Wpis z mikrobloga

To było nowe uczucie, nadeszło tak nagle, właśnie wtedy gdy stałem przy motocyklu i w pełni sobie uświadomiłem że jestem w dupie i to takiej kompletnej..
Gdyby nie było zimno zaczął bym się pocić jak rozdzielacz w kombajnie bizon. Cz. 19

Stałem w centrum miasteczka, tuż przy motocyklu i próbowałem uruchomić telefon lecz niewiele w nim było widać gdyż naładowanie baterii spadło do 3% i ekran ściemnił się do końca.
Internet nie chciał zadziałać karta nie łapała sieci.
Poszedłem do najbliższego sklepu aby kupić kartę do telefonu, nie mieli. W kolejnych dwóch też nie było kart.
Wróciłem do motocykla zastanawiając się co ja teraz zrobię. I nagle niczym fala zaczęło mnie zalewać uczucie strachu, takiego pierwotnego który może przejść w panikę.
Pierwszy raz doświadczyłem tego uczucia.
Myślę że moje odczucie pojawiło się w momencie kiedy w pełni do mnie dotarło w jakiej sytuacji się znalazłem. Postanowiłem działać gdyż tylko to mogło mi pomóc w dalszej jeździe.
Najpierw udałem się w poszukiwaniu punktu sprzedaży kart jakiegoś operatora komórkowego.
Znalazłem nie daleko jednego.
Tam miła dziewczyna zaczęła uruchamiać całą procedurę rejestracji karty dla obcokrajowca i włączania jej. Jednocześnie zagadałem do sprzedawczyni czy gdzieś w mieście nie sprzedają opon motocyklowych. Nigdzie nie było takiego sklepu, nawet mechanika motocyklowego nie mieli.
Jednak byłem w Rosji i dziewczyna zadzwoniła do swojego chłopaka motocyklisty.
Ten przyszedł i zaprowadził mnie do siebie do garażu abym obejrzał opony gdyż kilka ma.
Gość całkiem miły i zabawny. Gdy byliśmy na miejscu okazało się że takiego rozmiaru jaki potrzebuje niestety nie posiada. Wezwał rodziców na pomoc.
Razem uzgodnili że jutro rano pojedziemy do miasta oddalonego o 170 kilometrów do jedynego sklepu z chińskimi motocyklami i tam może będą opony.
Na razie dali mi siatkę suszonych ryb i zawieźli do hotelu. Oraz wielokrotnie podkreślali abym o 9.00 rano stał przed tym hotelem to mnie zabiorą do sklepu.
Wysadzili mnie przed głównym wejściem i odjechali.
A w hotelu akurat wszystko było zajęte bo jakaś młodzież miała zjazd i... zajęli kompletnie cały budynek.
-Nawet małego składziku nie macie? Takiego pod schodami, nawet takiego w jakim mieszkał Hary Poter? Zagadywałem recepcjonistkę coraz bardziej zawiedziony.
-A po co mi Hary Poter? Zdziwiona odpowiedziała recepcjonistka.
Tak mój Rosyjski nie jest najlepszy można powiedzieć że nie jest nawet wystarczający.
Zazwyczaj wygląda tak że zaczynam rozmowę po Rosyjsku po czym przechodzę na Polski. A obiektywnie trzeba przyznać że czasem w rozmowie nawet co dwudzieste słowo wtrącam po Rosyjsku. Może jak bym się uczył tego języka to by inaczej wyglądało... Może.

