Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Cześć Mirki, opiszę Wam moją historie bo wydaje mi się, że jest bardzo ciekawa, głównie z uwagi na rzeczy #creepy które się dzieją obok mnie. Staram się to ubrać w słowa chociaż nie jestem dobrym pisarzem. Historia nadaje się pod tagi: #creepystory #truestory #coolstory

Zacznijmy od tego, że mam 32 lata. Mając 19 lat wyprowadziłem się z rodzinnego domu, zacząłem prace, studia, osiadłem w dużym mieście, poznałem dziewczyne i żyłem sobie szczęśliwie aż do stycznia 2020. W styczniu zakończył się mój związek, wyprowadziłem się od niej i wynająłem mieszkanie. Niestety w marcu nastała pandemia która mocno wpłynęła na moje zarobki, bardzo je ograniczając. Wytrzymałem kilka miesięcy (do września) i stwierdziłem, że skoro i tak pracuje zdalnie to może powinienem przestać wynajmować mieszkanie na okres gorszych miesięcy i wykorzystać inną opcje dachu nad głową. Opcje były dwie, pierwsza - wrócić do rodziców. Mają duży dom, podwórko, zdecydowanie znalazłbym tam dla siebie miejsce. Druga opcja zakładała coś bardziej pokręconego, moi nieżyjący dziadkowie pochodzą z małej wsi, mieli tam ogromną działkę na której stoi dom (zasadniczo to było to całe gospodarstwo). Byłem tam wiele razy jako dziecko ale od śmierdzi dziadków tj. kiedy miałem 17 lat - nie odwiedzałem domostwa. Nikt w sumie tam nie był. Może dlatego, że wieś w której się znajduje jest wysiedlona. Dosłownie nie ma tam żywej duszy, wszyscy się wyprowadzili. Powód naturalnego wysiedlenia był taki, że wszędzie jest daleko, wieś jest zabita dechami, mieszkali tam sami starzy ludzie, młodzi wyjeżdzali i nie chcieli tam wracać ponieważ krążyły słuchy, że kopalnia węgla w Bełchatowie będzie się rozszerzać i w miejscu wsi zrobią odkrywkę. Oczywiście nic takiego nie miało miejsca. Wieś otoczona jest lasem, prowadzi do niej jedna piaskowa wąska droga, po drodze nie ma nawet znaku, że taka miejscowość się tam znajduje. Google maps lub inne nawigacje Cię do niej nie doprowadzą, musisz po prostu wiedzieć jak jechać. Brzmi nieźle co? No też mi się tak wydawało, nie chciałem zwalać się rodzicom na głowę, cenię sobie cisze, spokój i w sumie samotność więc postawiłem na opcje nr.2.

Zadzwoniłem do rodziców im o tym powiedzieć oraz pogadać z ojcem, żeby trochę przypomniał mi właściwą drogę która mnie tam zaprowadzi. Wsiadłem w auto i pojechałem "na zwiad". Do wsi miałem około 120km, aby tam trafić wpierw musisz zjechać z drogi krajowej tuż przy wiadukcie nad autostradą, potem jechać kawałek kiepską drogą asfaltową i z tej drogi skręcić w piaskową wąską uliczkę którą wjeżdzasz w gęsty las. Lasem jedziesz wolno około 4-5 minut kiedy z niego wyjeżdzasz - jesteś na miejscu. Pola, lasy 17 domów z czego 11 to ruiny a 6 jakoś się jeszcze trzyma. Domy stoją na jednej "ulicy" ale są od siebie troszkę oddalone, jedne są przy drodze, inne cofnięte w głąb działki. Zwiedziłem wpierw okolice i sprawdziłem czy domy które są ruinami są zdewastowane przez ludzi, nie chciałbym, żeby ktoś mnie tam napadł jak zaczne mieszkać. Domy wyglądały na nienaruszone, do wsi poprowadzona jest linia z prądem - chociaż prąd jest odcięty w każdym domostwie. Pamiętam, że czułem się dziwnie - wiedziałem, że jestem jedną jedyną osobą w promieniu 10km, mógłbym tam chodzić zupełnie nago, robić wszystko co mi się podoba i nikt by tego nie widział, nie zwrócił na mnie uwagi itp. Te myśli powodowały w sumie uśmiech na mojej twarzy, troche przygodę życia która miała się zacząć. Dom moich dziadków był z czerwonej cegły, taka stara wiejska chatka ale w środku zadbana. Standard był bardzo niski ale przy odrobinie pracy - można było sobie tam spokojnie mieszkać. Decyzje podjąłem bardzo szybko, wróciłem do auta, w drodze zadzwoniłem do rodziców powiedzieć im, ze sie przeprowadzam, poprosiłem mamę, żeby zadzwoniła do elektrowni i załatwiła tam prąd, poinformowałem gościa od mojego mieszkania, że się wyprowadzam w październiku i tyle.

