wiadomości, że aby uniknąć synkretyzmu, modlitwy nie będą odbywały się „razem”, ale przedstawiciele każdej religii będą modlić się w innym pomieszczeniu franciszkańskiego klasztoru w Asyżu. Kardynał Kasper posunął się nawet do stwierdzenia, że „chrześcijanie nie mogą modlić się z wyznawcami innych religii” („L’Osservatore Romano” z 5 I 2002 r.). Jednak to oświadczenie nie wystarcza dla rozproszenia niejasności i zamieszania, jakie spowoduje to wydarzenie; nie da się zaprzeczyć, że wszystkie religie będą modlić się „każda w swoim miejscu”, aby uzyskać jako owoc tych modlitw, odmawianych w tym samym czasie, ale w różnych miejscach, ten sam rezultat – pokój. Fakt, że wszyscy zostali zaproszeni do modlitwy w tym samym czasie, w tym samym mieście i w tej samej intencji jest jasnym dowodem pragnienia jedności. Z drugiej strony fakt, że modlitwy będą odmawiane w różnych miejscach, ujawnia wewnętrzną sprzeczność i niewykonalność projektu. W rzeczywistości rozróżnienie to jest fałszywe, nawet jeśli – dzięki Bogu – unika się wprost communicatio in sacris. Pomimo to synkretyczny charakter tych działań jest oczywisty dla każdego. Za pomocą oszukańczych słów można zaprzeczać tej bolesnej i oczywistej rzeczywistości, można powtarzać: „pojedziemy do Asyżu nie po to, aby modlić się razem, ale będziemy tam razem, aby się modlić... to żaden synkretyzm...” – nic to już jednak nie znaczy.

Budowanie politycznego pokoju pomiędzy narodami poprzez kongresy, dyskusje, zabiegi dyplomatyczne i interwencje wpływowych osób różnych narodowości i wyznań – to jedna rzecz. Jest to czymś zasadniczo innym niż dążenie do otrzymania od Boga daru pokoju poprzez modlitwę wszystkich (fałszywych) religii. Taka inicjatywa jest całkowicie sprzeczna z wiarą katolicką i uderza w pierwsze przykazanie.

To nie jest kwestia indywidualnej modlitwy konkretnego człowieka w jego własnym szczególnym związku z Bogiem, czy to jako Stwórcą, czy Uświęcicielem, ale modlitwy różnych religii z ich własnymi szczególnymi rytami skierowanymi do ich bóstw. Pismo święte (zarówno Starego, jak i Nowego Testamentu) uczy nas, że jedyną modlitwą miłą Bogu jest modlitwa Tego, którego ustanowił On jedynym Pośrednikiem pomiędzy sobą a ludźmi i że modlitwę tę odnaleźć można jedynie w jednej prawdziwej religii. Wszystkie inne religie uważa Bóg za obrzydliwość, zwłaszcza zaś bałwochwalstwo, stek wszystkich przesądów.

Ponadto jak można mieć nadzieję, że religie, które odmawiają uznania jednego prawdziwego Boga, mogłyby coś u Niego uzyskać? Św. Paweł zapewnia nas, że fałszywi bogowie są upadłymi aniołami, demonami: „Ale co poganie ofiarują, «czartom ofiarują, a nie Bogu». Nie chcę zaś, żebyście byli wspólnikami czartów. Nie możecie pić kielicha Pańskiego i kielicha czartowskiego. Nie możecie być uczestnikami stołu Pańskiego i stołu czartowskiego” (1 Kor 10, 20–21).

Zaproszenie tych religii do modlitwy oznacza zaproszenie ich do wykonywania tego, czego Bóg zabrania, co potępia w pierwszym przykazaniu, które nakazuje: jedynie samemu Bogu będziesz oddawał cześć. Jest to wprowadzanie wyznawców tych religii w błąd i zarazem akceptacja ich błędów i nieszczęścia.

Gorzej jeszcze: zaproszenie to implikuje, że wszystkie te modlitwy mogą być pożyteczne, czy nawet konieczne, dla osiągnięcia pokoju. Wszechmogący Bóg jasno wyraził swoją wolę w tej kwestii słowami Apostoła Pawła: „Nie ciągnijcie jarzma z niewierzącymi. Cóż bowiem za uczestnictwo sprawiedliwości z nieprawością? Albo co za towarzystwo światłości z ciemnością? A co za umowa Chrystusa z Belialem? Albo co za udział wierzącego z niewierzącym? Lecz jaka zgoda świątyni Bożej z bałwanami? Wy bowiem jesteście świątynią Boga żywego, jak mówi Bóg: «będę mieszkał w nich i przechadzał się wśród nich i będę ich Bogiem, a oni będą mi ludem»” (2 Kor 6, 14–16).

„Nigdy nie zrozumiemy w pełni walki pomiędzy dobrymi i złymi w historii, jeśli nie ujrzymy tego jako osobistej, bezkompromisowej walki pomiędzy szatanem a Chrystusem” – napisał arcybiskup Lefebvre (Spiritual Journey, str. 37). Ta fundamentalna prawda dotycząca problemów wojny i pokoju wydaje się przez inicjatorów spotkania w Asyżu całkowicie zapomniana.

