Wpis z mikrobloga

#heheszki #gownowpis

Wziąłem teścia z okazji urodzin na gokarty, bo już kilka razy wspomniał, że chętnie by się przejechał i spróbował jako fan wyścigów i motoryzacji. Wsiedliśmy w samochód i po drodze na tor tłumaczyłem mu jak to wszystko wygląda, a skupiłem się na flagach, które mogą się pojawić. Ogólnie jest tak, przynajmniej na torze, na którym byliśmy, że szachownica to koniec wyścigu, flaga niebieska oznacza, że ktoś za nami jedzie szybciej i trzeba go puścić, żółta to wpadek na torze i konieczność wejścia obsługi - wtedy trzeba zwolnić i zachować ostrożność no i ostatnia czerwona, czyli jakiś większy wypadek czy zator i trzeba się zatrzymać. Gokarty nie mają wstecznego jakby co, więc jak obróci na zakręcie, to obsługa musi wejść i Cię wypchnąć z band czy kierunku pod prąd na właściwy kurs.

Do rzeczy - mieliśmy jeździć 3x8 minut, zaczyna się jazda, trwa to kilka minut, nagle pojawiają się żółte flagi na torze, bo jednego gościa rzuciło na zakręcie w bandy i obróciło. Wszyscy zwalniają. Wszyscy poza teściem, który na pełnej piździe #!$%@? się w typa, którego właśnie obróciło i przy okazji prawie #!$%@? bułę w typa z obsługi, który wszedł na tor. Efekt - #!$%@? plastiki i wyciek w jednym z gokartów. Teścia, który raz w życiu dostał mandat za prędkość wyjebują z toru z niebezpieczną jazdę.

Ale co najlepsze, dopiero potem przypomniałem sobie, że:

  • 1
  • Odpowiedz