Wpis z mikrobloga

Niedawno zdałem sobie sprawę jak często moje życie kierowane jest lękiem i potrzebą akceptacji przez innych. Nieraz wolałem ustąpić, bo bałem się konfrontacji, jestem dla ludzi uprzejmy i miły, co ludzie bezwzględnie wykorzystują traktując jako słabość. Boję się śmierci rodziców, boję się odrzucenia przez dziewczynę, która mi się podoba, boję się podjąć odważniejszego kroku wobec niej odważniejszego kroku. Co ciekawe, ludzie błyskawicznie zauważają mój lęk - kilkukrotnie zdarzyło się, że nowo poznane osoby powiedziały mi np, że widać, że jestem niepewny siebie.

Mam dobrą pracę, spełniam się zawodowo, posiadam własne mieszkanie w dużym mieście, nie brakuje mi pieniędzy, ale mimo to czuję się nieszczęśliwy i samotny. Co mi z mieszkania jeśli będę sam w czterech ścianach? Co mi z pracoholizmu gdy widzę, że nikt tego nie doceni? Powoli dochodzę do ściany i przekonania, że tak się nie da żyć, że jeśli wciąż się będę bał to nic się nie zmieni. Śmierci bliskich nie ominę i choć przeraźliwie się tego boję to jednak kiedyś ta chwila musi nadejść. Wtedy następnego dnia człowiek budzi się zupełnie innym człowiekiem, bez względu na to kim do tej pory był i w jakim jest wieku. Nie da się do tego przygotować. Ale co z lękiem do płci przeciwnej...?

Jak pokonać swój lęk? Jak się nie bać odrzucenia i realizacji swoich najskrytszych marzeń? #depresja #tfwnogf #wychodzimyzprzegrywu #smutek
  • 9
@Dibhala: relacje z innymi to najważniejsza rzecz w życiu człowieka, a o tym pisałem. Każdy ma potrzebę akceptacji, bycia potrzebnym, docenianym, kochanym, zupełnie bezinteresownie. Ja też. Bez tego wszystkiego życie blaknie i staje się wegetacją.
Czasem sobie myślę, że nie mam nic do stracenia... że powiem wprost lasce, że mi się podoba i mi na niej zależy, rodzicom przypomnę, że mogą na mnie liczyć tak jak ja przez lata byłem wspierany przez nich, że nie dam sobie wchodzić na głowę w pracy (do czego doprowadziłem swoją ugodowością). Przecież nie mam nic do stracenia. Ale potem następuje otrzeźwienie i myśli, że zachowam się jak desperat, że to niemęskie,