Wpis z mikrobloga

#kaczynski #referendum #pis #warszawa #prezydent #stolica #prezes #gronkiewicz-Waltz #guzial

Przez stołecznym referendum prezes Kaczyński składa samokrytykę

Jarosław Kaczyński, w kontekście referendum, ma już przed oczami zdobytą Warszawę. Potrzebuje jeszcze tylko kilka chwytów politycznych i psychologicznych, aby obrany kierunek parcia PiS na stolicę, mógł się spełnić. Poszedł na samokrytykę. Składa, więc mieszkańcom stolicy ukłony. Bije się w piersi i w sprawie Łodzi przyznaje: byliśmy pierwsi! To ja - przyznaje szef PiS - wzywałem, aby nie iść na referendum w Łodzi.

Ale to dawno było. I minęło i co innego znaczyło. To było nie to, co czyni dziś premier Tusk. Skruszony prezes wzywa do politycznej zgody przy urnach. Idźcie ludziska z daleka i bliska, idźcie w stolicy do urn. Każdy, kto tu mieszka, dobry i zły koleżka - wystarczy, że chciałby tu mieszkać, bo płaci w stolicy podatki – powinien stanąć 13 października w kolejce wyborczej siatki, po porcję świeżej, smakowitej powyborczej sałatki.

Szyderstwo - szyderstwem, ale samokrytyka prezesa pachnie satyrą sprzed lat, kiedy to pewien znany ongiś polityk – po wielkim przełomie politycznym w kraju – był tak silnie samokrytyczny, że aż do bólu. Powiedział na wysokim forum swojej grupy, mniej więcej tak: "Samokrytycznie przyznać muszę, że popełniłem błędów wiele, ale obiecam z całej duszy, rychłą poprawę - przyjaciele". Poprawa była kilka dni. Potem wróciła stara norma. Polityk ćwiczył na oczach ludu stalinowską naturę – bez lęku o demokrację i kulturę.

Wróćmy do rzeczy, do działań prezesa PiS. Jarosław Kaczyński skrytykował premiera Tuska i prezydenta Komorowskiego, za wypowiedzi mające zniechęcać do udziału w stołecznym referendum. Jak podkreśla - po raz pierwszy w tym przypadku - próbę obniżenia frekwencji podjęli politycy mający najwyższe funkcje państwowe. Przyznał, że wprawdzie sam nie jest bez winy, nawiązując do referendum w Łodzi, ale podkreślił: czym innym jest wypowiedź szefa partii, a czym innym wypowiedzi osób pełniących najważniejsze funkcje w państwie.

Tłumacząc to na język tłumu: "Popełniłem błędów wiele, ale obiecam… przyjaciele…" Zdaniem prezesa Kaczyńskiego, referendum w Warszawie mogłoby być dobrym przykładem i odpowiednim polem, dla odbudowania nieistniejących w Polsce i w stolicy, "możliwości zawierania politycznego konsensusu".

W trosce o społeczno-polityczny interes i swój wizerunek - Jarosław Kaczyński proponuje, w związku z tym, aby politycy wszystkich partii dobrowolnie "zrezygnowali z wzywania do nie uczestniczenia w referendum", w sprawie odwołania prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz. Według niego, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zwolennicy i przeciwnicy pani prezydent Warszawy, spotkali się "przy urnach wyborczych". Prezes PiS dodał, że ma wyniki sondaży, które wskazują, że "może ona wygrać kolejne wybory". Niech próbuje – zdaniem prezesa.

Jak mówi prezes PiS, pod rządami dzisiejszej koalicji mechanizmy kontroli są wyłączone, dlatego tak ważna jest dodatkowa w polskiej konstrukcji ustrojowej "forma demokracji", jaką jest referendum. Jarosław Kaczyński przemawiał na ten temat w kuluarach Rady Warszawy, aby ogłosić mieszkańcom, poparcie projektu "Warszawskiej Karty Rodziny" - systemu zniżek dla rodzin wielodzietnych.

Polityczne wystąpienie prezesa Kaczyńskiego otworzyło debatę: "Referendum. Twój głos jest ważny!?", zorganizowaną przez Fundację Akademii Samorządności. Referendum warszawskie ma odbyć się 13 października. Do daty tej zostało osiem dni. W tym czasie może się jeszcze dużo wydarzyć.

W tym czasie, gdy w sprawach stołecznego referendum, pełną inicjatywę zawłaszczył PiS - inicjator zmiany prezydent Warszawy i zbiórki podpisów pod wnioskiem referendalnym - Piotr Guział z Ursynowa, chodzi w świecie marzeń i nadziei: "Mam głębokie poczucie, że w tej chwili współrządzę Warszawą" – powiada z przekonaniem dziennikarzom.

- Mam poczucie, że współrządzę w tej chwili Warszawą. Gdyby pani Gronkiewicz-Waltz nam nie przeszkadzała, gdyby odeszła, to rządzilibyśmy jeszcze skuteczniej. Potrzeba zmiany jest kolosalna - mówi Guział, burmistrz Ursynowa, w rozmowie z portalem polskatimes.pl. I dorzuca argumenty: Prezydentami miast są włodarze rządzący miastami z liczbą mieszkańców powyżej 100 tys., więc nazywanie mnie, burmistrza 150-tysięcznej dzielnicy Ursynów, prezydentem ma pewne uzasadnienie…

Z danych Fundacji Akademii Samorządności wynika, że z dotychczas (w 2013 roku) zorganizowanych 111 referendów w 85 gminach w kraju, skutecznych było 16, czyli 15 procent. A to oznacza, że odwołanie władz na drodze referendum, rzadko spotyka się z zainteresowaniem ustawowej liczby mieszkańców.

Jarosław Kaczyński, mając na uwadze wszystkie doświadczenia, wynikające z prostej i wymownej statystki krajowej, zagrzewa do walki wojennej metodami cichego podstępu, dla uspokojenia przeciwnika. Wyrwał z Rady Polityki Pieniężnej wybitną profesor ekonomii, Zytę Gilowską, aby sposobić ją do roli przyszłej prezydent Warszawy. Bo prof. Piotr Gliński powinien być dobrym kandydatem PiS na prezydenta wszystkich Polaków. W międzyczasie Piotr Gliński wzywa Hannę Gronkiewicz-Wltz do publicznej debaty. Być może nie zna najnowszych planów prezesa.

W szeregach wroga, w tym czasie, następuje przegrupowanie szyków i wykopywana przez PiS, prezydent stolicy, szykuje się na szefowanie lokalnej PO, co ma jej dać wzmocnienie polityczne na stołku prezydent Warszawy, lub w innym przypadku – w roli komisarza. Czym teraz zaskoczy armia PiS? Stratedzy prezesa dumają dniami i nocami nad planami uderzenia zza węgła. Niebawem wypalą ogniem ze starej kolubryny… To pewne.

Stanisław Cybruch

#polska
  • 1