W pewnym momencie w ciągu tego dnia modlitw wszyscy zgromadzą się razem. Czy jednak usłyszą wołanie pierwszego papieża, św. Piotra: „I nie ma w nikim innym zbawienia. Nie ma bowiem innego imienia pod niebem, danego ludziom, w którym byśmy mieli być zbawieni” (Dz Ap 4, 12)? Ten sam Jezus Chrystus, jedyny Zbawiciel, jest również jedynym dawcą pokoju. Czy jednak ktoś ma jeszcze odwagę przypomnieć te elementarne prawdy gościom, którzy nie są chrześcijanami? Obawa przez zranieniem ich uczuć spowoduje, że ten absolutnie podstawowy warunek prawdziwego pokoju zostanie przeoczony, czy też zredukowany do czysto subiektywnego wierzenia („dla nas, chrześcijan, Jezus Chrystus jest Bogiem” etc.).

Jak powiedzieliśmy, oprócz tego, że jest tylko jeden prawdziwy Bóg, tak że „nie mogą być wymówieni” (Rzym 1, 20), jest też tylko jeden pośrednik (1 Tym 2, 5), jeden prawdziwy ambasador autoryzowany przez Boga, który wstawia się nieustannie za nami (Hebr 7, 25). Religie, które wyraźnie odmawiają uznania Jego boskości, jak judaizm czy islam, nie mogą z powodu tego fundamentalnego błędu liczyć na wysłuchanie swoich modlitw. „Kto jest kłamcą, czy nie ten, co przeczy, że Jezus jest Chrystusem? Ten jest antychrystem, kto zaprzecza Ojca i Syna. Każdy, który zaprzecza Syna, nie ma i Ojca; kto wyznaje Syna, ma i Ojca” (1 J 2, 22–23).

Pomimo pozorów monoteizmu, nie mamy tego samego Boga, nie mamy tego samego Pośrednika. Tylko mistyczna oblubienica Chrystusa (Ef 5, 32) posiada ten przywilej, iż spodziewać się może od Boga w imię i poprzez naszego Pana Jezusa Chrystusa, jakichkolwiek dobrodziejstw, szczególnie pokoju. Taka jest nauka, którą Kościół głosił i w którą wierzył nieprzerwanie przez stulecia, od niepamiętnych czasów. Nie jest to w żaden sposób nietolerancja czy pogarda dla bliźnich, postawa ta wynika po prostu z niezmienności wiary. „Nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze Mnie” (J 14, 6).

Wykonywać gesty, które przeczyłyby tej prawdzie, lub nakłaniać do tego innych – byłoby oszustwem. Zachowanie to obraża Boga, naszego Pana Jezusa Chrystusa, w którym sobie On dobrze upodobał, i Jego święty Kościół (Mt 16, 18). W jaki sposób ci, którzy odrzucają Jego pośrednictwo – jak otwarcie czynią żydzi i muzułmanie – mogą mieć nadzieję na wysłuchanie swych modlitw? To samo dotyczy wszystkich, którzy odmawiają uznania pośredniczącej roli Kościoła.

Jan Paweł II próbował usprawiedliwić modlitewne spotkanie w Asyżu wielokrotnie. Jeden z jego argumentów opiera się na definicji modlitwy: „Każda prawdziwa modlitwa pochodzi od Ducha Świętego, który mieszka w tajemniczy sposób w każdej duszy”. Tak długo, jak właściwie rozumie się słowo „prawdziwa”, można by zaakceptować pierwszą część tego zdania. Ale oczywiste jest, że nie można powiedzieć, że modlitwa buddysty przed posągiem Buddy, czy modlitwa szamana palącego fajkę pokoju, czy też modlitwa animisty – jest prawdziwa.

Jedyną prawdziwą modlitwą jest modlitwa skierowana do prawdziwego Boga. Całkowicie błędne jest traktowanie jako prawdziwej modlitwy skierowanej do diabła. Czy modlitwa fanatycznego terrorysty przez uderzeniem w wieże na Manhattanie „Allach jest wielki” – mogłaby być prawdziwą? Czy nie był on przekonany, że robi coś dobrego, czy nie był szczery? Jest jasne, że czysto subiektywny sposób patrzenia na rzeczy nie wystarcza, by modlitwie nadać autentyczność.

Druga część zdania: „Duch Święty mieszka w tajemniczy w każdej duszy” jest z całą pewnością fałszywa. Wyrażenie „w tajemniczy sposób” może być mylące: w katolickiej teologii, w Piśmie świętym, mieszkanie Ducha Świętego jest jasno powiązane z obecnością łaski uświęcającej. Jedna z pierwszych formuł używanych podczas chrztu nakazuje diabłu opuszczenie duszy, aby wszedł do niej Duch Święty. Pokazuje to zupełnie jasno, że Duch Święty nie mieszkał w duszy przed chrztem. Tak więc próba usprawiedliwienia międzywyznaniowego dnia modlitw w Asyżu oparta jest na fałszywej przesłance.

Ci, którzy promują ów dialog, wymagający postrzegania pozostałych stron w pozytywnym świetle, argumentują, że w innych religiach jest wiele dobrego, a ponieważ Bóg jest jedynym źródłem dobra, to On działa w tych religiach. To czysta sofistyka, oparta na braku rozróżnienia pomiędzy porządkiem naturalnym i nadprzyrodzonym. (...) Kiedy ktoś mówi o działaniu Boga poprzez religię, sugeruje dzieło zbawienia. Oznacza to Boga, który zbawia przez swoją łaskę. Łaskę nadprzyrodzoną. Z drugiej strony, dobro przypisywane inny
bioslawek - "Jezus rzekł: «Każde królestwo, wewnętrznie skłócone, pustoszeje. I żadne...

źródło: comment_1598363977qMrzkNACejccRRCigVOI3V.jpg

Pobierz