Wpis z mikrobloga

Większość wykopków podczas #podrywajzwykopem obawia się wpadnięcia we #friendzone. Ja natomiast za wszelką cenę starałem się w tej strefie utrzymać, co przyniosło efekt odwrotny do zamierzonego - dziewczyna się we mnie zabujała. A była to taka mała, nieco pulchna dziewica, która po prostu na każde moje ciepłe słowo reagowała zawilgoceniem pochwy (co prawda pochwy mi nie pokazała, ale domyśliłem się po zapachu). Dziewczyna ta była naprawdę bardzo sympatyczna, wrażliwa, można było pogadać z nią na każdy temat. Bardzo zależało mi na tej przyjaźni. Byłem już wtedy żonaty i nie miałem zamiaru iść z nią do łóżka. Po prostu czasem kupiłem jej kwiatka albo jakąś figurkę, bo chciałem, żeby jej było miło. Lubię sprawiać bliskim przyjemność. Może to dziwne, ale akcja rozgrywała się na studiach i naprawdę tylko z tą jedną dziewczyną można było o czymś sensownym pogadać, bo reszta tylko pieprzyła o gierkach albo o tym, jak to piłkarz X strzelił gola. A z nią rozbijaliśmy takie gejowskie sprawy, którymi byś żony nie chciał martwić, ale równocześnie takie, o których wolałbyś żonie nie mówić. No wiecie, taka gejoza. I vice versa. Ona też mi się zwierzała... czasem nawet za bardzo. No po prostu taka kumpela a'la siostra.

Pomagałem jej zaliczyć wiele przedmiotów, wyciągałem z dołów i inne takie... kochałem ją, owszem, ale jak siostrę. No i ta siostra oczywiście któregoś dnia poznała fagasa i nasza przyjaźń się skończyła.

Wiem, że to oczywiste, banalne, żałosne, proza życia itd... ale jakoś tak smutno jednak. Takim idealistą byłem, takim starym naiwniakiem, że " #przyjazn az po grob", a dostałem z buta w mordę. No ale co zrobić. Życie toczy się dalej. Teraz jestem starym, zgorzkniałym pierdzielem i piszę takie wysrywy na wykopie.

Żeby wam poprawić humor, to napiszę jeszcze, że starałem się tę przyjaźń "naprawić" xD Pisałem jakieś pierdoły do niej, że się nie gniewam i rozumiem, że poznała chłopaka i że się zaangażowała i prosiłem, że może po tych dwóch latach (bolcowania) zechce wrócić do naszej relacji xDD Takie typowe teksty #przegryw. Odpowiedź uzyskałem, że "nie" i że przeszła jakąś kurację psychologiczną i teraz jest niezależna, a mnie brakuje "filingu".

Więc na koniec okazałem się wybrakowany.
Ale jak wzięła ślub, to oczywiście musiała się ze mną skontaktować i mi to przekazać.
Taka to przyjaźń właśnie.

Nie wiem, czy Kasia to czyta, ale w sumie tak jak teraz na to patrzę, to ch*j jej w cyce. ¯\_(ツ)_/¯
#zalesie #smutek #depresja #milosc
  • 14
@DIO_: nie do końca oleją, ja np mam takiego znajomego co się normalnie odzywa ale tylko gdy czegoś potrzebuje...
Niby na początku jakieś no co tam itp ale ja już wiem że zaraz napisze czego tym razem potrzebuje. A tak to z dziewczyną cały czas spędza, raz mi zaproponował wyjście na piwo, odpisałem po 15 minutach to już nie bo jednak dziewczyna przyjeżdża. Czy to jest #!$%@? aż taki problem wyjść
@DIO_: coś w tym jest. A może po prostu jeszcze nie doświadczyliśmy prawdziwej przyjaźni?
@Makak87: nie dotknąłem jej nawet. Żonę pozdrowię (mimo, iż standardy wykopowej społeczności nakazywałyby wymyślenie jakiejś ciętej riposty, do której reszta gawiedzi mogłaby się brandzlować).
@Napoleon_przegrywarte69: a na takich typów to już w ogóle mocz trzeba lać. To już wolę tę swoją Kasiunię, która przynajmniej zniknęła na dobre (poza epizodem z informacją o ślubie) niż takiego
@Makak87: OK. Oczywiście to tamten ją dwa lata bolcował. Myślałem, że się przez ten czas wyszaleje i wtedy wrócimy do naszej relacji. Myliłem się. ( ͡° ͜ʖ ͡°)

@Napoleon_przegrywarte69: rozumiem to doskonale. Nie ma niczego złego w byciu dobrym i pomocnym człowiekiem. Niemniej, to dla własnego komfortu psychicznego musisz postawić sobie jakąś granicę (jeśli nie potrafisz odmówić pomocy, to nie znaczy, że jesteś gorszy - wręcz
całkiem świnia z Ciebie skoro wiedziałeś że z jej strony to zakochanie A NIE PRZYJAŹŃ. I ona starała się odciąć od tej toksycznej znajomości, a Ty tylko o sobie myślałeś.


@szyfraplus: No pewnie! Przecież sama nie mogła powiedzieć co czuje, tylko musiała czekać, aż facet jej to powie! Wszystko jest winą faceta, nikt nie chcę brać pod uwagę bierności kobiety, która sama też może wykonać kolejny krok - Tak, to możliwe!
@TrisssMerigold: @szyfraplus: wiedziała o żonie. Ja nie ukrywam, że byłem głupi i naiwny, ale naprawdę patrzyłem na tę relację idealistycznie. To, że się zabujała ogarnąłem w zasadzie po fakcie, kiedy wszystko się posypało.

Rzeczywiście, dużo myślałem o sobie. Daleko mi do ideału Ja po prostu uważam, że można było o tym jakoś szczerze porozmawiać. Boli nagły brak utraty zaufania? Brak wiary we mnie? Nie wiem, może ją to wszystko przerosło.