Wpis z mikrobloga

"Współczesna lewica buduje wizje świata, w której nic od nas nie zależy. Jeżeli komuś nic nie wychodzi, jest nieszczęśliwy, zagubiony, pozbawiony poczucia sensu życia, to nie dlatego, że podejmował złe wybory, żył zgodnie z błędnymi wartościami, był za mało zdolny, pracowity czy oszczędny, a teraz musi ponieść konsekwencje swoich działań. Winą obarczyć należy zawsze kogoś innego. Jestem nieszczęśliwy? To wina opresyjnego patriarchatu, chciwego kapitalizmu, złej tradycji czy wstecznej religii. Ja na pewno nie jestem winny temu, co mi się przydarzyło. Znalazłem się w miejscu, w którym nikt nie chciałby się znaleźć, ale nie jestem temu winny ani ja, ani ci, którzy mi wskazywali tu drogę. To przez mój kolor skóry, pochodzenie, płeć i orientację. Wszystko to sprzysięgło się przeciwko mnie, nic nie dało się z tym zrobić.
Z drugiej strony, jeżeli komuś coś się udało, osiągnął sukces albo po prostu nie poniósł życiowej porażki, to nie jest to oczywiście jego zasługa. Miał szczęście, urodził się w dobrej rodzinie, we właściwym miejscu i we właściwym czasie, miał dostęp do dobrej państwowej edukacji, właściwy kolor skóry, płeć i pochodzenie. Wszystko, co ma, zawdzięcza społeczeństwu, nie sobie, więc społeczeństwo może mu to za pomocą wysokich podatków odebrać, tak by tę rażącą niesprawiedliwość wyrównać.
Nie mam pracy? Wina kapitalistów, powinni mi zapłacić zasiłek, a najlepiej zapewnić gwarantowany dochód podstawowy. Nie stać mnie na mieszkanie? Znowu wina kapitalistów, państwo powinno dać mi mieszkanie. Ktoś coś ma, a ja nie mam? Trzeba mu zabrać i dać mi. Nie zasłużył na to co ma, a ja nie zasłużyłem na to, że nie mam. W ten sposób rośnie nam młode pokolenie przekonane o własnej wyjątkowości, niezdolne do spojrzenia krytycznie na siebie i na rezultaty własnych działań, mające za to wielkie roszczenia, za które zapłacić musi oczywiście ktoś inny. Łatwo zrzuca się im odpowiedzialność za własne błędy na innych, łatwo się im nie docenia czyjegoś wysiłku.
Taka wizja świata prowadzi wprost do stwierdzenia, że nie jesteśmy panami własnego losu, nic od nas nie zależy. A skoro tak, to po co się starać? Jeżeli nasz sukces lub porażka zależą tylko od kaprysów otoczenia, od tego czy patriarchat z kapitalizmem nas dławią, czy wynoszą na samą górę, to po co się uczyć, pracować i oszczędzać?
Dlatego socjalizm zawsze kończy się biedą i głodem. Marazmem całego społeczeństwa i tworzących go jednostek. Jest zupełnie oczywiste, że w kraj, w którym docenia się pracę, oszczędność i przedsiębiorczość będzie parł do przodu, rozwijał się, powiększał swój dobrobyt i poziom życia ludności. Kraj zdominowany przez ludzi, którym się po prostu należy, gdzie przedsiębiorczość i pracę karze się wysokimi podatkami, rozwijać szybko się nie będzie. Mało kto tam się stara, bo starać się nie musi. I tak każdy będzie miał tyle samo. A że mało? To wyjdzie dopiero po latach, a wtedy zdumionym biedakom powie się, że to przez kapitalizm, który zrzuca stonkę i wkłada kij w szprychy najlepszemu możliwemu ustrojowi." - S.M.

#bekazlewactwa #bekazsocjalistow #polityka #bekazpodludzi #bekaztwitterowychjulek

chociaz z prawicy tez sie trzeba smiac, bo obie strony sa takie same #bekazprawakow
  • 20
@DizzyEgg no chyba nie, urodziłem się w rodzinie gdzie rodzice zarabiali najniższe krajowe, a jednak dzisiaj zarabiam więcej niż 95% Polaków i jestem szczęśliwym człowiekiem pod każdym względem i nie potrzebuje żadnej pomocy od państwa. Za rok wyjeżdżam do Azji spełniać swoje kolejne marzenia, a to dlatego że cisnę i uczę się cały czas w życiu.
@DizzyEgg: Tak, to iluzja, ale równocześnie jedynym racjonalnym wyjściem jest traktowanie innych i siebie, jakby ta "sprawczość" istniała.

