Wpis z mikrobloga

Lamenty zbrodniarza wojennego Igora Striełkowa @Andromeda_YT PART 2/2

Trochę o problemach (tych najbardziej palących), które nie pozwalają mi krytykować żołnierzy i dowódców DNR/LNR, którzy (według niektórych sofistycznych strategów) "nie trzymają się wystarczająco mocno swoich pozycji". To (według wspomnianych blogerów) jest przyczyną szybkiego posuwania się wroga w wielu ważnych obszarach podczas jego obecnych ofensyw.

Dla zobrazowania - podam "uogólniony portret" kompanii donieckich/ługańskich "mobików" ("żelaznych głów") działających na kierunku północnego frontu.


A więc:

Kompania została zrekrutowana w ramach pułku "sto... któregoś" milicji DNR na przełomie lutego i marca tego roku ze zmobilizowanych mężczyzn. Z jego wstępnego rejestru 3-5 osób wcześniej uczestniczyło w operacjach, służyło w wojsku (dowolnym - radzieckim, ukraińskim, DNR, najemne) - kolejne 15 osób. Kompania jest dowodzona przez oficera rezerwy, który nigdy nie walczył w '14 ani później. Czasami (daleko nie zawsze) ma zastępcę, który również jest oficerem rezerwy bez doświadczenia bojowego. Na dowódców plutonów wyznaczono mianowicie tych, którzy mieli czas, w latach 2014-2022, na przebywanie w środowisku "co najmniej zbliżonym do bojowego". Nie wystarczyło ich już dla oddziałów.

W ciągu sześciu miesięcy rota (licząca początkowo nieco ponad 100 osób) znacznie schudła - od jednej czwartej do jednej trzeciej personelu. Około połowa strat została poniesiona w czasie działań bojowych - ostrzał artyleryjski, ataki snajperów, dostanie się do niewoli przez ukraińskie grupy dywersyjne itp. Reszta odpadła w wyniku zaostrzeń starych chorób, które nie pozwalały ich właścicielom na służbę i nie zostały zidentyfikowane przy zaciąganiu się z powodu całkowitego braku komisji lekarskiej (lub jej postępowania na zasadzie: "Masz głowę, dwie ręce i dwie nogi? Poniżej 70? - Zdatny do służby!"). Połowa z pozostałych 60-70 żołnierzy jest niezdolna do służby z powodu wieku i chorób, które jeszcze nie zapędziły ich właścicieli do "leżącego" leżenia. 85% personelu roty - nie było na przepustce w domu od ponad 6 miesięcy, a 15% szczęśliwców - było na przepustce aż 5 dni (plus 2 dni w drodze, w których niewielu z nich mogło sobie poradzić ze względu na trudności z transportem).

Uzbrojona jest głównie w karabiny szturmowe AK-74 II-III kategorii, ale w użyciu pozostaje kilka "Mosinoków" i karabinów maszynowych Degtyarowa (DP-28). Nie było moździerzy, 1-2 granatników (było ich kilkadziesiąt na cały pułk), pułk dostarczył jeden karabinek DShK, którego nikt w kompanii nie umiał obsługiwać, nie mówiąc już o rozebraniu i ponownym złożeniu. Nigdy nie widzieli kamizelek kuloodpornych. Brak urządzeń komunikacyjnych. Nie ma też noktowizorów ani (tym bardziej) kamer termowizyjnych. Dowódca roty ma jedną prostą lornetkę optyczną (turystyczną). Żołnierze doskonale zdają sobie sprawę z istnienia bezzałogowych statków powietrznych, ale nie ze względu na ich obecność w kompanii, ale dlatego, że takie wrogie maszyny regularnie kierują na kompanię ogień artyleryjski lub zrzucają na nią amunicję. "Składaki" - to co znaleźliśmy i zebraliśmy w pobliskich wioskach. Własnych transportów w kompanii nie ma (zresztą w pułku też jest ich za mało, ale - z powodów podanych poniżej - nawet ich obecność w pułku nie wpływa w żaden sposób na możliwości kompanii). Mundur i buty otrzymane pół roku temu metodą "co rzucono do dystrybucji i co mogłem złapać" były gdzieniegdzie zużyte do szmat, ale nikt nie spieszy się z ich wymianą. Reszta sprzętu jest w dużej mierze taka sama - jest on uzupełniany niemal wyłącznie przez tych, którzy odeszli z pułku.

