Wpis z mikrobloga

Ciężko żyć z takim niedoyebaniem i jednocześnie jakoś pozytywnie patrzeć w przyszłość. Niby dorosły op, a zakorzeniony miejscowo w mentalności pięciolatka. Uwielbiam żelki, kocham je żuć, pragne zlizywać posypkę, przeglądać ich kolory pod światło. Ta infantylność miesza się ze zwykłą głupotą, używkami. Żelek, kielon, żelek kielon lub gumiś popijany piwerkiem z przerwą na cygarko.

Wszystkie gumisie to przepyszne misie.

Kwaśne żelki wywołują reakcję. Pocę się, szczególnie na głowie. Pot spływa strumieniami z czoła, pojawia się na brwiach, jest mi duszno. To się dzieje chwilę po tym, jak przełknę takiego kwaśnego misia lub kółeczko. Organizm informuje, że mi ewidentnie nie służą. Mimo to, wpycham je w jamochłona jak oszalały.

To zachowanie prawdopodobnie przekłada się na inne dziedziny. Jest tyle rodzajów żelków, a ja uparcie wybieram te, które wywołują u mnie dusznośći. Sam wybieram spocone czoło. Ciężko żyć z takim niedoyebaniem i jednocześnie jakoś pozytywnie patrzeć w przyszłość. #przegryw
JamnikWallenrod - Ciężko żyć z takim niedoyebaniem i jednocześnie jakoś pozytywnie pa...

źródło: comment_159965283268vKlyGjJPPKltX5rVoVGy.jpg

Pobierz
  • 8
  • Odpowiedz