Zrezygnowany wyszedłem z przybytku i udałem się pieszo do motocykla. Na szczęście bacznie uważałem na drogę gdy się oddalaliśmy od niego samochodem.
Przy jednośladzie zastałem gościa który wyglądał jak Dagestańczyk lub Czeczen. Ale jak dla mnie władał biegle językiem Puszkina.
Zagadał pierwszy.
Standardowe skąd, dokąd, dlaczego tam, co mnie tu sprowadza.
Opowiedziałem mu w skrócie o moim kłopocie z oponą. On się pozachwycał nad wycieczka, powiedział że tamte strony to jego marzenie i nalegał abym przyjechał do niego do mieszkania to mnie przenocuje a rano lub dziś wieczorem napisze na rosyjskim facebooku o moim kłopocie i może ktoś w mieście będzie miał taka oponę.
Pojechaliśmy a zasadniczo to jechałem za jego samochodem aż do jakiegoś dziwnego budynku obok bloku. Tam powiedział że już napisał na portalu wiadomość i musimy trochę poczekać.
A w ramach zabijania czasu przejedziemy się jego samochodem do firmy w której pracuje.
Był to dobry powód aby porozmawiać o pracy życiu i dziwnych krajach.
Okazało się że mój nowy znajomy zajmuje się szeroko pojętą reklamą, podobno nawet banery reklamowe robią na miejscu.
Zostałem w samochodzie czekałem z dwadzieścia minut. I przyglądałem się pękniętej szybie w jego Citroenie C5. Gdy wrócił bardzo mocno pociągał nosem. Ale tak mocno jak by chciał z zatok wszystko wyciągnąć i jednocześnie słychać było że ten nos ma całkiem odetkany, robił to regularnie co 40 sekund.
Posądzam też się przeziębił w te 20 minut bo oczy mu się zaszkliły.
Biedaczek pewnie jest uczulony na farbę jakiej uważają i na pewno własnie kończył jakiś ważny baner dla klienta, tak sobie wtedy ironicznie myślałem.
Podjechaliśmy w miejsce gdzie stał motocykl i znów gdzieś zadzwonił. Po dłuższej rozmowie wynikło że opona jest u kolegi ale noclegu u mojego nowego znajomego nie ma.
Nawet się podwójnie ucieszyłem ponieważ nie lubię nocować u kogoś w domu a tym bardziej u nie znajomego.
Pojechaliśmy do Hotelu dlaczego przez wielkie H?
Gdyż był to hotel o wiele mówiącej nazwie VIP.
Mój towarzysz zakomunikował mi że rano przyjedzie po mnie o 9.00 i że pojedziemy do jego znajomego po oponę. Gdy kilkukrotnie lekko zaoponowałem że o 9.00 muszę być pod hotelem w której jest młoda sportowa reprezentacja i Hary Poter, on zniecierpliwionym głosem zapytał się czy chce z nim jechać po oponę o 9.00 bo właśnie o tej godzinie jego znajomy wraca z nocnej zmiany, czy też chcę pojechać do tych ludzi i stracić oponę. Wybór był oczywisty, lecz miałem jeszcze kilka dni wyrzuty sumienia że tak mili ludzie czekali na mnie pod hotelem a ja się nie stawiłem.
Na odchodnym zagadał coś miłego recepcjonistce w hotelu i pokazał mi gdzie będę spać.
Odjechał.
Była dwudziesta, a ze mnie właśnie schodził stres związany z brakiem opony i miejsca do spania.
Ale wracając do miejsca noclegowego, jeszcze nigdy nie uzupełniałem tylu papierów i nie widziałem tylu formalności. No chyba że uwzględnimy przejście graniczne Rosyjsko-Unijne.
Wszystko trwało 30 min ale za to recepcjonistka była miła.
Aby nie męczyć kucharza powiedziałem że kolacji nie będę jadł.
Motocykl na noc wstawiłem do myjni samochodowej która znajdowała się obok. Mieli ją otwierać o 8.00 rano.
W końcu poszedłem do pokoju. I poczułem się jak menel któremu właśnie zapewniono wyremontowane mieszkanie socjalne.
Byłem ubrany w brudną przeciwdeszczówkę, miałem tłuste włosy, nie myłem się od trzech dni, odzieży też od tylu nie zmieniałem a moja twarz była czerwona od słońca. Buty i bagaż były tak brudne że gdy przypadkowo nadepnąłem na puchaty dywan o kolorze kości słoniowej to zostawiłem na nim czarne smugi które wyglądały jak paski na tygrysie.
Pokój miał co najmniej 25m2 z czego 9m2 zajmowało łóżko, jeszcze tak wielkiego to nie widziałem. Ściany były oklejone jakimiś stylowymi tapetami, zasłony w oknach jakby wyciągnięte z magnackiego domu, obszycia narzuty i poduszek wpisywały się w stylistykę zasłon. Kilka mebli w stylu rokoko albo innego Roco. Postanowiłem zajrzeć do łazienki która miała wymiar co najmniej dwóch hotelowych łóżek, w środku był zlew, bidet, muszla oraz lustro z jakimiś zawijasami i ornamentami. Tapeta za szkłem i prysznic który dziesięć lat temu widziałem w jakimś markecie i kosztował 12 000zł.
Wtedy stanąłem w drzwiach i powiedziałem sobie.
-A więc tak wygląda ten słynny luksus. Już wiem dlaczego za jedną noc zapłaciłem 240zł.
(Po hotelu z cyganami gdy płaciłem za pokój 60zł kwota 240zł wydawała się bardzo duża)
Postanowiłem skorzystać z luksusowego prysznica i wyprać w nim także odzież.

