Wpis z mikrobloga

Rozmyślając czy to napisać, czy może jednak zostawić i dać sobie spokój, siedziałem na balkonie, na posadzce była poduszka, którą wziąłem z łóżka, ja w szlafroku i czapce z papierosem w ręku (spalony do połowy) i postanowiłem wstać do komputera i odpalić notatnik. Od małego mam chyba wszystko czego można sobie zapragnąć do spokojnego życia, a i tak mi mało, szukam #!$%@? wie czego a jak już znajdę, to okazuje się to porażką i nie tym czego szukałem, ale chociaż ciekawe doświadczenia zostają. Sam nie wiem czego szukam. Wiem, że nie jest ze mną dobrze, ale nie potrafię przestać albo poprosić o pomoc, nikogo do siebie nie dopuszczam, raczej sam od każdego uciekam ( sam sobie zadaję to pytanie, po co więc uciekasz ? ). Na początku sobie tłumaczyłem, że nie chcę obarczać innych moimi problemami, bo sam miałem swoje i nie chciałbym aby ktoś mi truł dupę jego problemami, teraz już nie wiem, nie jestem w stanie odpowiedzieć nawet samemu sobie. Teraz próbuję znaleźć tą iskrę od której to się zaczęło. Na pewno nie pomógł kontakt z rówieśnikami, bo go nie miałem. Zamiast iść z kolegami na piwo czy coś innego, ja wolałem zostać w domu i sobie odpalić mecz w lola albo włączyć serial i się położyć. Nawet #!$%@? nie wiem dlaczego wybierałem samotne wieczory. Na pewno miała miejsce tu zaniżona samoocena, ale wydaje mi się że nie mógł być to jedyny powód. Już nie pamiętam kiedy wychodziłem z domu, gdzieś indziej niż do pracy. Kwestia pracy, no weekendy to spędzałem często na pomaganiu w firmie dla taty i mamy, nawet przez chwilę myślałem że to może przez to, iż byłem forsowany do wracania w weekendy do domu do pracy i nie miałem czasu dla siebie, ale to też chyba nie prawda bo pamiętam, że był czas jak się "zbuntowałem" i do domu nie wracałem a i tak siedziałem sam. Przez 4 lata chodzenia do szkoły średniej, nie dopuściłem do siebie nikogo i tak się schowałem sam w sobie, że teraz ciężko mi komuś zaufać na tyle aby utrzymywać z nim kontakt. Nie utrzymuję kontaktu z nikim, nie mam chyba żadnej osoby do której mogę się wyżalić. Nie wiem w czym miało mi pomóc wzięcie tego gówna. Co wziąłem ? Zjadłem grzyby i zrobiłem to dlatego, że pokłóciłem się z tatą po powrocie z pracy, zamiast pogadać poszedłem do pokoju, zamknąłem się i zjadłem grzyby, czaisz #!$%@? ? Pomimo tego, że widzę co ja #!$%@? nie mogę temu zaradzić. Nawet rodzinę odsunąłem od siebie tak daleko, że oni teraz sobie siedzą na kanapie razem i oglądają jakiś film, a ja sam piszę moje myśli, a wokół więzienie. Nie pamiętam kiedy rozmawiałem z nimi o czymś innym niż robota. Ostatnio przyjechała jakaś tam dalsza rodzina, wiecie ciotki czy wujki, to przywitałem się, coś zjadłem i poszedłem do siebie. Z nikim nie próbowałem rozmawiać, boję się ich reakcji. Nie mam żadnych celów, a bardziej boję się tego co będzie jak wrócę do rzeczywistości, jestem bez planów, przyszłości, nie widzę sensu. Usłyszałem ich śmiech. Jak może ich śmieszyć jakiś program w tv, na prawdę chciałbym czerpać radość z takich prostych rzeczy, ale ja już chyba nie wiem co to radość. Chętnie opisałbym jakie miałem #!$%@? fazy, ale nie wiem czy chcę bo samemu boję się o tym myśleć. Chciałbym się do kogoś odezwać, a jeszcze bardziej aby ktoś był tu ze mną, ale nie w tym nędznym dole, tylko przy tych fajnych chwilach. Po co to wszystko napisałem ? - Nie wiem. Może to już było za dużo. #!$%@? co ? A najśmieszniejsze, że biorę grzyby już 3 raz, regularnie co 2 tygodnie. Po co to robię dalej, skoro wiem jak #!$%@? będę się czuł ? Czy jest to warte dla tych kilku uniesień, które są na prawdę epickie ?

Nie bierzcie tego gówna, elo

Więc tak, nazywam się Karol, mam 20 lat, najadłem się grzybów i przedstawiam Wam właśnie moją historię o autodestrukcji.

Dużo bym jeszcze napisał, ale mi się już nie chce.
#narkotykizawszespoko
  • 8
@Fankot23: Świetny pomysł ładować grzyby mając widoczne problemy z własną psychiką. Robisz sobie kuku na własne życzenie. Mogę Ci powiedzieć jak to się skończy: Sam z siebie ogarniesz dupę, już się wyżaliłeś więc to krok w dobrą stronę bo jesteś w stanie z tej ściany tekstu wyciągnąć to co Cie dręczy i zacząć pracę nad sobą chociażby z psychiatrą i/lub psychologiem. Wariant drugi, zaczniesz jeszcze bardziej mieszać sobie w głowie -