Wpis z mikrobloga

Dwa lata temu miałem dramatyczny w skutkach wypadek, pęknięta nerka, rozwalony bark, pęcherz rozedmowy na prawym płucu... Mimo zwykłego wymuszenia pierwszeństwa przez samochód wyjeżdżający spod znaku STOP, prawie zmiotło mnie z planszy. Jechałem na rowerze i wyhamowanie do zera na masce starej, kanciastej terenówki okazało się opłakane w skutkach.

Dziś po prawie 2 latach odbyła się rozprawa w sądzie i 3 świadków oraz biegły sądowy potwierdzili moją wersję, jednak sprawca twardo twierdzi, że przestraszyłem się i sam się wywróciłem przy ostrym hamowaniu, a do kontaktu między rowerem a samochodem nie doszło.

I owszem w jego zeznaniach nic się nie kleiło, sąd uznał go winnym i dostał wyrok w zawieszeniu. Jednak nie zabrano mu prawa jazdy nawet na jeden dzień, a po rozprawie podszedł do mnie i powtarzał jak mantrę: "przecież nie uderzyłeś w moje auto, do końca będziesz z tym żył".

Gościu ma blisko 80 lat. Domyślam się, że przez ostatnie dwa lata powtarzał wszystkim wersję w którą sam uwierzył... Ale najbardziej boli mnie, że nie potrafi wziąć pod uwagę wariantu ze swoją pomyłką.

Do 30 dni od uprawomocnienia się wyroku ma mi wysłać przeprosiny... I po co? Skoro sąd zmusza go tylko do nieszczerego napisania paru słów...

Jak odnaleźć spokój w duszy gdy na parkingu (staliśmy autami niedaleko siebie - o ironio on dalej jeździ tym którego nie zapomnę do końca życia...) usłyszałem jeszcze: "To co ja mam tam zrobić? Te przeprosiny wysłać i nawiązkę zapłacić tak? No to przynajmniej z głowy będzie..."

#zalesie #wypadek #sadowehistorie
  • 3
@mit-nick: jemu nie może, tzn. niby może, ale z automatu przypozwany zostanie jego ubezpieczyciel i to on się będzie bronił.
Sprawca ma OC i poza grzywną/nawiązką nic więcej płacił nie będzie.

Bo ogólnie to skoro sąd ustalił ze jest winny to należy się poszkodowanemu odszkodowanie z OC pojazdu sprawcy w wysokości wszelkich kosztów plus zadośćuczynienie.
Pewnie warto będzie wziąć prawnika do tego.