Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Witam. Mam 30 lat i przegrałem w życie.
Urodziłem się z dosyć istotną wadą, która jednak nie przeszkadzała mi w mniej lub bardziej normalnym życiu. Zanim się o istnieniu tej wady dowiedziałem - byłem już nałogowym palaczem, a później, w miarę poznawania coraz to nowych ludzi, pojawiło się coraz więcej alkoholu i przeróżne środki zmieniające świadomość. Życie na wiecznej bombie trwało do ubiegłorocznego Sylwestra, kiedy to mój organizm postanowił się w końcu zbuntować i wyłączyć.
Po dwóch tygodniach w śpiączce obudziłem się w szpitalu, okazało się że lekarzom udało się mnie uratować, ale niestety na amen wysiadł wadliwy narząd, którym się wcześniej nie przejmowałem i żeby żyć - muszę do absolutnego minimum zredukować używki i zacząć kilka razy w tygodniu odwiedzać szpital. Z początku było ciężko, głody potrafią być naprawdę straszne, tym bardziej że nikotynowy i narkotyczny nakładały się na siebie, ale im dłużej przechodziłem "domowy detoks" tym lepiej się czułem, i to mnie napędzało. Rodzice zaproponowali żebym dla bezpieczeństwa zamieszkał z nimi, co nie wydało mi się w żaden sposób podejrzane. Dopóki miałem oszczędności dopóty byłem cacy, jak pieniędzy mi zaczynało brakować (a do pracy dalej wrócić nie mogłem, bo w międzyczasie wybuchła pandemia i mój lekarz prowadzący kategorycznie się sprzeciwiał wychodzeniu do pracy) to zaczęło się coraz silniejsze wmawianie mi że jestem całkowicie bezużyteczny, że ich moja rekonwalescencja nie obchodzi bo "skoro oni mogą pracować to ja też, i #!$%@? że lekarz mi nie pozwolił", zaczęło się #!$%@? się o drobiazgi i stopniowe mieszanie mnie z błotem byle tylko pokazać że oni są "kimś".
Wczoraj pałka się przegła. Dobry kumpel potrzebował się wygadać, a że nie widzę nic złego w spożyciu niewielkiej ilości alkoholu to dałem mu się wyciągnąć na piwo. Kupił czteropak, wypiliśmy skromnie po dwa, a jak przyszedłem do domu to rozpętało się piekło: obydwoje rzucili się na mnie z pięściami tylko dlatego, że "nie życzą sobie takiego zachowania". Jakiego zachowania sobie nie życzą to mi już nie powiedzieli, sami mi do głowy tłuką że piwo-dwa to nic złego, a jak te dwa wypiłem - awantura. Nie uznają rozsądnych argumentów, bo według nich tylko to co oni mówią jest rozsądne - reszta świata #!$%@? głupoty, a jak mi się nie podoba jeden szczegół z tysiąca - mogę #!$%@?ć. Przez cały rok nie odezwą się słowem, a jak popełnię "straszną zbrodnię" wypicia dwóch piw to gotowi są mnie zabić "bo tak".
Przez leczenie oszczędności już mi się rozeszły, nie stać mnie nawet na pokój, i właśnie teraz rodzicom się wydaje że są silni..
Jeżeli ktoś był w podobnej sytuacji to bardzo proszę o pomoc, jak mogę to rozwiązać bez wiecznych awantur i prób pobicia mnie bo mam czelność się z czymś nie zgodzić?
Wyznanie chaotyczne, ale dalej mną telepie.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #5fc30eedb554c8000ab00f66
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Precypitat
Roczny koszt utrzymania Anonimowych Mirko Wyznań wynosi 235zł. Wesprzyj projekt
  • 12
@AnonimoweMirkoWyznania: Miej na to #!$%@?. Jakby zaczeli się do Ciebie pruć w szkole, zawsze możesz to zgłosić nauczycielom. Ja miałbym to gdzieś czy by mnie wyzywali od #!$%@? i konfidentów. Nie maja prawa cie dotknąc a tym bardziej cie wyzywać od najgorszych.Po prostu nie daj sie zastraszyć. Jesli zrobiliby Ci jakakolwiek krzywde odrazu zglos to na policje i miej to w dupie co sobie o Tobie pomysla.
via Wykop Mobilny (Android)
  • 9
@AnonimoweMirkoWyznania: sposobem na odejscie od nałogów jest zaprzestanie ich. Zamiast definitywnie odciąć się, to Ty jednak nadal testujesz organizm i przesuwasz barierkę, bo w końcu tylko dwa piwka nie?
#!$%@? gościu, twój organizm powiedział nie, więc może warto z tym skończyć niż głupio sobie tłumaczyć że po troszku to nic się nie stanie. Nie mogłeś się z tym kumplem spotkać i pogadać szczerze, zawsze musi być coś z procentem do picia
AluminiowyObywatel: Ziomus nie #!$%@?, ze nie dasz rady podjąć jakiejkolwiek pracy. Jak nie to lecisz do zusu i ogarniasz rentę, a potem cos lekkiego na pół etatu i tyle. Nie rób scen skoro sam mówisz, że nie możesz pić, a robisz to będąc u starych. Tak w ogóle po #!$%@? im mówiłeś, że lyknales piwo?

Zaakceptował: sokytsinolop
OP: tu OP.
@Can_I_help_you z tym samym lekarzem już jakiś czas temu o tym rozmawiałem. Mówił, że wszystko jest dla ludzi i dopóki wypiję sporadycznie piwo czy dwa, dopóty nic się nie dzieje. Praca jest uzależniona od wyników badań rocznych, przez minimum rok muszę być na chorobowym bo tyle czasu organizmowi zajmuje przestawienie się z trybu "praca + imprezy" na tryb "siedzenie w domu jak w więzieniu + szpital" i na