W czasie kiedy jeszcze mieszkałem w mieście zakupiłem kilka rzeczy które miały mi pomóc w remoncie chatki. Do hurtowni budowlanej wysłałem listę czego potrzebuje oraz adres dostawy na tą właśnie wieś. Spakowałem wszystkie swoje rzeczy do auta i wyjechałem tam na stałe. Jak dojechałem pod chatke to praktycznie po mnie przyjechali panowie z hurtowni z zamówionym towarem (przywieźli cegły, płyty karton gips, prysznic z brodzikiem etc). Widziałem, że troche byli zdziwieni, pytali się, czy będę tu mieszkał, przecież to wszystko jest opuszczone, mówili, że można tutaj zwariować samemu, czy się boje itp. Koniec końców rozładowali mi wszystko na podwórku i odjechali. Czułem się dziwnie, zacząłem sprzątać kurze, włączyłem lodówke, wniosłem telewizor żeby móc go włączyć, żeby coś mi brzęczało. Chciałem sobie spędzić tam spokojnie weekend, od poniedziałku wziąłem tydzień wolnego w pracy żeby poświęcić go na mały remoncik.

Obudziłem się w sobotę rano, było bardzo cicho, jedyne co słyszałem to tykający zegarek któy zdjąłem z ręki i położyłem na stoliku obok - to może Wam zobrazować jak bardzo cicho było. Świeciło słońce, pomimo chłodów października - pogoda była całkiem fajna. Zrobiłem sobie kawę w dużym kubku i wyszedłem na podwórko sie przejść i popatrzeć co tam właściwie jest. Na podwórku oprócz domu był murowany mały budynek "gospodarczy" oraz drewniana stodoła. "Gospodarczy" był zamknięty na klucz którego nie miałem, za to stodoła była otwarta.

Wszedłem do środka i w nos uderzył mnie straszny zapach, zgnilizny. Kilka sekund później z moich ust zniknął uśmiech i raczej pojawiło się przerażenie. W stodole znajdowały się zwłoki kotów, na oko było ich ponad 20, były tak jakby rozrzucone po całej stodole. Jedne były bardzo stare i zaschnięte a część była "świeża" i latały nad nimi muchy. Oprócz zwłoków było tam jeszcze parę misek, w jednej nawet było jeszcze mleko. CO DO #!$%@? - pomyślałem i wyskoczyłem na dwór. Oparłem się o samochód i zacząłem to wszystko analizować, jakoś sobie to wytłumaczyć. Zadzwoniłem do mojego kumpla mu o tym powiedzieć i zapytać co o tym sądzi. Doszliśmy do wniosku, że po prostu jakieś dzieciaki zabijają tu koty, wiocha - ludzie są głupi, brakuje im wykształcenia a co za tym idzie empartii i tak się po prostu "bawią". Tak sobie to wyłumaczyłem chociaż ciągle miałem z tyłu głowy, że ktoś kto wabi koty mlekiem, zabija je i rozrzuca po stodole nawet jeśli jest dzieckiem - jest chory psychicznie i należy sie takiej osoby bać. Wykopałem dół i zakopałem te wszystkie koty razem z miskami itp. Nawet jeżeli ktoś będzie chciał to powtórzyć to przecież zobaczy auto na podwórku więc pomyśli, że ktoś tu jest i ucieknie.

W sumie to już o tym zapomniałem, zacząłem remont, dni leciały jeden po drugim - nie działo się nic nadzwyczajnego - do piątku. Pojechałem na zakupy, miałem kawałek drogi, kupiłem browary, wino, spożywkę i chciałem sobie zrobic wieczór sam na sam, zjeść coś dobrego, napić się i oglądać filmy. Kiedy wróciłem pod dom, otworzyłem bagażnik i wyjmowałem zakupy - stałem plecami do ulicy. W tym momencie poczułem czyjąś obecność, usłyszałem ruch i uczucie, że ktoś się na mnie patrzy. Tak było, na ulicy stała kobieta - na oko w moim wieku, może troche młodsza, normalnie ubrana, wyglądała nawet całkiem nieźle, fajna figura, ładna buzia. Trochę jakby nie stąd. Stała i się na mnie patrzyła a ja na nią. Troche sie wystraszyłem bo cała ta akcja była creepy ale pomyślałem, że ona w sumie też może być wystraszona bo przecież to opuszczona wieś, nikt tu nie mieszka a nagle pojawił się tu ziomek z zakupami. Przywitałem się z nią, zapytałem skąd jest i jak się tu znalazła, powiedziałem, że to dom moich dziadków, że pracuje zdalnie i stwierdziłem, że tu przyjadę na jakiś czas itp. Dziewczyna (Ania), powiedziała, że jest ze wsi obok, po drugiej stronie lasu i często po prostu sobie robi piesze wycieczki po lesie i po tej wiosce bo wygląda klimatycznie a nie musi się niczego obawiać bo wie, że tu nikogo nie ma dlatego też jest zdziwiona moją obecnością i przeprasza, że się tak zachowała bo mogła mnie wystraszyć.

Koniec części pierwszej :)
Jeżeli chcesz przeczytać część drugą to pojawi się ona niebawem pod tagiem: #zycienawysiedlonejwsi
Daje też dla zasięgu (bo historia jest prawdziwa): #creepypasta

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #60856b7ddf02be000aefe991
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: LeVentLeCri
Doceń mój czas włożony w projekt i przekaż darowiznę
  • 16