Cały pułk (w tym czasie) na początku marca tego roku. - nie dając żadnego przeszkolenia (przez co nawet dowódcy kompanii często na początku kampanii nie wiedzieli nawet jak załadować magazynek do karabinu maszynowego) zostały wysłane do X... rejonu X... do pilnowania tylnych punktów kontrolnych. Potem ktoś uznał, że "Mobiki" są zbyt dobrze uzbrojone i "zbyt dobrze zorganizowane". Na punktach kontrolnych zastąpiono je silnie uzbrojoną "Rosgwardią", a pułk podzielono na froncie szerokim na 50-70 km, przy czym wiele kompanii znalazło się nie tylko w różnych rosyjskich pułkach i brygadach, ale nawet w różnych "armiach" i "korpusach".

Nasza "wzorcowa" kompania, powiedzmy, została dołączona do batalionu północnej 200. OMBr (wikipedia jednostki: https://tinyurl.com/z24mf5p8) . Batalion liczył około 50 ludzi (wraz z tyłami) z czego połowę stanowili oficerowie. Reszta to 1/3 w stratach i 2/3 w "pięćsetkach" (pięćsetka to odmawiający służby przyp. @Aryo) (bo batalion też nie był zmieniany i obsadzany przez pół roku). Prawda - batalion "podzielił się" z kompanią całym majorem i chorążym - ale (jest problem!) obaj dwa tygodnie temu (powiedzmy) dostali się do niewoli ukraińskiej grupy dywersyjnej wraz z 9 żołnierzami naszej kompanii. A dlaczego? - Ponieważ nawet nasza "nie zwarta" kompania była rozciągnięta na półtora kilometra frontu (czasem nawet więcej), jej plutony i oporniki znajdowały się w odległościach wykluczających komunikację wzrokową między walczącymi w okopach, nikt w kompanii nie słyszał o "sekretach", a dowódcy nie byli w stanie (z braku doświadczenia i autorytetu) zmusić swoich wyczerpanych walczących do wyjścia poza okopy frontowe.

Przed stanowiskami roty nie ma drutu kolczastego. Siatki maskującej - brak. Nikt nie wie, że w przyrodzie znajdują się miny sygnałowe, bo nikt nie widział ich na oczy. O minach przeciwpiechotnych domyślają się, że u wroga coś tam jest - para wybuchów na tyłach (rosyjskich) (rozstawione wrogimi grupami dywersyjnymi). Miny przeciwpancerne też nie (w "batalionie gospodarzy" - podobnie). Flary? - Dowódca "kadrówki" ma ich po przeliczeniu (na palcach jednej ręki), ale nie daje ich "mobikom". To samo z granatami dymnymi i inną amunicją inżynieryjną.

W przypadku ataku wroga rozkazuje się poinformować sztab o ataku i "bronić niezłomnie, czekając na posiłki".

Pewnego dnia pod koniec lata wróg nagle otworzył zaporę ognia artyleryjskiego na okopy roty. Ponieważ wszystkie pozycje były przez długi czas przycelowane wrogą artylerią, punkt dowodzenia roty został od razu zniszczony. Razem z jedynym "tapikiem" (radio radzieckiego typu ТА-57) . Jeden pluton kompanii, który nie miał dowódcy (zachorował tydzień temu, zdjęto go ze służby z powodu cukrzycy) - uciekł, gdy tylko ustał ostrzał. Inny pluton, wychodząc zza osłony, zastał na gzymsie lisiej nory grupę silnie uzbrojonych mężczyzn w obcych mundurach i niebieskich opaskach na rękawach. Kilku mężczyzn szarpnęło się - zostali natychmiast zastrzeleni. Reszta została wzięta do niewoli. Trzeci pluton zdołał się pozbierać i spędził cały dzień ostrzeliwując wroga, a nawet zdołał (prawdopodobnie) zadać mu kilka ofiar. Jednak do wieczora plutonowi skończyła się amunicja do karabinów maszynowych i naboje do granatników. W dodatku została ona (broniona np. w ruinach wsi Hluhyi Ovrah (szukałem miejscowości Глухой Овраг ale nie znalazłem na mapach przyp. @Aryo)) trafiona przez własną artylerię (brak łączności i obserwatorów). Straciwszy połowę swojego oddziału, pluton wycofał się w ciemnościach na tyły, niosąc kilku rannych. Nikt nie zgłosił się na ochotnika do poddania się - trzeba zaznaczyć, że nikt tego nie zrobił.

