Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Cześć. Nie mam konta na wykopie, ale od kilku lat codziennie tu zaglądam, głównie śledzę tag #blackpill oraz ♯przegryw. Mam trzydzieści parę lat, taką se sytuację życiową i jestem strasznie zaburzony psychicznie, bo największą przyjemność sprawia mi niszczenie kobiet, z którymi się związałem. Nie mam tu na myśli wyzywania w internecie czy akcji spod szyldu "wystawianie p0lek na tinderze", ale wchodzenie w zazwyczaj długoletnie, intensywne związki, w których poprzez dostarczanie przeciwstawnych emocji, staram się owinąć wokół szyi partnerki metaforyczny sznur – na przemian luzuję go i zaciskam, badając ich odporność, przywiązanie i granice psychicznej wytrzymałości. Kocham je, straszę, adoruję, grożę, ubóstwiam, krzywdzę, daję im wszystko, by ostatecznie wszystko odebrać. Innymi słowy najpierw upajam je miłością i całą tą otoczką, by potem brutalnie wdeptać w ziemię. Staram się je uformować na mój obraz, a mój wewnętrzny obraz, mówiąc delikatnie, nie zachwyca.

Dlaczego to robię? Nie wiem. Chyba dlatego, że mogę. Zapewnia mi to zastrzyk adrenaliny, a muszę ją odczuwać, bo inaczej mam wrażenie, że w ogóle nie istnieję. Że jestem martwy.

Nie spałem może z wieloma kobietami (było ich dziewięć), ale nigdy nie interesowały mnie przelotne znajomości, nigdy też takich nie szukałem. Żeby wejść komuś do głowy, potrzebujesz zazwyczaj długich miesięcy, czasem lat. Mam podskórne przeświadczenie, że te dziewczyny dalej są "moje", że odcisnąłem na nich takie piętno, że będą je nosić przez całe życie. Na pewno je zmieniłem i w pewien sposób ukształtowałem. Świadomość, że wspominają mnie do teraz (nieważne, że zapewne niezbyt ciepło), że czterem z nich odebrałem dziewictwo, niezdrowo mnie nakręca.

Czemu w ogóle o tym piszę? Bo wiedząc, że jestem antyspołeczny, jakiś rok temu podjąłem odważną decyzję i zerwałem WSZELKIE kontakty z ludźmi poza rodzicami i rodzeństwem. Nie mam już kumpli, którymi też manipulowałem, nie chcę poznawać nowych dziewczyn, bo wiem, że to, co robię, jest złe i wiem, że schemat niszczenia powtórzyłby się i w tym dziesiątym przypadku, a mnie być może zaprowadziłby za kratki. Pewnego dnia przestałem po prostu odbierać telefony i odpisywać na smsy, od lat nie korzystam też z żadnych mediów społecznościowych. Teraz panuje błoga cisza. Uznałem, że totalne wycofanie na ubocze życia to w moim przypadku najbezpieczniejsze wyjście. Nie mam wyrzutów sumienia, po prostu dojrzałem chyba na tyle, by z tym skończyć. Jak narkoman, który w końcu rzucił ćpanie. Ciągnie mnie oczywiście do powtórki, nie powiem, brakuje mi poczucia dominacji i władzy, zwłaszcza że od paru lat to kobiety rozdają karty na rynku matrymonialnym i #!$%@?ło im od atencji, więc fajnie by było chociaż jedną utemperować. Adrenalinę rekompensuję sobie jednak w inny sposób, no i pozostało mi wspominanie poprzednich związków, w czym też odnajduję frajdę.

I właśnie z jednym wspomnieniem chciałbym do was przyjść, o ile będzie zainteresowanie. Mowa o mojej najbardziej dziwnej i kreatywnej akcji: rok po rozstaniu z przedostatnią dziewczyną, którą lubię najbardziej ze wszystkich (borderka masochistka - bolesne doświadczenia z przeszłości niejako uodporniły ją na mój „urok” i sztuczki, więc czasem myślałem nawet o niej w kategorii równoległego partnera), postanowiłem odgrywać przed nią tajemniczego okultystę, który wie wszystko o jej życiu (znam ją na wylot, ponadto nawet po takim czasie miałem dostęp do jej maila i mediów społecznościowych, więc wiedziałem na bieżąco, co się u niej dzieje). Wkurzyłem się, bo podczas rutynowego szpiegowania (przypominam - rok po rozstaniu, kiedy sam spotykałem się już z inną) dowiedziałem się, że zaczyna z kimś flirtować. Nie spodobało mi się to. Przez dwa miesiące robiłem jej sieczkę z mózgu: gadałem o ezoteryce, zdradzałem fakty z jej życia, jakich żaden anonimowy gość z internetu nie mógł znać, kazałem liczyć martwe zwierzęta na drodze, odprawiać dziwne rytuały, wysyłać mi zdjęcia, jak liże kibel albo kręcić filmiki, na których sama się policzkuje. A że interesuję się wszystkim po trochu i bardzo dużo czytam, to o okultyzmie też co nieco wiem - całość trzymała się kupy. Zebrało się tego blisko 700 maili; mógłbym publikować screeny po kolei albo wybierać te najbardziej "soczyste". O ile kogoś w ogóle interesuje taki #!$%@? kontent. A jakby to chwyciło, poopowiadałbym może o innych związkach albo o czym byście tam chcieli poczytać.

