Aktywne Wpisy
Praca zdalna to rak naszych czasów xD. Ludzie wstawali rano, ubierali się ładnie, wychodzili do biura. Widzieli się z ludźmi - z niektórymi można było pogadać wypić kawę, a tych których nie lubili to po prostu tolerowali. Uczyło to obcowania z ludźmi. Obecnie jak jest spotkanie na teams z ludźmi rano, to pewnie siedzą w piżamach, przed śniadaniem, nie umyci xD. I taki wielki pan #programista15k nie przyjdzie nigdy do biura BO
Nic tak nie bawi jak tekst p0lki:
Gotowanie - wrzucić dwie garście pokrojonych warzyw do garka na 2h
Pranie - ustawić program, wlać płyn do prania, wlączyć start
Sprzątanie - Robot sprzatający, który zasuwa raz-dwa razy dziennie, raz w tygodniu manualnie przetrzeć meble ścierką.
Logiczne, że dla faceta każda z tych czynności mieści się w 10 minutach maksymalnie.
Dla kobiety każda z
kobiety robią na pełen etat jako kucharka, praczka i sprzątaczka
Gotowanie - wrzucić dwie garście pokrojonych warzyw do garka na 2h
Pranie - ustawić program, wlać płyn do prania, wlączyć start
Sprzątanie - Robot sprzatający, który zasuwa raz-dwa razy dziennie, raz w tygodniu manualnie przetrzeć meble ścierką.
Logiczne, że dla faceta każda z tych czynności mieści się w 10 minutach maksymalnie.
Dla kobiety każda z
Aktualizacja ostatniego tygodnia.
Po jakże ciekawych przygodach z 10 dnia miesiąca związanych z pewnym zgromadzeniem religijnym, wtorek obudził Warszawę temperaturą dochodzącą do -8 stopni Celsjusza. Ale jak mawiają południowo-afrykańscy szamani: „Isuphu yenkukhu” - czyli nie ma złej pogody na rower. No dobra, sprawdziłem i „Isuphu yenkukhu” tak naprawdę znaczy „rosół z kury”, co nie zmienia faktu, że w kwestii rowerów szamani mają 100% racji. W związku z tym nie przejmując się zupełnie aurą, założyłem na siebie kilka warstw odzieży i udało mi się uzyskać całkiem przyzwoity komfort termiczny. Na pierwsze 10 minut jazdy… ¯\_(ツ)_/¯ Niestety w ciągu dnia przyplątało się jakieś choróbsko, objawiające się atakami kichania, gilem po pas i generalnie samopoczuciem ofiary kolizji z TIRem. Dlatego też popołudniowy powrót z fabryki odbył się tempem wiejskiej baby z zakupami - ale przynajmniej dojechałem. Niestety przez tę zarazę resztę tygodnia nie czułem się na siłach, żeby wsiąść na rower - z nerwicy natręctw zostało tylko bieganie.
Sobota zaskoczyła okienkiem pogodowym. Tzn w kwestii słońca, bo temperaturą dalej nie rozpieszczała. Jako, że posiadam jednak życie rodzinne postanowiłem wybrać się skoro świt na #patoporanek, żeby wrócić do domu na śniadanie. O 6:37 wskoczyłem w ciepły pociąg, kierunek północny-wschód, tam gdzie musi być cywilizacja i wyskoczyłem z niego już po 30 minutach w Tłuszczu. Przez pierwsze kilka kilometrów mroźny wiatr, który jak zawsze wiał w twarz, powodował niemiłosierny dyskomfort. A potem przypomniałem sobie, żeby zapiąć kurtkę. Kolejne kilkadziesiąt kilometrów nie działo się nic specjalnego poza urokliwym wschodem słońca, ćwierkaniem ptaków i delektowaniem się prawie pustymi asfaltami i zmrożonymi #!$%@?. Przy okazji przejażdżki test bojowy przeszedł najnowszy nabytek - zimowe buty Fizik Artica X5. Tak, są całkiem wodoszczelne, co udało mi się zweryfikować wpadając prawie po kostki w kałużę, na której załamał się pode mną lód. Jednak w kwestii komfortu termicznego mocno się zawiodłem. W sumie nic ciekawego więcej by się nie wydarzyło, ale już prawie pod samym domem, postanowiłem zaliczyć pierwszą w tym roku glebę. Nie wiem jak to się stało, pamiętam tylko że dotknąłem manetki hamulca przed przejściem dla pieszych, a w następnej sekundzie padłem ofiarą grawitacji i podziwiałem horyzontalnie błękit nieba. Czyli faktycznie mróz powoduje, że potrafi być ślisko. Na sam koniec nabyłem drogą kupna „kruszanty”, które doskonale pasowały do kawy z żoną, która była gorąca. Kawa znaczy się, nie żona…
#rowerowyrownik #gravel #rower #ruszwarszawa
Skrypt | Statystyki
Odsyłał ich raczej nie będę, bo w sumie wygodne, wodoszczelne. Wsadzę dodatkową zimową wkładkę (taką izolowaną i z "futerkiem") i powinno być ok. Ale szczerze, to letnie Fizik Terra X5 + wkładka + folia alu + ochraniacze