Wpis z mikrobloga

#godelpoleca #muzyka #indierock #indiepop

Real Estate - Had To Hear

#dekadawmuzyce post-scriptum

coś się kończy, coś się zaczyna.

jak mnie pamięć nie myli, to pierwszym wpisem, od którego "to wszystko zaczęło się", po którym "nie było już powrotu", i który ziścił niezbyt rozsądny pomysł o wyrzucaniu z siebie czegoś więcej na portal wykop.pl niżeli autorskiego tagu (i mało zabawnych one-linerów), był wpis poświęcony właśnie zespołowi Real Estate. nie chce mi się go szukać, musicie wierzyć mi na słowo, albo sami stracić czas na szukanie tych pretensjonalnych pierdół napisanych przez Godelka, który pewnie był jeszcze nastolatką(kiem), i któremu w momencie publikacji drżały palce ze wstydu.

zatem zespolik szczególny, który świadomie pominąłem przy podsumowaniu dekady, ale któremu należy się chociażby ta dzisiejsza wrzutka. nie tylko ze względu na sentymentalną wartość, ale również, jakby to ująć, ze względu na "muzyczną antropomorfizacje" mojego przysposobienia do świata. bedroom pop - to już poważna i solidnie osadzona na europaletach kategoria, w której barłożyło się wielu zdolnych grajków lat 10s. jednak odnoszę wrażenie, że tylko dzisiejsi bohaterowie potrafili w tak swobodny, repetycyjnie klarowny sposób oddać ducha "przebojowego nudziarstwa", "melodyjnego lenistwa", które są skrojoną na miarę poszewką dla wszystkich tych, którzy zwykli siedzieć w milczeniu dopóki ktoś ich nie zapyta o zdanie.
tzw. muzyka dla "cichych ludzi", ascetycznych twarzy szukających natchnienia przez szybę autobusu, bojących się czerwonego światełka z telewizora, pukających do własnego mieszkania, robiących znak krzyża na zakupionym pieczywie, odmawiających sobie przyjemności i wstających w weekendy przed 8:00. może Sea And The Cake byli pierwsi, ale ze swoim częstym puszczaniem oczka w stronę jazzowych snobów, przez (nie)potrzebne dysonanse, przełamywanie jednorodnie płynącego akordowego strumyka, w konfrontacji z Real Estate jawią się jako samozwańczy intelektualiści, z którymi nie chce się iść na wycieczkę "po nic i donikąd", żeby wrócić "do siebie i ze wszystkim". tylko zamiast tego człowiek zaczyna się zastanawiać czy wolna wola istnieje, albo czy te skwarki rzeczywiście się takie dobre.

tak naprawdę to nic się nie skończyło i nic się nie zaczęło.
jak to mawiam - ogon codziennie zjada swojego własnego węża (czy tam na odwrót). Had To Hear to po prostu mój najukochańszy numer Real Estate, którzy mają przecież świetny, od deski do deski album Days, spoglądający na mnie piszącego ten wpis z drugiego końca pokoju. można śmiało powiedzieć, że przez całą karierę grają wciąż ten sam, skrupulatnie wyuczony kawałek, który dla usprawiedliwienia pierwszego cytatu we wpisie - nadaje się zarówno jako piosenka do dowolnych napisów końcowych spływających po słodko-gorzkich chwilach życia, tak jak i świetnie spełnia rolę ścieżki dźwiękowej do stawiania pierwszych kroków na zupełnie nowym planie zdjęciowym.

ktoś krzyknął "akcja", zanim się obejrzałem minęło ponad 8 lat, "it's been so long", Had to Hear na słuchawkach, lennonki na nosie, kilka wspomnień o osobach, które się tu poznało, i które dalej gdzieś tam są. strzępki fotografii z tymi, których prawdopodobnie już nie ma, których nigdy nie miało się okazji poznać i tej okazji się już mieć nie będzie. trudne czasy nastały, dlatego nikt do nikogo nie ma pretensji. mnie też tu coraz mniej, coraz rzadziej dogaduje się ze słowem. ale nie ze wstydu, nie z próby odcięcia i ucieczki z szamba, tylko może tak paradoksalnie - z braku problemów? ze szczęśliwego życia?
całe życie uciekałem, aż tu nagle okazało się, że nikt mnie nie gonił. byłem jak pies goniący za własnym ogonem. teraz jedyne za czym gonię, to lepszy ja.
KurtGodel - #godelpoleca #muzyka #indierock #indiepop

Real Estate - Had To Hear

...
  • 4
@KurtGodel: bardzo fajny wpis kolego

mnie też tu coraz mniej, coraz rzadziej dogaduje się ze słowem. ale nie ze wstydu, nie z próby odcięcia i ucieczki z szamba, tylko może tak paradoksalnie - z braku problemów? ze szczęśliwego życia?

Czy ja wiem czy paradoksalnie. Najwięksi wykopowi performancerzy(Weishaowang, Skylarking) tworzyli w ciemnych czasach i chwilach. Jak człowiek szczęśliwy to tu nie wchodzi i nie pisze :(