Aktywne Wpisy
Van-der-Ledre +36
Nic nigdy nie złamałem ogółem, raz jedynie miałem kostkę skręconą lekko, bo źle stanąłem stumpką przy schodzeniu ze schodów. I to tyle. Większość ludzi coś tam miała złamane, a ja nigdy. Tak mało dynamiczny jestem.
#przegryw
#przegryw
Kibice Realu to jest dla mnie odklejka zupełnie innej kategorii. Cały mecz klepani jak pośladki striptizerki, dogrywka na czas jak szczury i tylko autobus a teraz czytam NAJLEPSZY KLUB, CZAMPIONS MENTALITY, CARLO NAJLEPSZY TRENER xD
ja poerdole jestem Barceloniarz i umiem przyznać że zasłużenie wczoraj odpadli bo grali #!$%@?, Araujo dzban i Cancelo jeszcze większy, ale wy po tych meczach jakby zupełnie inną piszecie historie - do #!$%@? nędzy przyznajcie, że się
ja poerdole jestem Barceloniarz i umiem przyznać że zasłużenie wczoraj odpadli bo grali #!$%@?, Araujo dzban i Cancelo jeszcze większy, ale wy po tych meczach jakby zupełnie inną piszecie historie - do #!$%@? nędzy przyznajcie, że się
Nie polecam nikomu pracy w tym obozie pracy, mobbing ze strony szefostwa (głównie tego z wyższego szczebla) jest tam praktycznie na porządku dziennym, wykorzystywanie pracowników do granic możliwości, ciągłe poganianie, ogromne braki pracownicze, przez które trzeba robić za trzech, wymagania, które góra sobie wymyśla są zdecydowane nieadekwatne do liczby pracowników, przez co często coś jest robione nie na czas, a co za tym idzie - kolejne nękanie i #!$%@? dyrektora marketu za niewykonanie poleceń na czas. Mógłbym wymieniać tego naprawdę dużo, ale w tym wpisie chciałbym się skupić na jednej osobie.
W tym przypadku opowiem Wam o kilku sytuacjach, które miały miejsce na markecie w relacji dyrektor regionu (osoba, która ma pod sobą kilka Kauflandów, około 5-6) a między dyrektorem marketu. Będę opisywał je mocno po skrócie bo zgaduje, że macie co robić ze swoim czasem.
Sytuacja z przed dwóch dni, kiedy to szanowny pan dyrektor regionu był na markecie (pełnym ludzi zaznaczam) i wydzierał się na cały market oraz upodlał dyrektora oraz na kierownika, że warzywa są nieprzebrane i że są gdzieniegdzie zepsute rzeczy, ale fakt, że nie miał kto tego zrobić, bo praktycznie wszyscy pracownicy siedzieli na kasach to już go nie obchodził - człowiek głuchy na jakiekolwiek argumenty.
Kolejna sytuacja, która miała miejsce również na warzywach, około roku temu.
VKL przy ludziach wydzierał się na sprzątaczkę (starszą osobę, która przez to popłakała się przy wszystkich), i mówił jej, że nie wyjdzie z pracy dopóki nie posprząta marketu (zaznaczam, że była godzina 14:15 a zazwyczaj pracownicy kończą już wtedy swoją zmianę.. Aż klienci pytali się pracowników, kim on w ogóle jest, że tak traktuje pracowników...
Inne sytuacje dzieją się za zamkniętymi drzwiami (zazwyczaj) na górze, tj. ciągłe groźby VKL'a, że #!$%@? (jego słowa) go, jeżeli nie ogarnie marketu w trybie natychmiastowym, do tego dochodzą telefoniczne (ale i nie tylko) wyzwiska kierowane w stronę dyrektora marketu, liczny #!$%@? na górze, że jest #!$%@? dyrektorem, że nie nadaje się kompletnie do tej pracy, narzucanie absurdalnych poleceń ogarnięcia marketu np. w 2 godziny, co jest nierealne...
Sytuacji jest naprawdę dużo, ja jako pracownik i tak nie wiem wszystkiego co się dzieje na górze, ale wiem jedno, nasz regionalny (VKL) jest naprawdę chorym psychicznie człowiekiem i już dawno powinien zostać zwolniony za to co robi...
Jakieś rady gdzie można się z tym skierować?
Powiem Wam tak, przychodzicie sobie na spokojnie na zakupy, robicie je i wychodzicie, ale uwierzcie mi, że gdybyście wiedzieli co dzieje się na sklepie między szefostwem a pracownikami to byście się za głowę złapali, co tam się odwala.
Oczywiście, można się zwolnić, ale problem będzie ciągle istniał, a to nie o to chodzi..
Jeżeli kogoś w ogóle interesuje co tam się dzieje "od kuchni" to możecie pytać, chętnie odpowiem na wszystko.
#zalesie #patologia #praca #kaufland
Nie pamiętam który to był też market, ale wydaje mi się że to było coś na 99% wschód od Warszawy i na południe od Białegostoku.
Co do zarobków to niestety dobrze zarabia się tylko od dyrektora w górę z tego co mi wiadomo, także nie dziwie się, że się nie skusiłeś.