Wpis z mikrobloga

#dlugie ale warto przeczytać #calkiemsprawneoszustwo

Sytuacja dzisiaj rano.
Dzwoni do Ciebie typ ze stacjonarnego numeru podaje się za pracownika banku (tutaj PKO). Informuje, że z Twojego konta na ich konto został zarejestrowany przelew, ale był zlecony przez osobę która jest podejrzana (tym momencie pada imię i nazwisko Andrzej Majewski) i figuruje na czarnej liście Związku Banków Polskich. Rozmówca (o wschodnim akcencie) wypytuje się o Twoje konto, tutaj PKO. Kiedy mówisz że nie masz tam konta, pyta z jakiego konta mógł przyjść ten przelew. I tutaj powinna się zapalić pierwsza lampka dlatego że jeśli został zlecony przelew to do cholery wiedzą z jakiego konta. Ale człowiek jest już trochę zestresowany więc nie odnotowuje takich szczegółów, poza tym być może rzeczywiście to prawda. Poza tym "specjalista" dopytuje w jakich okolicznościach mogło dojść do kradzieży danych, czy komuś pokazywałem swój dowód osobisty, czy ktoś mógł mieć nieautoryzowany dostęp do moich danych. Kiedy podaję nazwę banku w którym mogę mieć taką ilość pieniędzy (800 zł), "specjalista" mówi że w takim razie kieruje sprawę do kolegi z tego banku.

Po dwóch minutach otrzymujesz telefon z PRAWDZIWEGO numeru Twojego banku (infolinia mBank 801300800). "Specjalista" już oczywiście inny (też o wschodnim akcencie) każe sprawdzić historię czy na pewno nie wyszedł taki przelew. Potem mówi że w takim razie ze względów bezpieczeństwa muszą przenieść środki na rachunek zastępczy. Informuje też o numerze sprawy, każe zapisać i żeby zgłosić się do placówki swojego banku w celu przeniesienia środków na rachunek zastępczy wraz z dowodem osobistym i numerem sprawy, a także zgłosić sprawę na policję.
Każe podać wartość na rachunku, żeby mogli przelać to na rachunek zastępczy (k... wszystko mają w systemie! ale zaaferowany tego nie odnotowujesz). Pyta też o limity żeby mogli również gładko przenieść na rachunek zastępczy. Pyta czy nie wyrobić nowej karty. Mówię że posługuje się Blikiem i karty nie potrzebuję.
Pyta, czy ma umówić wizytę w placówce banku, czy wolę po prostu podjechać. Oczywiście mówię że podjadę w swoim czasie bo ustalam plan dnia. Na końcu "od niechcenia" prosi o numer Blik, żeby mogli już rozpocząć procedurę przelewu na zastępczy rachunek bo tylko w ten sposób przeleją pieniądze.
Teraz już wszystko jest dla mnie jasne. Sprawdzili limity i pytają się o Blik.
A zatem od razu mówię soczyste "wyp**** śmieciu". Od razu rzuca słuchawką. Próbuję się dodzwonić na pierwszy numer z którego dzwoniono niby z PKO: 22 136 21 67 , ale jest komunikat że nie ma takiego numeru.
Oczywiście mogłem sytuację pociągnąć dalej podając fałszywe kody Blik i marnując ich czas. Ale już mi się nie chciało, poza tym krew mam gorącą ;)
To już nie jest chamówa, że każą ci podać login i hasło do konta, tylko naprawdę się wysilają.
Wiecie, że jestem pro ukraiński i nie mam problemu z imigrantami, ale wschodni akcent rozmówcy jest tutaj pewnym tropem.
Znają Twoje imię i nazwisko i telefon, co akurat w dzisiejszym świecie nie jest jakieś trudne.
Oraz nie weryfikują na początku, jak mają to w zwyczaju banki gdy dzwonią.
Numery z których dzwonili:
22 136 21 67
Oraz potem numer infolinii mBanku z którego dzwonili 801300800
Mimo że nie masz 60+ to mogą Cię też spróbować zrobić "na wnuczka". Rozszerzają grupę odbiorców, bo starsi ludzie widocznie przyszli już po rozum do głowy. To że jesteś młody nie chroni Cię przed scamem. W razie takich telefonów od razu oddzwaniajcie do swojego banku tylko.. w przypadku mBanku włosy Ci wyrosną na dłoni zanim się dodzwonisz. Czat już też nie jest ekspresowy.
Na policję nie daję bo g.... z tym zrobią, tylko stracę czas. Są dobrzy tylko w polowaniu na rowerzystów, kierowców, polowania na pijących piwko w plenerze i blokowaniu ulic dla dygnitarzy oraz zamiataniu spraw pod dywan jeśli sprawca jest wysoko postawiony. Mój post tutaj myślę będzie miał lepszy efekt.
Tyle ode mnie na dziś. Uważajta.