Następnego dnia dowódca batalionu "gospodarza" zameldował w górze, że: "motłoch uciekł przy pierwszych strzałach, więc nie mogliśmy utrzymać pozycji". O tym, że jego batalion (prowadzony przez personel dowództwa batalionu) wycofał się pospiesznie na długo przed tym, jak wspomniany pluton zużył całą swoją amunicję - dowódca przezornie nie zameldował.

A kto mi powie, że wszystko co opisane to "kłamstwo i prowokacja" to zaśmieję mu się w twarz. Nawet jeśli jest to śledczy.


#rosja #wojna #ukraina #aryoconcent #ukrainainfo #donbaswar #onucowewpisy
Wspieram zrzutkę na quad medvac dla ukraińskich żołnierzy
https://zrzutka.pl/tf6xck
Aryo - Lamenty zbrodniarza wojennego Igora Striełkowa @Andromeda_YT PART 2/2 

 Troc...

źródło: comment_1662580441i2x9TSQ3ionKHFVnrj22yK.jpg

Pobierz
  • 8
Bonus:

Krótko o zdobyciu Kodemy przez Wagnerowskich najemników:

Dane zdobycie ta pozwala na usunięcie wybrzuszenia utrzymywanego przez wroga na zachód od Switłodarska, co oczywiście nie może nie cieszyć (w sensie taktycznej poprawy pozycji i po prostu wyzwolenia kolejnego zaludnionego obszaru DRL).


W sumie - w sensie strategicznym - ofensywa na tym froncie była i jest od początku zmarnowanym wysiłkiem. Bo tylko idiota decyduje się na atak tam, gdzie wróg jest najbardziej ufortyfikowany
@Aryo: Niesamowite jakie marnotrastwo jest po stronie rosyjskiej. Jak już ich zmobilizowali to mogli jakoś sensownie wykorzystać. No ale cóż, najwyraźniej rosjanie bardzo chcą zrobić tam czystkę etniczną z mężczyzn zdolnych(albo i nie) do noszenia broni, by nikt się po wyzwoleniu nie opierał Ukrainie
@Aryo: Trochę śmieszne, że tak najeżdża na mierne wyniki mobilizacji w Republikach, a jakoś nie przychodzi mu do głowy, że wojsko z jego wymarzonej masowej mobilizacji wyglądało by tak samo albo jeszcze gorzej (o ile to jest możliwe żeby wyglądać gorzej niż piechota z Ługandy).
janielubie - @Aryo: Trochę śmieszne, że tak najeżdża na mierne wyniki mobilizacji w R...

źródło: comment_1662584320ZtqURPwAPlwefXhECOvkf6.jpg

Pobierz
No ale cóż, najwyraźniej rosjanie bardzo chcą zrobić tam czystkę etniczną z mężczyzn zdolnych(albo i nie) do noszenia broni


@Xardin: Ależ oni muszą mieć sprane głowy, że widząc co się dzieje dalej próbują walczyć za rosję. Coś niesamowitego.
Jeńców bym #!$%@?ł, że walczą tutaj ze swoimi rodakami, a ruscy ziemie i kobiety czeczeńcom szykują do oddania. Dla dowodu bym pokazywał jak są wyposażani czeczeńcy, a jak oni ( ͡° ͜
@Aryo: Opis żałosnego wyposażenia i organizacji wojsk D/LNR jest dość szokujący - to jest kilka poziomów niżej niż Czeczenia '94, a tam była totalna degrengolada wojsk FR. Jeszcze można zrozumieć taki stan z początku kampanii gdzie mobilizacja była prowadzona ad hoc, ale pół roku po rozpoczęciu działań to jest całkowita kompromitacja, nic dziwnego że im się front posypał.