Wpis z mikrobloga

Klasyfikujecie seriale za bardzo zero-jedynkowo. W każdym są lepsze i gorsze punkty. Po kolei.
Friends: robotę robią Joey z Chandlerem i o dziwo Ross, który swoją ciapowatością potrafi rozśmieszyć. Rachel jest neutralna, nadrabia naiwnością i czasem zgryzliwością. Cringe zaczyna się u Fibi która za bardzo robi z siebie idiotkę (smelly cat o jakie śmieszne), Joey też czasem przesadza z debilizmem ale nie jest to aż tak rażące. Natomiast królową spierdoxu jest oczywiście
Teraz jak oglądam powtórki to bardziej działa nostalgia. Dodatkowo czas leci i część żartów sprzed 30 lat może mniej śmieszyć, albo być nieaktualna.


@koniecswiatajestbliski: ja oglądałemjakos rok temu porażka pierwszy, chwilami musiałem się zmuszać ale to dobry serial. Jeśli jestes targetem wiekowym to ten serial będzie zawsze aktualny i dobry bo.... jest życiowy. Odcinki -poza zapychaczmi 2-3 na sezon- tworzono w ten sposób ze scenarzyści zbierali anegdotki od znajomych a potem
Friends: robotę robią Joey z Chandlerem i o dziwo Ross, który swoją ciapowatością potrafi rozśmieszyć.


@pablohini: Ciapowatość Rossa też mnie wkurzała, bo jest wymuszona, hehe dorosły chłop, a zajmuje się dinozaurami- takie głównie żarciki ze strony kelnerki Rachel w stronę wykładowcy paleontologii. Ten serial promował trochę taką infantylność.
@cpt_foley: tylko skąd taki hajp na niego? Obejrzałam dwa jego programy. Pierwszy mi nie siadł, ale mówię, trochę czasu minęło dam gościowi szansę. Musi coś w tym być, skoro jest taki popularny. Po drugim programie, którego nie dałam rady do końca obejrzeć stwierdziłam, że ludzie nie wyrośli z polskich kabaretów i nadal czerstwy humor ma u nas branie. To jest ten sam poziom.
@Bomfastic A oglądałeś Community? Dla mnie był bardzo śmieszny, a wcale się na tę śmieszność nie silił. Jak pojawiał się jakis humor sytuacyjny, to mógł po kogoś nie rozbawić, ale nie można powiedzieć, że był przy tym cringe'owy.