Ale tutaj zróbmy taką małą dygresję na temat hoteli i ich łazienek. Bo zauważyłem że wiele mogą powiedzieć o kraju w jakim się znajdujesz. Może być to informacja przydatna gdy na przykład pójdziesz w mocne tango jednocześnie mając własny mały odrzutowiec.

Gdy w łazience jest normalny prysznic bez bajerów i drzwiczki od prysznica normalnie działają i nie ma grzyba na suficie oraz jest czysto i schludnie to znaczy że dałeś 150 zł i jesteś w Polsce/Słowacji gdzieś na zadupiu daleko od uczęszczanej trasy.

Jeśli prysznic jest normalny i jest mniej więcej czysto i dostałeś MYDEŁKA a na suficie jest tylko malutki grzyb i fugi są tylko nie myte od 3 lat ale drzwi się zazwyczaj zamykają (od łazienki).W dodatku miałeś szczęście bo recepcjonistka wyrzygała się do zlewu a nie na ciebie a ty dałeś 150zł to jesteś w Rumunii.

Jeśli otwierasz drzwi z złotą klamką. Łazienka jest tak duża że mógł byś tam osiedlić cygańską rodzinę.
Kibel ma jakieś renesansowe kształty, zawijasy i ozdoby (choć nie wiem czy w renesansie wiedzieli co to muszla klozetowa). Obok kibla stoi bidet.
Prysznic to pełen wypas kabina. Łącznie z telefonem i muzyką.
8-mioma dyszami do masażu regulowaną temperaturą wody co do stopnia, opcją deszczowni i sauny oraz świergotem ptaków.
Brodzik tak głęboki że mógł byś się sam w nim wykąpać bez kozery. A za to wszystko zapłaciłeś 240zł i prowincjonalnym mieście to zastanawiasz się czy przypadkiem nie zawędrowałeś do jakiegoś luksusowego hotelu gdzieś na wschodzie.

Lecz po skorzystaniu z muszli kibel niebezpiecznie się rusza. Podczas korzystania z bidetu moc strumienia i dysza nie jest regulowana a więc oblewa ci najpierw plecy a potem sufit. A następnie okazuje się że strumień jest tak silny że podczas poprawnego użycia czujesz że pewna część ciała jest tak obolała jak u SASZA GREY po tym jak dorwała ją banda... Hmm, mężczyzn o jasnej inaczej skórze, wtedy gdy gdy kręcili jeden z jej kasowych filmów..

Gdy niezbyt zadowolony z tego co cię spotkało idziesz pod prysznica. A tam okazuje się że regulacja temperatury wody ma tylko 3 opcje zimno-wrzątek-40C. drzwiczki się nie domykają. Podłoga w prysznicu się tak ugina że karaluchy mają zjeżdżalnię, z głośników sączy się jakiś nie zrozumiały jęk i boisz się że zaraz cię porazi prądem. Odpływ się zatkał. Z dyszy do masażu leci tak silny strumień jak by się na ciebie odlewał siedemdziesięcioletni dziadek z przerostem prostaty. 

Teraz jesteś pewny że zapłaciłeś za VIP-owski APARTAMENT i jesteś w Rosji pomiędzy granicą a Moskwą.

Jeśli natomiast drzwi od łazienki się nie zamykają bo napuchły od wody. Ściany są wyłożone jakimiś płytami z plastiku. Odpływy z kibla i zlewu są łączone z rurami za pomocą taśmy klejącej. Rury od wody są puszczone na ścianie w rurach PCV i trochę z nich kapie. Woda ciepła jest o ile nie korzysta z niej ktoś w innym pokoju. z pod plastikowych płyt wygląda grzyb a podłoga się ugina no i NIE MA MYDEŁEK to znaczy że zapłaciłeś 100zł i jesteś gdzieś na Syberii jakieś 4 tys km od Moskwy.

Natomiast jeśli miejscowa którą pytasz o motel/hotel zapewnia cię że to WŁAŚNIE ONA JEST WŁAŚCICIELKĄ HOTELU/MOTELU a jak się pytasz czy ma prysznic z ciepłą wodą to zapewnia że ma i że ma 2 normalne łóżka (choć się o to nie pytałeś) i że ma czajnik do ciepłej wody. I KIBEL. A cena to tylko 30-20 dolarów od osoby.

