Wpis z mikrobloga

@wygolony_libek-97 pamiętam jak w latach około 00 w mojej podbazie w małym miasteczku katechetka sprawdzała dzieciom kanapki na przerwie, a gdy miały szynkę lub kiełbasę to je straszyła piekłem i że muszą się z tego wyspowiadać, bo nie mogą przyjmować wafla z takim grzechem.

Albo jak moja mama próbowała nam robić kotlety sojowe w ten szczególny dzień tygodnia. Były niezjadliwe i woleliśmy naleśniki albo placki ziemniaczane.

A to było tuż pod niemiecką
@Hrjk: bo wtedy to się jeszcze kościółek zadomawiał tam gdzie partia odeszła. Majątki i fundusze szły w najlepsze a nawet we wojsku co niedziela gnano wszystkich jak leci na msze, ogarniano kuchnie w jednostkach czy przymykano oko nawet na pijanego duszpasterza polowego jeżdżącego po poligonie mercem od tak ( ͡° ͜ʖ ͡°) ze świeżym stopniem oficerskim w równie świeżym korpusie