Wpis z mikrobloga

Ale Niemcy to sa dziady. Zycie zmusilo mnie do zrobienia zakupow na dowoz. Naprawde sporych. Lista zawierala prawie 70 pozycji, w tym chyba ze 20 wedlin. No wlasnie, wedlin. Powybieralismy co chcemy, potwierdzam zakupy a tu mi wyskakuje info, ze paru towarow nie ma- proponuja zamienniki. Jak w PL - nigdy #!$%@? nie ma w 100% tego co chcesz. Ale wuj tam, patrze co mi chca zamienic. Oczywiscie moje ulubione paczkowane wedliny chca zamienic na jakis totalnie nieznany mi szajs. Wedlina 1 - szajs - rezygnuje. Wedlina 2 - szajs - rezygnuje. I tak z 10x pod rzad. Naraz cud - od jedenastej nie proponuja zamiennikow, wedlina jest. Potwierdzam wiec zamowienie, wybieram date i godzine, place i czekam. Dowoz dzis wieczorem. Otrzymuje maila z potwierdzeniem. Wszystko ok. Dzis otrzymuje drugiego maila potwierdzajacego. Wszysko ok, ale…. Beda zamienniki. Zgadliscie #!$%@?, powymieniali mi te pozostale wedliny. Nosz do licha ciezkiego. Mialem zostawic porzadny napiwek, a tak Bogu ducha winny szofer po wniesieniu towaru otrzyma uroczystego kopa w doope z informacja, by przekazal go dalej swojemu pracodawcy #niemcy #zakupy
  • 9
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@richard73p: to nie Niemcy tylko niektóre sklepy mają takie praktyki. W Polsce również, np Auchan i kiedyś tesco często rzucali zamiennikami, co denerwowało. Frisco np nigdy tego nie robi.
@Zetembe: REWE, poniekad szczebel wyzej niz ichnie Lidle i Aldiki. Ale ja serio wole zamienniki akceptowane a nie wrzucane na sile. Tyle, ze tu nie chodzi o fakt zamiennikowania, a o sposob jak do tego doszlo.