Po czym prowadzi cię pośród opłotków swoim priusem i dojeżdżasz do brudnej jurty z środka wychodzi jej brudny chłop ona mówi że będziesz tutaj razem z nimi spał w niej (jurcie rzecz jasna) pośród gówien owiec (takich samych jak na podwórzu) a na na pytanie gdzie łazienka macha ręką w stronę centrum wsi i mówi że tam w szkole jest.

To znaczy że jesteś w Mongolii na jakimś zadupiu. A miejscowi patrzą jak cię orżnąć.

Ale wracając do hotelu i Rosji. Po wykąpaniu się zmęczenie jakby zmalało i postanowiłem że odwiedzę miejscową imprezownię. Byłem przekonany że musi być blisko gdyż muzyka dość głośno dobiegała zza okna.
Ubrałem się w najmniej brudną odzież wziąłem także okulary przeciw słoneczne Porsche, już widziałem siebie gdy sączę piwo przy barze, a na parkiecie jakiś śliczne Rosjanki tańczą gdy nagle jedna z nich podchodzi do tajemniczego nieznajomego który stoi w pół mroku w sportowych przeciwsłonecznych okularach.
Plan się nie ziścił.
Imprezownia była ale na świeżym powietrzu a zadaszenie to jakieś odpustowe dykty. Gdy założyłem sportowe okulary potknąłem się o stolik. Tak panował pół mrok a właściciel zaoszczędził na świetle w dodatku była noc. Mój plan podrywu ślicznych Rosjanek nie wypalił z kilku powodów, po pierwsze gówno widziałem w przyciemnianych okularach a gdy je ściągnąłem okazało się że niema nikogo nawet barmana.
Po drugie musiałem czekać kilka minut na obsługę.
Po trzecie nie mieli bez alkoholowego piwa (nie piję alkoholu)
Po czwarte nikt z kilentów nie przyszedł przez 10 minut dlatego zawinąłem się do pokoju.

W pokoju włączyłem telewizor a tam w kilku stacjach Władimir Władimirowicz Putin. W nienagannym czarnym garniturze z białą koszulą i zaczesanymi włosami, przynajmniej tymi które mu zostały. Za nim barokowo rokokowe wnętrze kremla.
Rozejrzałem się po moim kremlu i okazało się że dywan nie jest taki biały, gzymsiki i ozdoby na ścianach są zrobione ze styropianu i to jeszcze niechlujnie przyklejonego. Meble pochodzą chyba z miejscowego sklepu który zapewne nazywa się Olga meble lub Ludmiła meble i ich styl jest utrzymany w Cygańskiej fantazji na temat rokoko. No nijak się to miało do tego co zobaczyłem w telewizji ale zrobiło na mnie nie liche wrażenie przy pierwszym kontakcie.
Zasypiałem na łóżku przykryty jedną z narzutą gdyż nie chciało mi się tego wszystkiego zrzucać na podłogę aby dokopać się do pościeli. Gdy się obudziłem stwierdziłem że narzuta nie była już od dawna prana o czym mogą świadczyć pewne plamy na jej rokokowym ciemnym wzorze.
Jasne plamy...
Chyba jednak komuś przede mną udał się podryw na dyskotece. Może do stylowych okularów dołożył jeszcze foliówkę Hugo Bosa i miał buty adidos a nie jakieś ubłocone obuwie kupione z wojska.

