Wpis z mikrobloga

Wiedzialem ze przegram zycie od 15 roku zycia. Najbardzie balem sie, ze jak bede starszy, to zostane sam, bez perspektyw, bez nadziei. Mimo wszystko gdzies podswiadomie ludzilem sie ze cos sie zmieni, ze jak skoncze szkole, skoncze studia, znajde dziewczyne, znajde prace, ze moze jeszcze sie ulozy, ze moze potrzebuje jednego przelomowego momentu i bede mogl zyc jak inni, bez permanentnego stresu, bez atakow paniki, bez nienawisci do samego siebie i nieustannych mysli samobojczych. Wiele mowi sie, ze przegryw wynika z tego, ze dany osobnik nie probuje, nie zmienia siebie, ze wynika to z jego lenistwa, z wygodnictwa, braku podjecia inicjatyw. Ale #!$%@? ja sie staralem. Poszedlem na dosc prestizowy techniczny kierunek na dobrej uczelni, i mimo braku talentu, czy umiejetnosci skonczylem. Wiele lat poszukiwalem dziewczyny, staralem sie ladnie ubierac, nawet inicjowalem kontakt, chociaz powodowalo u mnie to taki stres, ze caly sie trzaslem i sie jakalem. I nawet w wieku 20 lat mi sie udalo, znalazlem dziewczyne, ktora jak sie okazalo po prawie 3 latach zwiazku zdradzala mnie na lewo i prawo, a potem rzucila jak psa przez telefon. Pojechalem pracowac do zupelnie nowego miasta, nie znajac tam absolutnie nikogo, po czym zeby sie rozwijac, przenioslem sie jeszcze dalej, 500km od domu rodzinnego i prawie 600km od miasta w ktorym studiowalem. Robilem nadgodziny, dostalem nawet awans, ktory jak sie okazalo byl gwozdziem do trumny, poniewaz przestalem sie rozwijac w dziedzinie w ktorej poprzednio pracowalem, technologie sie zmienily i w zasadzie powrot na poprzednia sciezke kariery wydaje mi sie niemozliwy. Polozylem ogromny projekt w pracy i najprawdopodobniej zostane z niej zwolniony, w zasadzie nie majac teraz jakiejkolwiek planu B, sytuacja na rynku pracy jest jaka jest.

W koncu uderzylem tez piescia w stol, schowalem dume do kieszeni i poszedlem sie leczyc. Bylem u wielu psychiatrow, psychoterapeutow, bylem nawet 3 miesiace na oddziale dziennym psychiatryczym. Nic sie nie zmienilo, tak jak samobojstwo wydawalo mi sie jedynym slysznym wyjsciem, przy czym wierzac ze a noz cos sie zmieni, warto walczyc o kolejny dzien, tak teraz w zasadzie nic juz nie wierze, powstrzymuje sie tylko dlatego, ze wiem ze moi rodzice by sobie z tym nie poradzili. Dzien w ktorym umra beda tez moim ostatnim. Przy czym wiem tez, ze ich strach i troska o mnie, z ktora teraz sie mierza nie jest czyms na co zasluzyli, co sprawia ze czuje sie ze wszystkim jeszcze gorzej. Jezeli leki i terapia nie byly w stanie jakkolwiek mi pomoc, to co mialoby?

Gralem na gitarze, chodzilem na silownie, jezdzilem autostopem przez europe-naprawde szukalem sensu, szukalem czegokolwiek, chcialem naprawic swoje zycie. Ale dla takich jak ja-nie ma ratunku. W tym roku skoncze 29 lat i jestem w tym punkcie ktorego tak balem sie kilkanascie lat temu-sam, bez perspektyw, bez nadziei. Gdybym zabil sie od razu, oszczedzilbym sobie lat trudu, rozczarowan, bolu.

Wielu normikow pisze ze przegryw siedzi w glowie. I ja osobiscie sie z tym twierdzeniem zupelnie zgadzam. Od poczatku trzeba bylo probowac pogodzic sie ze swoja sytuacja, albo ze soba skonczyc. Nieudolna, niemniej jedyna na jaka bylo mnie stac proba ratowania sytuacji spowdowala, ze w zasadzie jest tylko gorzej. Chocbym nie wiem jak sie staral, jak walczyl ze soba, rozwijal sie, nic sie nie zmieni. Nie ma nadziei i nie bedzie, z roku na rok bedzie coraz gorzej. Nie warto bylo #!$%@? robic nic. Nikt nie doceni twoich staran, proby naprawy sytuacji, swiat potraktuje Cie za kazdym razem jak smiecia, jakim jestes.

#przegryw #depresja
  • 10
@acalpoeineiseicyz: Xanax pomagal, ale nie moglem go jesc w nieskoczonosc, bo bym sie uzaleznil. Inne leki, poza tym ze mnie otumanialy, szczegolnie nie pomagaly. Ostatnio zastanawiam sie czy nie pojsc ponownie do psychiatry i nie poprosic o skierowanie do szpitala. Kiedys juz taki otrzymalem i nawet zdecydowalem sie, niemniej pani ordynator zaproponowala mi zebysmy jeszcze sprobowali z odzialem dziennym i innymi lekami. Dzis wydaje sie ze byl to blad, byc moze
@Ziutoslav: nie jestem w stanie ci doradzić czy szpital pomoże, ale chyba nic innego nie wymyśla od lekarza psychiatry, może spróbuj iść do innego, może poproś go o jakieś leki z innej grupy, mógłbyś potem zrelacjonować to na mikroblogu i może kogoś natchniesz, ja np. nie idę do psychiatry bo boje się, ze to #!$%@? da, bo cyklicznie widzę na tym tagu wlasnie takie wpisy jak twoje
@acalpoeineiseicyz: ja na podstawie rozmowie z innymi na zajeciach grupowych moge powiedziec ze byli tam ludzie, ktorzy twierdzili ze leczenie im pomaga. To, ze nie specjalnie pomoglo mi, ani komus innemu, nie znaczy ze nie pomoze i Tobie. Przynajmniej jakby co bedziesz mogl sobie powiedziec, ze sprobowales.
@majki-kujo: dalbym teraz bardzo duzo, azeby byc przecietnym, zeby "jakos bylo", zebym mogl choc na chwile odpoczac od paniki
@Ziutoslav: Jesteś walecznym gościem. Szacun za Twój wieloletni trud, często niedoceniany, bo niewidoczny dla innych i za konsekwentne niepoddawanie się mimo wczesnego uświadomienia sobie, że lekko nie będzie. Myślę, że dzięki wszystkim tym staraniom i wysiłkom jesteś dzisiaj silniejszy i mądrzejszy, niż te 10-15 lat temu - to jest ta wartość, która w którymś momencie okaże się na wagę złota. To wszystko w końcu zaprocentuje. Trzymaj fason, tak jak do tej