Wpis z mikrobloga

Jak widzę wpisy pt "Jay i Eliza to jedyna para która zasługiwała na wygraną..." to ogarnia mnie pusty smiech.
Całe to #!$%@? o tym, że wygra miłość to po prostu haczyk marketingowy bo tak sie lepiej program sprzedaje.
Maja powiedzieć, że wygra najspytniejszy? Czy najwiekszy manipulator?

Po pierwsze: nie miłość tu wygrywa tylko umiejętnośc budowania pozytywnych relacji, które pomagają nie odpaść.
Dobre relacje z innymi uczestnikami pomagają, wszak to oni na koniec decyduja o wygranej.
Oczywiście jest jeszcze ingerencja produkcji, żeby program miał "suspens".

Po drugie: jaka prawdziwa miłość. Wystarczy popatrzec na wszystkie sezony HP i LI - ile to nie było prawdziwych uczuć...
Wszystko trwało w najlepszym przypadku parę tygodni po emisji. Tak długo jak dało sie z tego jeszcze parę groszy wycisnąć
Czy po obejrzeniu 1-2 programów tego typu tak trudno to zrozumieć?

Po trzecie: założenie, że relacja Eliza-Jay to prawdziwe uczucie, które przetrwa najwieksze burze Buhahaha
W czy ich relacja jest lepsza od np Oliwka-Kuba. Bo jedni bzykneli sie przy kamerze a drudzy chowaja sie w szafie?
„Graliśmy uczciwie: ty oszukiwałeś, ja oszukiwałem. Wygrał lepszy” – mówił Wielki Szu!
Grali i przegrali. Choć grali dobrze. Ale myśle zgubiła ich zbytnia pewność siebie i przede wszystkim brak relacji.
Eliza to po całości wszystkich miała w dupie. Jay do połowy programu leżał pod ławka, dopiero później zaczął coś budować.
Ale do tanga trzeba dwojga.

Ani mi ich żal ani się cieszę.
#hotelparadise
  • 6
@Pierre_Dolain ale ludzie sobie wkręcili na banie, że tam ma wygrać miłość. A jest w intrze jak byk "miłość czy pieniądze". Jak ktoś miał w dupie to czy się zakocha i pojechał na Panamę wygrać hajs to jak najbardziej wpisuje się w formule programu.