Wpis z mikrobloga

Pierwszy raz cos pisze! Mirki, pijcie ze mba mną kompot! Wlasnie urodziła mi sie córka. W zeszly piatek narzeczona dostala skierowanie do szpitala po zlych wynikach ktg. Przebadali w weekend, ale ze to weekend to Pani poczeka do poniedziałku. W poniedziałek lekarz bada i mowi, ze spokojnie mozna bylo przyjść w srode. Od poniedziałku wstrzymane wizyty bo 8 kobiet ma covid. Super, tego brakowalo, koniec ze spelnieniem marzenia bycia przy porodzie. Od wczoraj wieczora wrocila ta mozliwosc.
Dzisiaj od rana koczowanie pod sspitalem, bo porod wywoływany, cholera wie, kiedy sie zacznie, a do szpitala 40 minut. Jako, ze nie jestem panikarzem, czatowalem pod szpitalem od 9:00. O 16 pozwolili wejsc, nic sie nie dzialo, spodziewany porod na następny dzien. Dwie godziny później: "panie Tato, prosze, moze Pan przeciac pępowinę". Najpiekniejszy dzien w zyciu. Mega szacun dla kobiet, ze daja rade, od dzisiaj inaczej na to patrze.
  • 1