Publikacja postów byłaby formą terapii, bo uważam, że rozmowy z psychologiem to #!$%@? farsa.

P.S. To nie bait ani wynurzenia znudzonego mizogina (chociaż nie mam się za takiego, uważam że kobiety są bardziej interesujące od większości współczesnych, skundlonych mężczyzn) - lubię wszystko dokumentować, więc do każdej historii zostałby dołączony dowód: screeny rozmów, maili, zdjęcia (oczywiście zamazane, by ukryć wizerunek swój i dziewczyn), jeśli byłaby potrzeba to pisma z policji albo wypisy ze szpitala psychiatrycznego.

P.S.2 Dziewczyna od "przekrętu na okultystę" ma się dobrze, a po całej akcji – gdy w końcu zabawa mi się znudziła i odkryłem karty – uprawiałem z nią najlepszy, najbardziej zdeprawowany seks życia. Przy okazji „oszczędziłem” też dziewczynę, z którą wtedy kręciłem, bo na pewien czas wróciliśmy do siebie. Jak sama powiedziała, podniecało ją moje szaleństwo.

P.S.3 Blackpill ma cholernie dużo racji, gdybym był brzydki to żadna z tych historii nie miałaby miejsca, co najwyżej dawno siedziałbym w więzieniu. Wystarczyło 195 cm wzrostu i brak kartoflanej mordy (ot, przeciętny wysoki gość, daleko mi do chada), a resztę nadrabiałem wyrachowaniem, żonglerką emocji i charyzmą. Wiem jedno - kobiety PRAGNĄ huśtawki emocji, negatywnych i pozytywnych bodźców na zmianę, byle intensywnych. Tak najłatwiej zainteresować je, zatrzymać przy sobie i powoli osaczać. Kasa to mit, chyba że mowa o przerobionych, szukających stabilizacji trzydziestkach+ albo zwykłym układzie sponsorowanym, ale takie pseudorelacje nigdy mnie nie interesowały; za pieniądze nie kupisz prawdziwego pożądania, co najwyżej możesz się oszukiwać jakąś marną namiastką. Ja nawet jakbym chciał, to na taki układ nie mógłbym sobie pozwolić – nie mam własnego mieszkania, całe życie robię na minimalnej, a jeszcze część byłych partnerek dawała mi forsę.

Pytanie, czy kogoś w ogóle interesowałyby takie wynurzenia toksyka i psychopaty.

#zwiazki #okultyzm #psychologia

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #61da375bb83435000b908656
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: LeVentLeCri
Doceń mój czas włożony w projekt i przekaż darowiznę
AnonimoweMirkoWyznania - #anonimowemirkowyznania 
Cześć. Nie mam konta na wykopie, al...

źródło: comment_1641705080GhlCsQBXeEZoefZsZ3sggJ.jpg

Pobierz
  • 19
via Wykop Mobilny (Android)
  • 7
@AnonimoweMirkoWyznania: z twojego opisu wszystko wskazuje że jesteś psychopata co wynika albo z trudnego dzieciństwa albo z genów. Zdrowe osoby nie zwiaza się z takimi osobami jak ty, także skupiasz wokół siebie same toksyczne środowisko i wysnuwasz na ich podstawie wnioski które mają dotyczyć wszystkich. Myślę że to błąd. Możesz manipulować słabymi kobietami ale to tylko pewna forma okrutnej zabawy, naturalne że silne kobiety ci się podobają bo stanowią po prostu
@AnonimoweMirkoWyznania nie ma sensu żebyś pisał
Bohaterowie do bólu przeciętni, teksty prostackie a sytuację jak z podrzędnego harlequina, a wiesz gdzie kończą takie opowiadania? ( ͡º ͜ʖ͡º)
W rękach starych bab których jedynym sukcesem w życiu była praca w supermarkecie ¯_(ツ)_/¯
@rosso_corsa: ty żyjesz w innym świecie. Przecież kobietom nie przeszkadza kiepski charakter czy toksyczność związku. O tym mówi blackpill. Wystraczy morda, wzrost, emocje Chada i każda daje się zmanipulować.