No i oczywiście trzeba odróżnić fatalizm od "braku sprawczości", ponieważ to dwie różne rzeczy. Fatalizm zakłada, że nie ważne co zrobisz, to wszystko co ma się stać, to się stanie, więc w takim przypadku nie ma sensu robić nic.
W przypadku "braku sprawczości" nie ma ustalonej przyszłości bez względu na to co zrobisz,
@kennyskrrt: "Słowa takie jak „pewność siebie”, „poleganie na sobie”, „inicjatywa”,
„przedsiębiorczość”, „optymizm”, itd. odgrywają mało istotną rolę w liberalnym i
lewackim słownictwie. Lewak jest antyindywidualistyczny, pro-kolektywistyczny.
Oczekuje od społeczeństwa, by zajmowało się potrzebami każdego, każdym się
opiekowało. Nie jest tym typem osoby, która posiada wewnętrzne poczucie ufności
w możliwość samodzielnego rozwiązywania swoich problemów i zaspokajania swoich
potrzeb. Lewak jest nastawiony antagonistycznie do koncepcji współzawodnictwa,
ponieważ w głębi duszy czuje się przegrany"
@kennyskrrt: Ale badziew. Nikt nie neguje tego że ludzie mają wpływ na swoje życie i człowiek może osiągnąć sukces. Warto się uczyć, zdobywać umiejętności, starać.
Tyle że wszystko też zależy od szczęścia, zbiegów wydarzeń, zewnętrznych czynników.
No i o ile jednostka może osiągnąć sukces mimo wsyztskiemu to w statystyce to wychodzi. Tak, znajdziesz czarnego który sobie został milionerem ale nie zmienia to faktu że statystyka jasno pokazuje że czarni jako ogół
@DizzyEgg tak, to sprawiedliwe. Mimo, że pochodzę z konserwatywnej rodziny i rodzice wprowadzali do mojego życia dużo manipulacji religijnych i jakieś patriotyzmy, to byłem na tyle kumaty, żeby wiedzieć, że to brednie i iść własną drogą. Podejmować ryzyko, uczyć się z dnia na dzień i dostrzegać w każdym możliwym aspekcie życia jakieś szanse.
W szkole byłem gnębiony, bo nigdy nikomu nie umiałem oddać i bałem się do niej chodzić, to teraz uznaje,
@KaloszSzatana nie wyzywaj mnie od kuców, bo nigdy nie zagłosowałbym na konfederację i te ruchy prawicowe, a to że akurat cytat jest Mentzena to znak że uważam, że to co napisał jest prawdą.

I tak, los jest ważny, ale pod takim względem że czym więcej dostrzegasz szans, starasz się wchodzić w nowe organizacje, robić cokolwiek i się networkingowac ludźmi, to przez networking poznajesz osoby, które widząc to że coś robisz wyciągają do
@DizzyEgg aaaaaa i nie mówię, bo wiem że są ludzie co mają o wiele ciężej. Mam znajomych co nie mieli ojca na przykład i musieli się tak wychowywać, albo mam koleżankę, którą ojciec codziennie bił - akurat to jest najgorszy przypadek jaki znam. Potem się wyprowadziła do Wrocławia jak szła do liceum.
@kennyskrrt: Wyzywam od kuców autora- co jak się okazuje jest diagnozą bardzo trafną. xD
A warunki startowe są ważne bezwględnie. Jak biedak uzbiera sobie kilkaset tysiecy na bzines to wie że musi z tym biznesem uważać bo jak mu walnie to będzie bankrutem.
A wspomnainy bananek to sobie może grać agresywniej bo wie że jak to udupi to stary dalej uratuje, a może nawet da drugą szansę. To że dostrzegam szansę
@KaloszSzatana tylko że nie żyjemy w jakiejś Afryce, tylko w Europie, wtedy gdybyśmy się urodzili w jakiejś zapyziałej wiosce w Afryce to mógłbym się zgodzić, że już nic się nie da zrobić.
A to że nie każdy ma bogatych rodziców, to nie powinna być wymówka, żeby nic nie robić w życiu.

I czemu uważasz że jestem kucem? Nie znasz mnie to się nie wypowiadaj. Ja o Tb nic nie mówię.

Ale jak
@KaloszSzatana przecież napisałem że się zgadzam z tym co napisał. To nie znaczy, że jestem za konferencją. Jestem centrystą i nigdy nie zagłosowałbym na żadną partie w Polsce, bo takiej nie ma - same partie albo skrajnie lewicowe albo skrajnie prawicowe.
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@KaloszSzatana: Jak nie pracujesz na studiach, nie masz takich chęci nawet to już przegrałeś. Świat nie jest sprawiedliwy, nigdy nie był i nie będzie. Jeden rodzi się zdrowy inny chory. Jeden rodzi się w biednej rodzinie drugi w bogatej. Trzeba się z tym pogodzić i podejmować rękawice w tej nierównej grze.
Trzeba się z tym pogodzić


@veranoo: Jestem z tym najbardziej pogodzony. Nie jestem natomiast pogodzony z kłamaniem w żywe oczy w formie tego że wszyscy mają szansę i "wystarczy się starać".

Uja a nie starczy. Jeden będzie cięzko pracował całe życie i jedyne czego się dorobi to odciski na dłoniach, a inny się szczęścliwie zakręci i będzie siedział jak pączek w maśle.

I prosze mi nie wysyłać takiech pierdół bo nie
@veranoo w pełni się z Tobą zgadzam mireczku.

Czym więcej wymówek człowiek sobie daje skąd pochodzi etc tym mniej osiąga. Bo wymówki są silniejsze niż pogodzenie się z tym kim się jest i robieniem wszystkiego żeby mieć lepiej w życiu ;)