Drogie mirki, podzielę się z wami moim pewnym przemyśleniem. Mianowicie od dłuższego już czasu czuję się rozdarty pomiędzy trzy pigułki. Z jednej strony wierzę w blackpill i w żaden sposób go nie podważam. Potem jest redpill, daje on ułudę tego że może chociaż gdybym miał kasę to i jakiś różowy by się znalazł. (choć bycie betabuxem nie jest szczytem moich marzeń) No i ostatni jest bluepill. Najbardziej złudna z pigułek, myślę że każdy, albo chociaż wielu, chciałoby w niego wierzyć. Wierzyć że każdy z nas kogoś znajdzie, bo jak to Janusze lubią mówić "każda potworo znajdzie swojego amatora hehe"
Podsumowując ten wpis, jakiejkolwiek złudy nadziei byśmy sobie nie dawali to i tak na końcu dla spierdona zostaje tylko czarna pigułka.
Potem jest redpill, daje on ułudę tego że może chociaż gdybym miał kasę to i jakiś różowy by się znalazł. (choć bycie betabuxem nie jest szczytem moich marzeń)
No i ostatni jest bluepill. Najbardziej złudna z pigułek, myślę że każdy, albo chociaż wielu, chciałoby w niego wierzyć. Wierzyć że każdy z nas kogoś znajdzie, bo jak to Janusze lubią mówić "każda potworo znajdzie swojego amatora hehe"
Podsumowując ten wpis, jakiejkolwiek złudy nadziei byśmy sobie nie dawali to i tak na końcu dla spierdona zostaje tylko czarna pigułka.
I ugułem dziękuje za tą wypowiedź.
#przegryw