Jest masa studentek z dobrych domów, które np chodzą z kibolami, co ledwo się wysławiają.
ty żyjesz w innym świecie. Przecież kobietom nie przeszkadza kiepski charakter czy toksyczność związku. O tym mówi blackpill. Wystraczy morda, wzrost, emocje Chada i każda daje się zmanipulować.


@Pozytywny_gosc: pozdrow w takim razie swoja mame, ktora tam siedzi i tylko czeka az jakiś czad wytrze nią podłoge i wyrzuci do smietnika
@AnonimoweMirkoWyznania: kobiety nie pragną emocji, o których piszesz, tylko osoby niezrównoważone emocjonalnie.

A potrzeba kontroli sytuacji to cecha typowa dla ludzi o niskim poczuciu własnej wartości, nie psychopatów. W przypadku utraty kontroli odczuwają lęk, bo boją się zranienia, które mogą otrzymać, gdy nie kontrolują wszystkiego.

Z twojego opisu odczuć wewnętrznych wychodzi za dużo emocji, żeby stwierdzić, że jesteś antyspołeczny, ale dalej możesz przejawiać zachowania antyspołeczne. Widać zranienie (smutek-->złość-->zemsta), potrzeba kontroli (lęk
dwukropke: Właśnie niedawno uciekłam z takiego związku. Oprócz zainteresowania okultyzmem w zasadzie wszystko było tak samo. Przez miesiąc codziennie po nim płakałam, a potem zdałam sobie sprawę, że to, co czuję, to po prostu syndrom sztokholmski. Przeszło jak ręką odjął. Ja nie jestem zainteresowana takim dziennikiem, uważam, że jesteś chory i uważam, że terapia by Ci pomogła, gdybyś tylko chciał i znalazł wystarczająco silnego i inteligentnego terapeutę, którym byś nie manipulował.
OP: @rosso_corsa: Rzecz w tym, że te dziewczyny nie były słabe. To w większości były "silne, niezależne kobiety", które obecnie, z tego co widzę, w przeciwieństwie do mnie prowadzą bardzo udane życie zawodowe (jedna jest dosyć znaną osobistością w środowisku artystycznej lewicy, inna to aplikantka sędziowska itd.). Lubię myśleć, że zaszły tak daleko między innymi dzięki temu, co im zrobiłem - zahartowałem je. Rozbiłem na drobne kawałki, z których potem
OP: @laxmanCR7: Od kiedy to inteligencja i umiejętność poprawnego pisania ma być wyznacznikiem sukcesu w życiu zawodowym? Proszę Cię... Nie ukończyłem studiów, całe życie robię w gównorobotach za pensję w okolicach 2k netto, nie lubię pracować i najchętniej nie pracowałbym wcale, ale wtedy zdechłbym z głodu. Wybieram mało angażujące roboty biurowe, gdzie machinalnie odbębniam swoje a w międzyczasie czytam (czytam głównie w pracy, rocznie przerabiam jakieś 200 tytułów, od literatury
OP: @incognitonion: Muszę się poważnie zastanowić nad tym, co napisałaś. Masz dużo racji. Nie chcę się nad sobą rozwodzić, powiem tylko, że mogę wskazać dokładny punkt, od którego zaczęło się moje "skrzywienie" i miał on faktycznie miejsce w latach nastoletnich, chociaż wcześniej miałem już epizody antyspołeczne. I owszem, bezpiecznie czuję się tylko w sytuacjach ekstremalnych. Ostatecznie liczy się skutek, nie przyczyna - nie zaprzątam sobie głowy tym, dlaczego jestem, jaki
OP: EleganckaKochanka: nie, to nie ja. To mój pierwszy post na wykopie i pierwsza publiczna wiadomość od wielu lat na jakimkolwiek medium społecznościowym.

dwukropke: niestety wątpię, że masz rację, ale to miłe, że pokładasz wiarę nawet w takich ludziach jak ja. Terapię sobie daruję, po pierwsze jestem biedny i mnie nie stać, po drugie ogarnia mnie pusty śmiech, jak wyobrażam sobie siebie uzewnętrzniającego się przed typem/babką, co to bierze 200 zł
Rzecz w tym, że te dziewczyny nie były słabe. To w większości były "silne, niezależne kobiety", które obecnie, z tego co widzę, w przeciwieństwie do mnie prowadzą bardzo udane życie zawodowe (jedna jest dosyć znaną osobistością w środowisku artystycznej lewicy, inna to aplikantka sędziowska itd.). Lubię myśleć, że zaszły tak daleko między innymi dzięki temu, co im zrobiłem - zahartowałem je. Rozbiłem na drobne kawałki, z których potem powstało zupełnie coś nowego.