Rano po wyciągnięciu motocykla z myjni nadjechał spóźniony nowy znajomy.
Katar z wczoraj na szczęście mu przeszedł.
Pojechaliśmy do jego kolegi po oponę. Sprawdzałem ją kilka razy tak to był ten rozmiar.
Opona fakt faktem już dawno nadawała się do wyrzucenia. U mojego mechanika motocyklowego opony w znacznie lepszym stanie leżą na kupie z odpadami.
Zapłaciłem za nią 120zł trochę mnie ta cena zdziwiła ale nie protestowałem bo wiedziałem że i tak nie mam wyjścia i jak by gość chciał za nią 250zł to i tak bym ją kupił.
Pojechaliśmy do wulkanizacji gdzie z małą pomocą wulkanizatora wymieniłem oponę.
Gdy pracownik zapytał się co zrobić ze starą oponą powiedziałem aby ją wyrzucił. Wtedy włączył się odkatarzony i powiedział kategorycznie że jeśli ja jej nie chcę to on ją zabiera na pamiątkę.
Pewnie myślał że jeszcze na niej pojeździ ale się srogo pomylił.
Pojechaliśmy na śniadanie. Chciałem się jakoś odwdzięczyć mojemu nowemu znajomemu, nawet nie chciał słyszeć o jakiejkolwiek zapłacie. A prawda była taka że gdyby nie on to nie miał bym opony i nie miał bym gdzie spać w mieści gdyż internet dalej mi nie działał mimo nowej karty.
Jedyne na co się zgodził to postawienie sobie śniadania. Niestety nie zjadł za wiele i było mi głupio bo naprawdę poświecił kilka godzin swojego czasu i bardzo mi pomógł. A ja tylko zapłaciłem za jego śniadanie 20zł. Na pamiątkę dałem mu 2zł zawszę ich trochę wożę gdyż się podobają ludziom za swoją dwu barwność i są lekkim suwenirem.
Zrobiliśmy wspólne zdjęcie i gdy wyjeżdżałem z miasteczka spojrzałem na zegarek była 11.00. Nie minęły nawet 24 godziny od momentu gdy znalazłem się w trudnej sytuacji która przekreśliła dalszą wycieczkę ale dzięki pomocy i zaangażowaniu przypadkowych Rosjan łatwo i szybko uporałem się z problemem z którym nie uporał bym się tak łatwo w Polsce nie wspominając o bardziej rozwiniętym kraju.

Minęło parę godzin jazdy gdy okazało się że tylne koło znów dziwnie się zachowuje, łożyska w tylnym kole padły i musiałem skręcić do jednego z ostatnich miasteczek na trasie.
Znów pojawiło się to niepokojące uczucie....
#mpetrumnigrum #podroze #motocykle
  • 15
@mpetrumnigrum: Patrząc na wschód gdzieś tak 30-40 km przed Białymstokiem zaczyna się kraina ludzi którzy mają stary słowiański zwyczaj pomagania sobie oraz obcym oraz (drugie) zainteresowania nieznajomymi tzw. efekt Marco Polo.
Znam ludzi którzy jeżdżą na Wschód głównie żeby poczuć tą atmosferę.
Proponuję więcej ludzi mniej internetu :-)

Gx
Kiedyś na pewno pojadę na taką wyprawę. Nie wiem jeszcze czym, chyba jakimś lekkim enduro, ale pojadę.


@BratProgramisty: Nie musisz mieć motocykla enduro aby jechać do Irkucka. Główne drogi w Rosji są w niewiele gorszym stanie jak główne w Polsce (S). Za Irkutskiem pojawiają się uskoki asfaltu takie oberwania po 20cm, jakby wieczna zmarzlina puściła albo woda wymyła grunt, Niebezpiecznie jest tam jeździć szybko w nocy.
Na Syberii za Irkutskiem lub
enduro ze względu na możliwość zjazdu w boczne dróżki. Niestety moim Ironem tam nie wjadę. Jeśli dysponowałbym nieograniczną ilością czasu to pojechałbym Dnieprem.


@BratProgramisty: A ja na twoim miejscu wsadził bym silnik od BMW wraz z kardanem i tylnym kołem.
Wiem że było jakieś BMW z lat 80-tych z którego silnik pasuje prawie idealnie.
Osobiście kupił bym BMW GS 1100 bez ABS i przełożył z niego silnik wraz z wałem tylnym
ty się jeszcze wahasz? Dawaj :)


@golf3cabrio: Spokojnie najpierw muszę tego skończyć.
A jakoś ostatnio weny nie mam.
Czasem usiądę zacznę pisać przeczytam to co napisałem i mówię sobie
=Zdzichu ale #!$%@? bakłażan z tego wyszedł.
Gdy dziś czytam to co wczoraj napisałem to też wiele bym zmienił.

A najgorzej jak wracam do moich pierwszych wpisów o wiosce wierszynie i wyspie Olchon. Tego się czytać nie da.
@mpetrumnigrum: nie ma opcji na silnik z BMW. Uważam, że Dnieprowski silnik nie jest zły sam w sobie. A nawet jeśli się coś zepsuje to jest to część przygody. Nie jestem typem zwiedzacza, nie interesują mnie żadne zabytki po drodze. Interesuje mnie tylko jazda motocyklem i ewentualne niespodziewane sytuacje na drodze. Części do Dniepra/Urala kupię wszędzie, podążając z Polski na wschód. Części do BMW już nieco gorzej, a budżet zupełnie inny.