Wpis z mikrobloga

@Hangry: @mmafame: rozmawialiśmy z chłopaczkiem, przyznał że tylko 20% pieniędzy idzie na sprawę, a jaką kwotę zebraną podają na koniec to już ich tajemnica, do tego ci wszyscy ludzie pod sklepami to nie wolontariusze tylko dowożeni pracownicy, głównie Białorusini i Ukraińcy, podejrzewamy że dostają prowizję od zebranej kwoty lub jakaś inna forma premiowania
  • Odpowiedz
@Hangry: Przed sklepem nie,ale jak jestem w galerii i baba codziennie mi wpie... się z jakimiś perfumami to już mnie to denerwuje ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@PanPrezes_PL: W sumie też mam na obie sytuacje,ale jak robie codziennie zakupy i widze tą babe która na wejściu z jakimś losem/rabatem na perfumy przychodzi to już mnie #!$%@? strzela ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@Hangry: racja Mirku, trzeba to tępić z jednego powodu. Mamy XXI wiek, jak ktoś chce pomóc to niech wesprze zweryfikowaną fundację przelewem. Łatwiej ubrać kamizele i zrobić identyfikator niż stworzyć wiarygoną zbiórkę online
  • Odpowiedz
@dobry_tornister: To zależy od "wolontariusza". U mnie przed Lidlem pojawiali się zarówno tacy, którzy nie zaczepiali ludzi, oraz tacy, którzy zaczepiali nawet przy odstawianiu wózków (wiadomo, moneta może zmienić właściciela). Ogónie rzadziej chodzę do Lidla z tego powodu lub w godzinach wieczornych żeby się z nimi nie mijać.
  • Odpowiedz