Wpis z mikrobloga

Pamiętniki Ryszarda Dżejmsa, Powrót z zaświatów: Pezet-Noon - Te Same Dni, Te Same Sny (2004)

Swego czasu pisałem dużo o muzyce, w formie, powiedzmy, pamiętnika. Po pewnym czasie to wszystko zarzuciłem a całkiem niedawno pisałem, że muzyka nie sprawia mi takiej przyjemności jak dawniej.

Czasami jednak w życiu spotyka nas coś, co powoduje, że chcemy wrócić do tego, co robiliśmy dawniej, do czegoś, co, przynajmniej naszym zdaniem, wychodziło nam całkiem nieźle. Wystarczy jeden telefon, sms czy głupi mejl, a wszystko do nas wraca. A że czasem nie mamy z kim się z tym podzielić, to pisze się to gdziekolwiek, byle z siebie coś wyrzucić.

I trochę na tej zasadzie ten wieczorny wpis o rodzimym klasyku hiphopowym. Nie czuję się na siłach, aby przekonywać o wyższości tego duetu nad innymi ikonami polskiego hh, zresztą to nie ma w tej chwili znaczenia.

Puszczam sobie ten numer od czasu do czasu, głównie gdy pojawiają się tzw. #feels Pewnie dlatego, że ten utwór jest ich kwintesencją samą w sobie: prosty, melancholijny beat Noona a przede wszystkim tekst, w którym każdy wers może istnieć samoistnie, jako prawda życiowa.

I tak go lubię traktować, chociaż, umówmy się, któż nas, choćby na chwilę, nie chciał zostać "nocnym żeglarzem życia".

#muzyka #hiphop #rap

#pamietnikiryszardadzejmsa