Wpis z mikrobloga

564 484 + 552 = 565 036

Poland Gravel Race, 540km i ponad 10km w górę.

Czwartek, dzień pierwszy start 8:50

Już po kilku minutach jazdy i pierwszym podjeździe wiedziałem, że będzie bardzo ciężko. Niestety szybko zaczęło brakować lżejszego przełożenia i do samego końca często musiałem rower wypychać. Nie było to za wygodne w butach o skali twardości 10 na 12, szczególnie po kamieniach.

Do wieczora po 150km~ minąłem około 50 osób zmieniające dętki, u mnie opony w systemie bezdętkowym sprawdziły się świetnie. Na 135km przedziurawiłem oponę, ale skończyło się tylko na tym, że trochę pochlapałem mleczkiem, dopompowałem koło dwa razy i dziura się załatała.

Koło 21 udało się znaleźć kompana o bardzo podobnym tempie do jazdy przez noc. Podczas jednego z podjazdów zatrzymuję się i mówię do kompana, że brak sił i chwilka postoju, po kilku sekundach ryk pobliskiego niedźwiedzia jednak odnalazł we mnie siły do dalszej i nawet szybszej jazdy.

Noc była zimna i podczas zjazdów nie było zbyt komfortowo, nie pomagało to, że o 1 w nocy wpadlem jedną nogą do rzeki. Do godziny 4 udało się dojechać do 275km~ i rozłożyć mój cały sprzęt biwakowy który składał się z jednej rzeczy - materaca. Udało się przespać 1.5h, gdy się obudziłem kompana już nie było i w dalszą drogę wyruszyłem sam.

Piątek, dzień drugi 280km do mety.

Nie za wiele się działo, brak sił, problemy żołądkowe, sporo wypychania roweru. Tereny przepiękne, szczególnie spodobał mi się Magurski Park Narodowy.
Udało się przejechać tylko 120km i na 400km zdecydowałem się na długi nocleg w łóżku w Krynicy.

Sobota, dzień trzeci 150km do mety.

Po 7h snu obudzony przez awaryjny budzik o 5:30 zacząłem się zbierać do dalszej jazdy. Ciuchy "uprane" w kranie niestety za bardzo się nie wysuszyły, więc początek jazdy chłodnego poranka nie zapowiadał się komfortowo. Po założeniu buta i poczuciu jak otartą mam stopę przez wypychanie roweru, morale opadły i myślałem, że to mój koniec. Zdecydowałem, że dojadę 5km na Orlen i jeśli plastry nie pomogą to się wycofuję. Pięć plastrów diametralnie zmniejszyło ból podczas chodzenia i wyruszyłem w dalszą drogę. Niestety po godzinie ósmej zaczęła się ulewa i po chwili byłem tak mokry, że nie poczułbym żadnej różnicy gdybym wszedł do rzeki. Na szczęście tego dnia trasa była łatwiejsza, podjazdy były dłuższe, ale mniej strome i względnie mało wypychałem rower. Przepiękne widoki towarzyszyły prawie cały dzień i po 17 udało się dojechać do mety. Na mecie czułem się względnie dobrze, Szczególnie jestem zaskoczony jak dobrze sprawdziły się spodenki Assos Mille GT.

Na mecie zameldowałem się po 56h 43m co dało mi 69 miejsce na 293 uczestników. Z wyniku jestem zadowolony.

#rowerowyrownik #gravel #rower

Skrypt | Statystyki
StarozytnyChrabaszczSzablozebny - 564 484 + 552 = 565 036

Poland Gravel Race, 540km ...

źródło: comment_1629010410X2eRrwACmZRfqLPWwlBfzs.jpg

Pobierz
  • 27
To raczej nie niedźwiedź tylko jeleń


@a231: Też tak miałem w Tatrach, że myślałem, że to jelenie, dopóki nie sprawdziłem na YT jak brzmi jedno i drugie, w 95% przypadków to jednak misiek się drze