Kilka osób pod moim ostatnim wpisem wyraziło zainteresowanie historiami ze styku światów więc zaserwuję Wam opowieść o moim spotkaniu z Białoruskim FSB. Co to jest FSB? To Białoruska Federalna Służba Bezpieczeństwa. Po prostu Putin uznał, że KGB źle się może niektórym kojarzyć więc przemianował tę służbę na FSB, a Łukaszenka zrobił podobnie. Poza tym niewiele obie formacje się różnią: ci sami ludzie, te same budynki, identyczne metody. No i pojechaliśmy kiedyś z ziomkiem na Białoruś z wizytą, około 2018 roku, na dwa dni, było fajnie, piliśmy nawet z rówieśnikami w jakimś blokowisku rozglądając się czy milicjanty nas nie znajdą bo sporo o tym słyszeliśmy z dobrych źródeł, ale miejscowi wiedzieli co, jak i gdzie więc kompletnie nie było żadnych reperkusji. Załatwiliśmy swoje sprawy, pozwiedzaliśmy i wróciliśmy do Polski, tylko na polskim odcinku przejsca granicznicznego trochę nie ogarnęliśmy w który zjazd wjechać i czekalismy prawie 3h zanim nas polscy pogranicznicy załatwią, straszyli nawet mandatem ale zobaczyli w paszportach ze pierwszy nas wyjazd i machneli ręką. Pytali też co wieziemy i ile benzyny i wódki, przyznalismy sie ze pod limit paliwko na ostatniej stacji do pełna zatankowane, a wudy tyle ile mozna (nie pamiętam juz limitów) to sie usmiechnął sympatyczny pan ze sobie wypijemy za tyle co sie naczekalismy na przejsciu. A z fsb nie mieliśmy doczynienia, ale mogli nas obserwować. Warto dodac, ze obaj mamy chłopsko robotnicze imiona i nazwiska.
A jak wrócilismy to straszny kac moralny był z tego jak żyją ludzie za polską granicą bo są sympatyczni i gdyby polska im dała szansę to mogłoby to byc z wielkim pożytkiem dla obu stron, ale to tym po czym to wnioskuje nie będe tu pisał. /e a i nie było tam żadnego pawła i biedronki ( ͡°͜ʖ͡°) /e2 tak w sumie pan w 1 komentarzu mi podpowiedział, że w sumie to dalej jest kgb, ale wstęp jest niezbędny dla tej wypowiedzi wiec niech zostanie
No i pojechaliśmy kiedyś z ziomkiem na Białoruś z wizytą, około 2018 roku, na dwa dni, było fajnie, piliśmy nawet z rówieśnikami w jakimś blokowisku rozglądając się czy milicjanty nas nie znajdą bo sporo o tym słyszeliśmy z dobrych źródeł, ale miejscowi wiedzieli co, jak i gdzie więc kompletnie nie było żadnych reperkusji. Załatwiliśmy swoje sprawy, pozwiedzaliśmy i wróciliśmy do Polski, tylko na polskim odcinku przejsca granicznicznego trochę nie ogarnęliśmy w który zjazd wjechać i czekalismy prawie 3h zanim nas polscy pogranicznicy załatwią, straszyli nawet mandatem ale zobaczyli w paszportach ze pierwszy nas wyjazd i machneli ręką. Pytali też co wieziemy i ile benzyny i wódki, przyznalismy sie ze pod limit paliwko na ostatniej stacji do pełna zatankowane, a wudy tyle ile mozna (nie pamiętam juz limitów) to sie usmiechnął sympatyczny pan ze sobie wypijemy za tyle co sie naczekalismy na przejsciu. A z fsb nie mieliśmy doczynienia, ale mogli nas obserwować. Warto dodac, ze obaj mamy chłopsko robotnicze imiona i nazwiska.
A jak wrócilismy to straszny kac moralny był z tego jak żyją ludzie za polską granicą bo są sympatyczni i gdyby polska im dała szansę to mogłoby to byc z wielkim pożytkiem dla obu stron, ale to tym po czym to wnioskuje nie będe tu pisał.
/e a i nie było tam żadnego pawła i biedronki ( ͡° ͜ʖ ͡°)
/e2 tak w sumie pan w 1 komentarzu mi podpowiedział, że w sumie to dalej jest kgb, ale wstęp jest niezbędny dla tej wypowiedzi wiec niech zostanie
#pdk #heheszki #rosja #moskwa #fsb #kgb #gru #minsk