Wpis z mikrobloga

Ten numer CD-Action był wyjątkowy, był symbolem powoli przemijającej ery. Był to okres kiedy padały pierwsze żarty o zmianie nazwy na DVD-Action. Tym razem do wyboru mieliśmy edycje na czterech płytach CD lub jednej DVD która powoli zaczęła stawać się standardem wypierającym wysokie tekturowe etui.

Ten numer był wyjątkowy z dwóch innych względów - Zawierał bardzo mocne tytuły. Jednym z nich był Worms Armagedon, którego nie musze nikomu przedstawiać. Oraz Nosferatu: The Wrath of Malachi - bohater dzisiejszego wpisu.
Bohater którego wielu mogło ominąć, bo nie był on produkcją skierowaną do szerokiego grona odbiorców a specyficznym gatunkiem, mocno immersyjnym którego nisze zapełniła dzisiaj Amnesia czy Resident Evil 7.
Był fabularnym survival horrorem z losowo generowanymi lokacjami w których musieliśmy odnaleźć porozrzucanych członków naszej rodziny, mając do dyspozycji oręż z pobliskiej parafii pokroju wody święconej, czy krucyfiksu. Do tego zawierał najlepszą mechanikę wykorzystywaną w cyfrowej rozrywce - CZAS, cała gra była na czas. Jeżeli się guzdraliśmy to członkowie naszej rodziny umierali wpływając w ten sposób na zakończenie, a z każdą kolejną minutą było coraz trudniej bo równo o północy budziły się potężne wampiry - Grę rozpoczynaliśmy o 22:30

Wizualnie szału nie robiła, za co nie można obwiniać małego studia nastawionego na budżetowe produkcje. Autorzy wiedzieli że muszą ten brak czymś wynagrodzić wybierając klimat oraz dźwięk - Wszystko kreowane na retro-białoczarny styl horrorów z początku poprzedniego wieku - Co zapamiętali gracze do dziś.

Data wydania: 10.2004
Numer CD-Action: 12.2004
Ocena na GryOnline: 84/100
Średnia Metacritic: 70/100
GameSpy: 75/100
PC Format 69/100

Jako gówniarz nie miałem odwagi w to grać, pałeczke oddawałem ojcu który pod wieczór tyrał ile mógł. Gra była trudna i mocno labiryntowa ale udało się ukończyć. Aktualnie jest na Steam za trzy złote

Chcesz być wołany? Zostaw plusa w tym wpisie.
Nie chcesz powiadomień? Daj na czarnoliste - #gryzgazetek.

trejn - Ten numer CD-Action był wyjątkowy, był symbolem powoli przemijającej ery. Był...

źródło: comment_1613238187H3H215Y2cnch5tBX0mQG4V.jpg

Pobierz
  • 23
@trejn: sie kołkowało te succubusy w ich trumienkach, gra byla ok, na pewno nie byla to klasa AAA ale tez zaden indiegniot, dobrze zapamietalem ja i milo wspominam.
@ubog: To prawda. Patrze przez pryzmat że były to gry robione do kiosków w cenie litra coli. Był warty ogrania i zostawał w pamięci w odróżnieniu do miliona losowych pif paf strzelanek które potrafiły kosztować roczną prenumerate CD Action a były mierne już w dniu premiery.
@trejn: jedyny numer cd-action jaki kupiłem, pamiętam że zainstalowałem Nosferatu i przestałem grać już na początku, po akcji z księdzem wypadającym przez okno.
I pierwsza strzelanka w którą grałem - Rainbow Six Rogue Spear: Black Thorne przy które potrafiło się spędzić dłuugie godziny
@trejn: patrząc po okładce i Nosferatu, to kojarzę ten numer (i w tamtym roku jeszcze kupowałem CD-A), ale nie kojarzę żebym dorwał się kiedykolwiek do pełnej wersji R6 () Jedynie w demo pocinałem nałogowo.
@trejn: giga gra mi ta siadała, niestety /stety wielokrotnie ją powtarzałem, bo chciałem więcej ludzi ocalić. Ale losowanie układu mapy dużo zmieniało czasowo